„Możesz sprzedawać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę” – powiedział kiedyś Mirosław Trzeciak, dyrektor sportowy Legii Warszawa. Liczył zapewne przy tym, że pukający do bram Ekstraklasy Polak nie zaistnieje w piłce tak, jak nie zaistniało wielu przed nim i po nim, a 25-letni Hiszpan sprowadzony z Teneryfy błyskawicznie narobi szumu w klasyfikacji strzelców. Chyba nie znajdziemy w Polsce osoby, która nie wiedziałby, jak mocno się wtedy pomylił. Ale dziś, z wielkim przymrużeniem oka, możemy powiedzieć, iż jego proroctwo się sprawdziło – w dwóch ostatnich sezonach korona króla strzelców lądowała na głowie zawodnika z Hiszpanii.
O ile wtedy, latem 2008 roku, pomysł stawiania w Ekstraklasie na graczy z tego kraju dopiero raczkował, co w dużej mierze wynikało z tego, iż sprawdził się sprowadzony rok wcześniej do Legii Inaki Astiz, o tyle dziś Hiszpanie są w naszej lidze ogromną siłą. Panuje na nich moda, wróciła zresztą nie po raz pierwszy. Wystarczy spojrzeć na transfery, które obecnie robią polskie kluby. Arka Gdynia sięgnęła po Santiego Samanesa, Cracovia zakontraktowała Rubio, Jagiellonia przechwyciła Juana Camarę, który z Miedzią spadł z ligi, ŁKS podpisał kontrakt z Pirulo, Piast Gliwice sprowadził Daniego Aquino, a Śląsk Wrocław liczy na Erika Exposito i Israela Puerto. Do tego dochodzi rzecz jasna Dani Ramirez, który był kluczową postacią ŁKS-u w drodze po awans.
Poszukiwania nowego Angulo, Carlitosa, Cabrery czy Imaza idą pełną parą i naprawdę nie potrafimy stwierdzić, że na wyżej wymienionych graczach się zakończą. Tym bardziej nie umiemy przesądzić o tym, że na pewno zakończą się jakimś sukcesem, bo nowi mogą przecież iść w ślady wspomnianego Arruabarreny, Dioniego czy innego Armiche Ortegi, po których nie zapłakał w Polsce nikt.
Ale!
Postanowiliśmy poszukać podpowiedzi. Przez polską ligę przewinęło się już tylu Hiszpanów, że mamy sporo materiału do analizy, która pomoże stwierdzić, czy częściej się oni u nas sprawdzają, czy wręcz przeciwnie. Tak więc odkurzyliśmy wszystkie nazwiska z ostatnich dwunastu lat, trochę podumaliśmy i przyporządkowaliśmy je do jednej z trzech grup. Proste? Proste. I genialne? No nie, ale da na to pewien obraz.
Choć oczywiście przy kliku nazwiskach możemy się pokłócić (ligowy bilans podaliśmy za Transfermarktem).
SPRAWDZIŁ SIĘ
Igor Angulo (Górnik Zabrze) – 70 meczów/47 goli/8 asyst
Carlitos (Wisła Kraków, Legia Warszawa) – 72/40/13
Dani Quintana (Jagiellonia Białystok) – 56/20/18
Inaki Astiz (Legia Warszawa) – 191/8/5
Gerard Badia (Piast Gliwice) – 149/19/30
Airam Cabrera (Korona Kielce, Cracovia) – 55/30/4
Javi Hernandez (Górnik Łęczna, Cracovia) – 93/19/18
Jesus Imaz (Wisła Kraków, Jagiellonia Białystok) – 61/24/7
Ruben Jurado (Piast Gliwice, Arka Gdynia) – 120/30/8
Pol Llonch (Wisła Kraków) – 41/0/1
Andreu (Polonia Warszawa, Lechia Gdańsk) – 42/1/0
Jorge Felix (Piast Gliwice) – 34/6/4
Jesus Jimenez (Górnik Zabrze) – 36/5/7
Miguel Palanca (Korona Kielce) – 33/6/3
Dani Suarez (Górnik Zabrze) – 66/8/2
Jose Kante (Górnik Zabrze, Wisła Płock, Legia Warszawa) – 94/21/6
16 chłopa spośród 49 nazwisk. Szczerze mówiąc, jeszcze przed rozpoczęciem pisania tekstu spodziewaliśmy się, że pękną dwie dyszki. Ale w żadnym wypadku nie mieliśmy zamiaru tak naginać faktów, by do tego doszło.
Czy są tu jakieś kontrowersje? Pewnie są, choćby przygoda Andreu z Polonią Warszawa nie była historią wpadnięcia sobie w ramiona od pierwszego meczu, a jego późniejszy powrót do Polski też mógł się potoczyć lepiej. Ale przypominamy sobie również, że fani Czarnych Koszul żegnali go ze wszelkimi honorami. Taki Jimenez początek miał średniawy, ale rozkręcił się wspaniale i nos nam mówi, że będzie jeszcze lepszy. Felix może miał gorsze liczby niż skrzydłowy Górnika, ale cegłę do historycznego tytułu dołożył. Najdłużej zastanawialiśmy się jednak nad Palanką, ale uznaliśmy, że pełny sezon, w którym popisał się wieloma efektownymi zagraniami, a w dodatku – co czasami nie idzie w parze – miał liczby, wystarczy. Odszedł, bo spiął się z Gino Lettierim, sportowo jak najbardziej w Koronie dawał radę.
TRUDNO POWIEDZIEĆ
Marquitos (Górnik Łęczna, Miedź Legnica) – 15/2/1
Juan Camara (Miedź Legnica) – 27/3/2
Julian Cuesta (Wisła Kraków) – 20/-/-
Ivan Gonzalez (Wisła Kraków) – 29/1/0
Joan Roman (Śląsk Wrocław, Miedź Legnica) – 24/6/2
Ivan Marquez (Korona Kielce) – 24/0/0
Iker Guarrotxena (Pogoń Szczecin) – 24/5/1
Dani Abalo (Korona Kielce) – 22/1/2
Angel Garcia (Wisła Płock) – 16/0/0
Omar Santana (Miedź Legnica) – 24/1/2
Fran Velez (Wisła Kraków) – 17/1/0
Jonathan de Amo (Widzew Łódź, Miedź Legnica) – 18/0/0
Elady Zorilla (Cracovia) – 2/0/0
Alvaro Jurado (Piast Gliwice) – 4/0/0
Gerard Oliva (Cracovia) – 3/1/0
Kategoria przejściowa, w której wylądowali ludzie z różnych parafii. Po pierwsze – są tu goście, którzy mogą już w tym sezonie rozwiać wszelkie wątpliwości i dołączyć do pierwszej grupy. Taki Camara co prawda spadł z Miedzią, ale pokazał się i w Jagiellonii może być bardzo ważną postacią. Po drugie – mamy graczy, którzy zbyt szybko czmychnęli z ligi i nie zdążyliśmy wyrobić sobie o nich zdania, choć trzeba uczciwie oddać, że na krótkim dystansie wyglądali nie najgorzej. Niezły przykład to Julian Cuesta, który bronił w Wiśle przez zaledwie 20 spotkań i choć przez część sezonu nie miał miejsca w bramce, to wiosną poprzedniego roku pokazał, że jest bardzo solidnym golkiperem, co zresztą udowodnił w ostatnim sezonie w greckim Arisie Saloniki.
Trzecia grupa to pechowcy, których dopadły kontuzje lub problemy rodzinne. Ivan Gonzalez był materiałem na naprawdę solidnego stopera, ale przez zdrowie stracił trochę czasu. Taki Elady czmychnął z Krakowa po kilku tygodniach właśnie po to, by być z bliskimi. Z kolei Marquitos, abstrahując już od pobytu w Łęcznej, odegrał cholernie ważną rolę w awansie Miedzi do Ekstraklasy, w niej wypadł obiecująco w 10 spotkaniach, ale resztę sezonu stracił. W mniejszym stopniu taki dylemat dotyczy też Omara Santany. A największą zagwozdkę chyba dał nam Jonathan de Amo. Pobyt w Widzewie kilka lat temu taki dość średni, do Ekstraklasy wrócił z Miedzią po dwóch sezonach na zapleczu, ale błyskawicznie (po 4 występach) i bez większego żalu oddano go do Stali Mielec. Ale tam pokazał, że potrafi i jego przenosiny do ambitnego Bruk-Betu uchodzą za jeden z transferów okienka w I lidze. Jeszcze go nie skreślać nie można.
NIE SPRAWDZIŁ SIĘ
Mikel Arruabarrena (Legia Warszawa) – 6/0/0
Inaki Descarga (Legia Warszawa) – 3/0/0
Dioni (Lech Poznań) – 7/0/0
Nacho Novo (Legia Warszawa) – 11/0/1
Sito Riera (Śląsk Wrocław) – 45/0/8
Tito (Legia Warszawa) – 2/0/0
Isidoro (Polonia Warszawa) – 4/0/0
Victor Perez (Wisła Kraków) – 12/1/0
Carles Martinez (Piast Gliwice) – 50/0/4
Borja Fernandez (Miedź Legnica) – 30/0/1
Juan Calahorro (Śląsk Wrocław) – 17/0/0
Armiche Ortega (Cracovia) – 6/0/0
Alberto Cifuentes (Piast Gliwice) – 15/-/-
Fran Cruz (Miedź Legnica) – 8/0/0
Fernando Cuerda (Piast Gliwice) – 9/1/0
Josu (Górnik Łęczna) – 8/0/0
Alvaro Rey (Arka Gdynia) – 4/0/0
Sisi (Lech Poznań) – 4/0/0
Może nieznacznie, ale jednak najliczniejsza grupa. Zacznijmy od tych, którzy nastukali najwięcej występów. Carles Martinez siły miał pod dostatkiem, ale jeśli mamy w Hiszpanii wynajdywać takich przecinaków, to dziękujemy. Sprawdziliśmy sobie noty z jego ekstraklasowych sezonów i aż dziwne, iż grał tak dużo (3,50 i 3,63). Sito Riera… To dopiero był ananas. Te kilka asyst skutecznie przykrył odpałami – dwa razy ewidentnie odcięło mu prąd. Niech już nigdy nie wraca. Dość świeże rozczarowanie to Borja Fernandez. Coś tam potrafi, ale w przeciwieństwie do Camary kojarzy się tylko z przeciętnością Miedzi. Przyłożył rękę do spadku i tyle go widzieliśmy.
Poza tym kilka anonimów, którzy wpadli na chwilę i dziś nie do końca pamiętamy, kim byli, no i dość spektakularne niewypały. Nacho Novo miał być gwiazdą tej ligi, lata w Szkocji działały na wyobraźnię. Tak, jak choćby doświadczenie Descargi w La Liga. Niektórzy o tym, że potrafią grać w piłkę, przypomnieli sobie dopiero po polskim etapie kariery (na przykład Arrubarrena w Eibarze miał sezon z 9 golami w La Liga, a Cifuentes jako bramkarz Cadiz FC ocierał się o awans do hiszpańskiej elity), ale to marne pocieszenie dla tych, którzy postawili na nich wcześniej.
***
Cóż, nie jest tak, że jedziesz do Hiszpanii i na pewno wracasz z kozakiem. Bardziej to klasyczne na dwoje babka wróżyła. Dość pocieszający w kontekście tego okienka jest jednak fakt, że im dalej w las, tym wyglądało to lepiej i do ligi rzadziej trafiali przebierańcy. Liczymy na potwierdzenie przez Ramireza, Aquino czy Exposito.
Fot. newspix.pl/FotoPyK