Reklama

Opatrzność futbolowych bogów znów czuwała nad Śląskiem

redakcja

Autor:redakcja

24 sierpnia 2019, 20:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Nie stajemy w jednym rzędzie z tymi, którzy wrzeszczą, że ten Śląsk to jeden wielki fuks i gdyby nie fart w ostatnich meczach, to wrocławianie pałętaliby się gdzieś tuż nad Arką Gdynia i Wisłą Płock. Niemniej tylko ślepiec nie zauważy, że futbolowi bogowie życzliwie patrzą w kierunku ekipy Lavicki. Jak nie mecz życia Brozia, jak nie strzał wszystkich pokoleń Cholewiaków, to rywal w 92. minucie przy stanie 1:1 trafia w poprzeczkę. 

Opatrzność futbolowych bogów znów czuwała nad Śląskiem

Mowa oczywiście o tej rakiecie odpalonej przez Rafała Wolskiego zza pola karnego. Piłka frunęłaby centymetr niżej i nawet słowacki Lew Jaszyn Matus Putnocky nie zdołałby tego sparować. I pewnie znajdą się tacy, którzy twierdziliby, że taki wynik byłby bardziej sprawiedliwy. Bo Lechia częściej zagrywała w pole karne Śląska. Bo Lechia wymieniła prawie dwa razy tyle podań, co goście. Bo Lechia sprawiała wrażenie drużyny bardziej zdeterminowanej, a Śląsk w końcówce cofnął się na własną połowę i wypuszczał tylko Szczepana, by pobiegał między stoperami.

Ale Lechia zapłaciła tymi dwoma punktami za swoją dość prymitywną grę w pierwszej połowie. Przypuszczamy, że ekipa Stokowca chciała sobie stwarzać przewagę na skrzydłach, tam zagrywać piłki i szukać wygranych pojedynków po stronie duetów Peszko/Fila oraz Haraslin/Mladenović. Ale zamiast szukania sobie szans na rajdy w pole karne, to boczni obrońcy i pomocnicy gospodarzy pałowali dośrodkowania do bezradnego Paixao, który ginął gdzieś między łokciami Golli i Puerto. Dopiero wtedy, gdy na boisko wszedł Wolski, obraz gry nieco się zmienił i Lechia wyłączyła tryb “automatyczna wrzutka”.

Gospodarze gola strzelili jednak nie po koronkowej akcji, a po wyjściu do pressingu i błędzie Puerto, który miał flashbacki z Sevilli, obudziła się w nim dusza technika. No i tak wyprowadził piłkę z własnej połowy, że trafił w Haraslina. Szybka akcja w trójkącie Paixao-Haraslin-Peszko zakończyła się bombą przy słupku tego ostatniego.

Generalnie Peszko był dzisiaj najjaśniejszą postacią całego meczu. Wyzwanie rzucił mu Płacheta, zwłaszcza gdy już się rozbujał po strzelonym golu, ale to był jednak do bólu płachetowy występ – jest wiatr, jest pęd, są akcje, są ataki, ale zawsze brakuje tego ostatniego podania. Na plus dla niego to przycerowanie przy samym słupku po ambitnym odbiorze Brozia. Gdybyście kiedyś chcieli poznać definicję strzału typu “taś-taś”, to odpalcie sobie powtórkę tego gola. Piłka leci i ryczy z bólu jak ranny łoś, ale frunie tak precyzyjnie, po każdym odbiciu się od murawy lekko przyspiesza i ostatecznie ląduje przy samym słupku.

Reklama

Dość wymowne były obrazki w telewizji po tym meczu. Piłkarze Śląska uśmiechnięci, ale nie z zębami na wierzchu, tylko z delikatnie uniesionymi kącikami ust. Oni swoje osiągnęli – może Lechia w tym sezonie u siebie jeszcze nie wygrała, ale jeszcze mnóstwo zespołów natraci w Gdańsku punkty (bilans 12-5-2 w zeszłym sezonie). Może i stracą pozycję lidera po tej kolejce, bo coś nam podpowiada (zapewne zdrowy rozsądek), że Pogoń wygra z Wisłą Płock. Natomiast Śląsk musi patrzeć na ten sezon długoterminowo. A w perspektywie 30 kolejek sezonu zasadniczego taki remis na wyjeździe z Lechią jest po prostu cennym łupem.

Lechia? Może nie tyle, że w Gdańsku robi się nerwowo, ale strata do lidera jest już dość poważna. Jeśli Pogoń wygra w poniedziałek, to nad lechistami będzie miała już dziewięć punktów przewagi. I też nie można powiedzieć, że obecny dorobek punktowy to w kontekście Lechii jakaś potworna niesprawiedliwość dziejowa. Ekipa Stokowca na tyle po prostu zasługiwała do tej pory. Przypuszczamy, że za tydzień już w wyjściowym składzie znajdzie się Wolski, który był defibrylatorem dla środka pola Lechii. Trzy kwadranse w wykonaniu Lipskiego mogły dziś przyprawić o zawał nawet tych, którzy do kardiologa chodzą bez obaw.

screencapture-207-154-235-120-mecz-278-2019-08-24-20_13_09

fot. NewsPix

Najnowsze

Anglia

City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku

Paweł Marszałkowski
1
City zdemolowane przez Tottenham. Guardiola wyrównał niechlubny rekord z 2006 roku
Hiszpania

Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Patryk Stec
0
Atletico zrobiło remontadę, a “rekordowy” Simeone nagle przerwał wywiad

Komentarze

0 komentarzy

Loading...