To dzień wielkich powrotów. Najpierw Frank Lampard wrócił na Stamford Bridge, a lada moment, po testach medycznych, Gianluigi Buffon podpisze roczny kontrakt z Juventusem. Włoch nie wrócił jednak, by objąć stanowisko trenera, działacza czy dyrektora sportowego… Ponownie będzie strzegł dostępu do bramki swojego ukochanego klubu.
Oczywiście powrót Buffona do Turynu był nieunikniony, ale chyba nikt się spodziewał, że włoski golkiper wróci jeszcze w roli piłkarza. Gdy rok temu powiedział pas, wiele osób nie chciało się z tym pogodzić. Tak naprawdę młodsze pokolenie fanów „Starej Damy” nigdy nie widziało Juventusu bez Buffona. Gdy pałeczkę po Włochu przejął Wojciech Szczęsny, musieli zmierzyć się z czymś zupełnie nowym. Swoją drogą to też pokazuje, jak wielka odpowiedzialność, ale także zaszczyt spadły na Polaka. Reprezentant Polski zastąpił jednego z najwybitniejszych bramkarzy w historii futbolu. W XXI wieku Buffon przez długi czas walczył o miano najlepszego z Ikerem Casillasem. Obaj wydawali się niezniszczali, ale końcówka wyścigu zdecydowanie należała do Gigiego. Młodszy o trzy lata Hiszpan już w 2015 roku trafił na zaplecze wielkiego futbolu do Porto, w którym zresztą wyraźnie spuścił z tonu. Gdy Buffon rok temu w wieku 40 lat zdecydował się zakończyć karierę w innym miejscu niż Turyn, trafił do PSG.
Przejście do Paryża z jednej strony wydawało się całkiem dobrym ruchem, ponieważ Buffon nigdy nie przestał marzyć o wygraniu Ligi Mistrzów. Z paryskim klubem miał na to całkiem spore szanse, bo przecież żadną tajemnicą nie jest, że szejkowie mają aspiracje, by zatriumfować w Europie. Z drugiej jednak strony Buffon wybrał kierunek, który nie pasował do jego wizerunku. W końcu mówimy o piłkarzu, który kojarzony był z wielkim przywiązaniem do barw klubowych. Został w Juventusie nawet po karnej degradacji do Serie B. Zawsze pocieszał rywali, przepraszał kibiców po porażkach, płakał razem z nimi. No, wybór PSG był jednak pewnym odejściem od dotychczasowych działań, ponieważ kto jak kto, ale paryżanie mają niewiele wspólnego z futbolowym romantyzmem.
Pobyt w Paryżu nie zakończył się happy-endem. Buffon nie spełnił swojego największego marzenia i nie wygrał Ligi Mistrzów. O tym, jak bardzo jej pragnął przez całą karierę, niech świadczy fakt, że między innymi po przegranym finale w 2003 roku wpadł w depresję i przez pół roku chodził na sesje terapeutyczne. Porażka w ostatniej edycji nie była dla niego aż tak druzgocąca, gdyż PSG odpadło już w 1/8 finału. Właściwie nie tylko odpadło, a skompromitowało się po raz kolejny w Europie, gdyż poległo z przeciętnym Manchesterem United. Sam Buffon zresztą zrobił niewiele, by pomóc swojej drużynie. W rewanżowym starciu było widać, że to już nie ten Gigi, który fruwał między słupkami przez prawie dwie dekady w Juventusie. Niestety można było nawet pomyśleć, że Buffon zatracił się w swojej obsesji, a tym samym zapomniał, kiedy zejść ze sceny.
❤ @gianluigibuffon pic.twitter.com/ZogcOl4WyS
— JuventusFC (@juventusfc) July 4, 2019
Teraz wraca na stare śmieci. Rozegra osiemnasty sezon w swoim ukochanym klubie. Już nie jako pierwszy bramkarz, ale rezerwowy. Choć kilka meczów w Serie A zaliczy, ponieważ podobno w jego kontrakcie znajduje się zapis o 10 spotkaniach. Zresztą nawet jeśli się nie znajduje, to 41-latek ma taką pozycję w Turynie, że pewnie nikt sobie nie wyobraża, by w ostatnim sezonie nie pobił rekordu Paolo Maldiniego pod względem występów w Serie A. Do wyniku legendarnego obrońcy Milanu brakuje mu ośmiu spotkań. Dla Wojtka Szczęsnego niewiele się więc zmienia, ponieważ w kilku meczach usiądzie na ławce rezerwowych, a w pozostałych nadal będzie pierwszym bramkarzem. Do tego po raz kolejny będzie trenował i przebywał w szatni z Buffonem, a takie coś może tylko zaprocentować w przyszłości.
W ostatnim czasie mówiło się, że jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu na zakończenie kariery chciał trafić do klubu, w którym będzie pierwszoplanową postacią. Był temat Parmy, w której debiutował w 1995 roku. Ostatecznie skończyło się jednak na powrocie do Turynu, co mimo wszystko jest chyba lepszym rozwiązaniem. Może włoski golkiper będzie tylko rezerwowym, ale zakończy karierę w klubie, którego barw bronił na dobre i złe przez prawie dwie dekady.
Fot. NewsPix