„Spier…aaaalaj!!!”. Kilkadziesiąt razy w roku słyszę ten tekst przez uchyloną szybę. Domyślam się, że wielu z was ma takie doświadczenia będąc rowerowym użytkownikiem ulic. Nie robi to na mnie wrażenia, jak rapował Chada „cham będzie chamem na wieki wieków Amen”. Dużo groźniejsze jest mijanie „na lusterka” czy jadące z naprzeciwka auto, którego kierowca postanowił wyprzedzać nie patrząc na to, że pas jazdy jest zajęty. Kilkunastokrotnie na przestrzeni kilku lat zatrzymywałem się po takim wydarzeniu, żeby dojść do siebie. Rekordzistą był kierowca Tir’a, który na drodze do podwarszawskiego Leszna postanowił zmieścić się razem ze mną na jednym pasie drogi, mimo że pośrodku jezdni była wysepka dla pieszych.
Inny przykład… Dokładnie w ostatni dzień roku 2017 potrącił mnie lusterkiem wyprzedzający mnie samochód. Splot okoliczności sprawił, że przednie koło wpadło w drogową rozpadlinę. Ja zaliczyłem lot przez kierownicę a samochód sprawcy? Nawet nie zwolnił, jadąc w siną dal, bo przecież to tylko „je…y Szurkowski”. Wielokrotnie samochody jadące w korku wyjeżdżają do środka ulicy, bo przecież „skoro ja stoję, to ty też”. Zawsze zrzucam to na stan ducha, stres, pośpiech, starając się mimo wszystko znaleźć jakieś okoliczności łagodzące takiego zachowania.
***
Niestety domyślam się, że duża część kierowców może opowiedzieć historie o tym, jak głupio na drodze zachowywali się rowerzyści. Sam wielokrotnie widziałem ludzi na rowerach szosowych jadących 35km/h bez kasku. Cyklistów wymuszających pierwszeństwo czy pędzących po osiedlowych uliczkach z rękoma na „lemondce”. Lampki rowerowe kosztują już od kilkudziesięciu złotych, jednak większoość ludzi, których spotykam wieczorami ich nie ma. Dla niektórych problemem jest zatrzymać się przed światłami bo przecież trzeba się wypiąć z pedałów i zapauzować Garmina.
***
Generalizują obie strony. Obie strony obrażają się śmiertelnie na forum internetu. „Moja racja jest przecież najważniejsza”. Prowadzi to donikąd i przypomina to trochę sytuację z lat dziewięćdziesiątych kiedy to wojnę prowadzili kierowcy samochodów i motocykliści. Przecież to jasne – „kierowcy mordecy” czyhający tylko na możliwość zabicia człowieka. Z drugiej strony kierowcy motocykli to „samobójcy”. Nienawidzący swoich rodzin i generalnie śpieszący się na przysłowiowe „Powązki”.
***
Rowerzystów jest coraz więcej. Coraz więcej ludzi wybiera ten rodzaj transportu. Coraz więcej osób uprawia też amatorsko kolarstwo czy podróżuje tak po świecie. Przybywa tras rowerowych, poprawia się infrastruktura miejska. Według warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich w ostatnich trzech latach ruch rowerowy wzrósł o 88 procent. W 75 procentach sprawcami wypadków z udziałem roweru są kierowcy pojazdów silnikowych a najczęstszą przyczyną wypadków jest nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu. W całym kraju w zeszłym roku w wypadkach zginęło ponad dwieście osób (na trasie, która jeżdżę regularnie cztery). Można jedynie apelować, tłumaczyć, rozmawiać a obie strony powinny zrozumieć, że ani jedni ani drudzy nie znikną z dróg. Nawet jeśli nie będziemy się nigdy kochać, powinniśmy pamiętać o szacunku a przede wszystkim o zdrowym rozsądku.
***
Ps. Stop zwolnieniom z WF’u!