Reklama

5 powodów do optymizmu przed batalią z BATE

red6

Autor:red6

09 lipca 2019, 17:11 • 5 min czytania 0 komentarzy

„Trzymamy kciuki za zwycięstwo” – taki miły napis na lotnisku w Katowicach pożegnał dziś piłkarzy Piasta Gliwice, którzy wyruszyli na Białoruś na pierwszy mecz w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów. Nie da się ukryć – wszelkie wsparcie jest gliwiczanom bardzo potrzebne, bo trafiając na BATE wylosowali bodaj najgorzej, jak tylko mogli. Bukmacherzy są zgodni – zwycięstwo ekipy Waldemara Fornalika będzie ocierało się o sensację (w ETOTO kurs na takie rozstrzygnięcie wynosi 4,95). 

5 powodów do optymizmu przed batalią z BATE

Ale! Postanowiliśmy wyjąć z szuflady różowe okulary, które – przez żałosną pucharową serię polskich klubów – zdążyły nam się już nieźle zakurzyć i poszukać powodów do optymizmu przed początkiem batalii o grę jesienią w Europie. Jak się pewnie domyślacie, nie będzie to lista tak długa jak ta dotycząca zakupów przed niehandlową niedzielą, ale podjęliśmy próbę.

Po pierwsze: Piast stracił tylko dwóch piłkarzy. 

Niewielu. Przez lata – przede wszystkim wtedy, gdy o Ligę Mistrzów walczyliśmy z bardzo poważnymi ekipami – dużym zarzutem w stosunku do polskich klubów było osłabianie się po mistrzowskim sezonie. Staliśmy na straconej pozycji, ale zespoły same sobie również odbierały szanse na to, żeby choćby powalczyć. W stosunku do Piasta, jeszcze w trakcie rozgrywek, obawy były w tym kontekście największe od lat. „Dobra, fajnie, że wygracie tę ligę, ale zaraz zgłosi się ktoś bogatszy i mistrzowskiej drużynie zostanie przetrącony kręgosłup” – takie podejście pojawiało się często.

Tymczasem Piast się trzyma. Z tych ważniejszych zawodników brakuje tylko Aleksandara Sedlara i Tomasza Jodłowca. Pierwszemu z nich kończył się kontrakt i nawet mistrzostwo dawało niewielkie nadzieje na to, że uda się go w Gliwicach zatrzymać na dłużej. Drugi był tylko wypożyczony z Legii i nawet jeśli chciał zostać, to w kontekście jego przyszłości wszystkie karty były stronie warszawskiego rywala. Z tymi ubytkami trzeba było się liczyć, ale zabrakło chociaż tych mniej spodziewanych. Najbliżej chyba było wtedy, gdy Kirkeskova chciał wicemistrz Polski, ale Piast nie ma zamiaru schodzić z ceny, która jest zapisana jako klauzula (450 tysięcy euro).

Reklama

Oczywiście nie jest tak, że upadł zarówno ten temat, jak i choćby przenosiny Patryka Dziczka do mocniejszej ligi, ale najpierw ci piłkarze zagrają w pucharach dla gliwiczan.

Po drugie: zgranie. 

No właśnie, z Gliwic dochodzą do nas słuchy, że żadnych udziwnień nie będzie i zobaczymy najbardziej przewidywalny skład z możliwych. Mistrz zagra na galowo. Sedlara ma zastąpić Uros Korun. A Jodłowiec nie był przecież w ostatnim sezonie pierwszym wyborem zawsze i wszędzie – tylko siedemnaście razy w ciągu trzydziestu siedmiu kolejek wyszedł w pierwszym składzie.

Plach – Pietrowski, Czerwiński, Korun, Kirkeskov – Dziczek, Hateley – Konczkowski, Valencia, Felix – Parzyszek.

Największy znak zapytania to rzecz jasna Słoweniec na środku obrony, ale w poprzednim sezonie, gdy tylko zachodziła taka potrzeba, potrafił zastąpić podstawowego stopera. W tym składzie gliwiczanie wklepali 7-1 Miedzi Legnica w ostatnim sparingu. Trening strzelecki zaliczony na świetną ocenę.

Po trzecie: widzimy zmienników. 

Reklama

Bo do sprawy składu oczywiście można podejść też trochę inaczej, a mianowicie stwierdzić, że nie przyszedł nikt na tyle ciekawy, by podnieść poziom drużyny. Jednak naszym zdaniem nie do końca tak to wygląda. Został zabezpieczony środek obrony (Tomas Huk) oraz środek pomocy (Sebastian Milewski) i doszło jeszcze przynajmniej dwóch gości, po których możemy spodziewać się wielkiej chęci pokazania swoich umiejętności. Konkretnie:

– Dani Aquino, napastnik z przeszłością w La Liga i na drugim poziomie rozgrywkowym w Hiszpanii, choć strzelający głównie w trzeciej,
– Jan Holubek, lewy obrońca lub pomocnik, który poprzedni sezon kończył z naprawdę solidnym bilansem w Żylinie.

Nieco inaczej patrzymy na wypożyczonego wczoraj Dominika Steczyka, ale nie zapomnijmy, że w blokach czeka też choćby Gerard Badia.

Po czwarte: Waldemar Fornalik. 

Architekt sukcesu Piasta. Chyba można spokojnie uwierzyć, że drużyna będzie gotowa pod kątem fizycznym, bo to wielka siła Piasta, a także w to, że tak jak były selekcjoner przygotował plan, który sprawdzał się z Legią Warszawa czy Lechią Gdańsk, tak znajdzie też pomysł na Białorusinów.

Choć oczywiście to nie jest tak, że patrzymy na jego doświadczenie w pucharach i jesteśmy pewni swego. Ono w sumie nie mówi zbyt wiele.

Dwie wygrane z Szachtiorem Karaganda.
Dwa remisy z Vallettą (dające awans).
Dwie porażki (dość wyraźne) z Austrią Wiedeń.

Ale to oczywiście czasy Ruchu Chorzów, nie da się ukryć – słabszego zespołu od dzisiejszego mistrza. No i początek sezonu 2010/11, a Waldemar Fornalik jest dziś dużo lepszym trenerem.

Po piąte: liczyć na gorszy moment BATE. 

No nie będziemy was przekonywać, że to wcale nie jest tak silny zespół, jak się wydaje. Nawet jeśli pojawiają się głosy, że to gorsza drużyna niż kilka lat temu, to warto podejść do nich z przymrużeniem oka. Dwa lata temu – faza grupowa Ligi Europy. W poprzednim sezonie – również i to z tą różnicą, że było drugie miejsce w grupie i dwumecz z Arsenalem na wiosnę. Nie są aktualnie najlepsi na Białorusi? No, zajmują drugie miejsce za Dynamem Brześć, ale po raz ostatni przegrali w lidze na początku maja, później tracąc zaledwie dwa punkty w ośmiu kolejnych spotkaniach.

Nikt tam Piastowi nic nie da za darmo, nawet na rabat trudno liczyć. Pozostaje mieć nadzieję, że to będzie jeden z tych dwumeczów, które kompletnie nie pasują do pucharowego doświadczenia Białorusinów. Coś jak sceny sprzed trzech lat, gdy po ograniu Finów, wcale nie tak pewnym, odpadli z Dundalk po porażce na wyjeździe 0-3, a następnie – już w boju o Ligę Europy – nie sprostali Astanie.

Przy czym kolejna taka wpadka to już sezon 2013/14 i dwumecz z Szachtiorem Karaganda, więc… zdarza im się, ale jednak lepiej patrzmy na siebie.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...