Nie powiemy, że to jak kupno wyspy Manhattan za garść paciorków, ale ściągnięcie za darmo kapitana Korony Kielce, jednego z lepszych bocznych obrońców ligi, nie wydaje nam się frajerską inwestycją. Bartosz Rymaniak w Piaście to transfer, do którego z żadnej strony nie da się przyczepić, można tylko gratulować. Były zawodnik kielczan podpisał kontrakt do 2021 roku z opcją przedłużenia o rok.
Rymaniak nie zawsze stanowił ligowy znak jakości, przez pewien czas również my mieliśmy go za reprezentanta tak zwanego ligowego dżemiku. Ale uchylamy czapki, sypiemy głowę popiołem: Rymaniaka w Koronie udało się stuningować, czy stuningował się sam – jaka jest historia jego jakościowej zwyżki trudno stwierdzić, ale pewne jest to, ze w Kielcach okrzepł i wyrósł na jednego z najlepszych prawych obrońców ligi.
Co istotne, nie był to jednorazowy zryw, ale konsekwentna gra: za 2018 rok Rymaniak został w naszym rankingu piątym najlepszym polskim prawym obrońcą, tylko po chłopakach grających na Zachodzie. Dzięki równemu poziomowi przeskoczył nawet Gumnego, któremu z kolei przeszkodziły kontuzje.
W naszym rankingu not za zeszły sezon Rymaniak także znajdował się wysoko, ze średnią 4.77 był najlepszym piłkarzem Korony – jak przystało na kapitana.
Do Piasta trafia na pozycję, którą w mistrzowskim sezonie obsadzał Marcin Pietrowski. W teorii Ryman ma więc za rywala kapitana zespołu, który dopiero co wyprowadził zespół na BATE i zrobił to z powodzeniem. Na pewno Pietrowski jest graczem niedocenianym, tymczasem to raczej symbol rzetelności, gry zawsze na tym samym solidnym poziomie, niż przeciętności. Z drugiej strony warto też pamiętać, że choć u Fornalika zdecydowanie najczęściej grywał na prawej obronie, tak w przeszłości bywało, że grał tam, gdzie była potrzeba – to lewa defensywa, to środek pomocy, to na stoperze. W środę, gdy schodził Dziczek, Fornalik mógłby mając Rymaniaka pod bronią dokonać roszady: Pietrowski do środka, a Ryman na bok. Po Patryku Sokołowskim, który ostatecznie wszedł za Dziczka, było widać, że w zeszłym sezonie zagrał tylko 157 ligowych minut. Co tu kryć – trochę nie ta półka.
Piast, zdaje się, dopina kadrę. Pewnie jak pojawi się okazja, jeszcze pociągnie za spust, ale na ten moment wygląda to nieźle. Oczywiście zarówno Sedlar jak i Jodłowiec by się przydali, ale fakt faktem, że wygląda to nieźle. Sebastian Milewski to spory talent, dwudziestojednolatek jest pracowity, skoncentrowany na rozwoju i miał już przebłyski w Sosnowcu. Dani Aquino został sprowadzony po dużych staraniach, wiążą z nim duże nadzieje, w odwodzie jest reprezentant U20 Dominik Steczyk. Holubek zabezpiecza lewą obronę, Rymaniak prawą, a wczoraj mogliśmy zobaczyć ile warty jest DAC Dunajska Streda, której kapitanował Tomas Huk – co tu kryć, zapowiada się poważne wzmocnienie.
Wszyscy dołączają nie na zasadzie rewolucji w składzie, tylko do już nieźle funkcjonującego mechanizmu, co było widać na Białorusi. Oczywiście pytanie co zdarzy się, gdyby Piast miał odpaść – czy zostaną Dziczek? Valencia? Konczkowski? Parzyszek? Na szczęście dla polskich pucharów na razie tego pytania zadawać sobie nie trzeba.