Dwa występy Michała Miśkiewicza w Feirense, cztery Mateusza Zachary w Tondeli, czternaście spotkań bez choćby jednej wygranej Macieja Makuszewskiego w Setubal. Ujmijmy to tak: liga portugalska nie była miejscem, gdzie polscy piłkarze spełniali w ostatnich latach marzenia o wielkim graniu. Nic dziwnego, że w sezonie 2018/19 Portugalczycy nie postawili na choćby jednego naszego krajana. Stawiają jednak teraz – Adam Dźwigała spróbuje przełamać polską niemoc w Desportivo Aves.
Powołany jesienią przez Jerzego Brzęczka do reprezentacji, choć ostatecznie niewystawiony w żadnym ze spotkań, Dźwigała odchodzi więc z Wisły Płock po tym, jak odrzucił ofertę nowego kontraktu. Że pożegna się z Nafciarzami – to było wiadome już od połowy czerwca. Że wyląduje w Portugalii – no, jest to pewna niespodzianka.
Nie będziemy ukrywać, że jest to kierunek dość zaskakujący. Na palcach jednej ręki niezbyt wprawnego pracownika tartaku można policzyć naszych graczy, którym w Portugalii udawało się pchnąć kariery do przodu. Porządną markę na Półwyspie Iberyjskim zbudował tylko Paweł Kieszek, któremu udało się nawet zadebiutować w lidze jako zawodnik FC Porto i łącznie uzbierać 130 występów w lidze. Zwykle jednak Polacy odegrali role tak epizodyczne, że gdyby pokazać ich zdjęcia kibicom klubów, w których grali, pewnie podrapaliby się po głowie i po kilku chwilach zastanowienia dali za wygraną.
Jak rysują się perspektywy Dźwigały na grę w nowym klubie? Przeglądając archiwa portugalskiego „Recordu” można się dowiedzieć, że wzmocnienie środka obrony było priorytetem Aves na to okienko transferowe. Spośród czterech stoperów z poprzedniego sezonu, w kadrze zostało zaledwie dwóch. Rodrigo Defendi, który grał większość spotkań w pierwszej części sezonu, nie przedłużył wygasającego w ubiegłą niedzielę kontraktu, Jorge Fellipe został natomiast sprzedany do Arabii Saudyjskiej.
Zostają więc: 35-letni Brazylijczyk Diego Galo i młodszy o ponad dekadę reprezentant Republiki Zielonego Przylądka Carlos Ponck. Nie trzeba mieć doktoratu z nauk ścisłych, by policzyć, że wraz z Dźwigałą, Aves dysponuje w tym momencie trójką obrońców. A od kiedy trenerem 14. siły portugalskiej ligi zeszłego sezonu został Augusto Inacio, tylko raz zagrał dwójką, a nie trójką stoperów – w ostatniej kolejce z Feirense. Poza tym zwykle stawiał na 3-4-3, co przyniosło całkiem niezły rezultat. Aves z miejsca siedemnastego wspięło się w pewnym momencie nawet na dziesiątą lokatę w tabeli.
Oczywiście nie sposób zakładać, że na tym kadra Aves się zamknie. Ale nawet jeśli Dźwigale dojdzie konkurent czy dwóch, trudno spodziewać się, by byli to jacyś totalni wymiatacze. To bowiem klub bazujący niemal wyłącznie na wolnych transferach i wypożyczeniach z rezerw Benfiki czy Sportingu. Krótko mówiąc – bo nie będziemy się bawić w eufemizmy – jeśli Polak nie wywalczy sobie placu w drużynie, nie będzie zasługiwać nawet na słynną okładkę „Faktu” po meczu Polska – Ekwador.
fot. FotoPyK