Nic nie muszą, ale wiele mogą. Naprawdę wiele! Po dwóch ostatnich meczach – a co, nie zaszkodzi przypomnieć: 3:2 z Belgią i 1:0 z Włochami – nabraliśmy takiej wiary w naszą reprezentację, że… Że w sumie nie wiemy, gdzie jest jej kres, skoro dziś – przed meczem z piekielnie mocną przecież Hiszpanią – wierzymy w korzystny rezultat.
Ale jak tu nie wierzyć, skoro nasi reprezentanci skradli nasze serca. Skoro Grabara i Bielik wyglądali, jakby przyjechali na turniej z jakichś wielkich klubów, otrzaskani z futbolem na najwyższym poziomie. Skoro Wieteska wypruwał z rywali chęć życia, niemal za każdym razem wygrywając pojedynki o górne piłki. Skoro Fila i Pestka – w teorii, przed turniejem, nasze najsłabsze punkty – kasowali akcję rywali, którzy w swojej karierze widzieli nieco więcej niż Głogów i ławkę w Chojnicach jeszcze półtora roku temu (a teraz niewykluczone, że do składu wróci Gumny). Dodi Lukebakio, Moise Kean, Riccardo Orsolini – ci goście mieli hasać po skrzydle, robić z naszą defensywą, co sobie tylko wymarzą, włącznie z rozstawieniem stoisk i handlowaniem pamiątkami, gdyby mieli wystarczająco dużo miejsca. A przecież zapowiadało się, że będą mieli autostradę, jednak zostali z jakąś pierwszą lepszą wiejską, wyboistą drogą. Nienadającą się do przejazdu.
Polacy wygrają z Hiszpanią? Kurs w ETOTO wynosi 7,50. Remis – 5,30
Żurkowski potrafił zagrać w taki sposób, że pozostało wstać i bić brawa. Odwaga, determinacja, wykasowanie ze słownika zagrań asekuracyjnych. Dziczek zostawiał na murawie masę zdrowia, skrzydłowi – Szymański! – udowadniali drzemiące w nich możliwości, Kownacki harował za czterech. A Michniewicz, wraz ze sztabem i dronami, rozpracował rywali na czynniki pierwsze.
Dlatego dziś możemy być naprawdę spokojni. Nie o wynik, w kosmos jeszcze nie odlecieliśmy, pisać o rozniesieniu Hiszpanów nie zamierzamy. Oni posiadają piłkarzy klasowych, są – piłkarsko – drużyną lepszą, względnie znacznie lepszą. Daniel Ceballos, Borja Mayoral, Jesus Vallejo, Carlos Soler… No, mają pakę.
Ale zmierzamy do czegoś innego – teoretycznie byliśmy słabsi piłkarsko i od Belgów, i od Włochów, ale w żadnym z tych spotkań nie odstawaliśmy pod względem ambicjonalnym i – przede wszystkim – pod względem przygotowania taktycznego. Rozpracowaliśmy rywali, wiedzieliśmy o nich więcej niż oni sami.
Dziś też rozpracujemy przeciwników, też – jesteśmy przekonani – będziemy wiedzieć o Hiszpanach więcej niż oni sami.
I to jest klucz do minimalizowania przewagi rywali, dzięki któremu Czesław Michniewicz bez pardonu otwiera kolejne drzwi tego turnieju. Czy dzięki temu wejdziemy bez pukania do półfinału, a tym samym do Igrzysk Olimpijskich w Tokio?
Nie chcemy uderzać w patetyczne tony, przesadzać z podniosłością, więc – byłoby fajnie. Po prostu.
Krystian Bielik znów strzeli gola? ETOTO wycenia taki scenariusz po kursie 9,00
A co musimy zrobić, by awansować? Niestety wyniki w pozostałych grupach ułożyły się tak, że jesteśmy zdani na siebie. Musimy albo wygrać, albo zremisować i utrzymać się na pozycji lidera, bo zajęcie drugiego miejsca – zakładając zwycięstwo Włochów z Belgią – nie da nam za wiele. Pozostanie liczyć na cud. Konkretnie na Francję i Rumunię. Obie drużyny wygrały wczorajsze mecze, obie drużyny zmierzą się w bezpośrednim starciu w poniedziałek – remis będzie premiował i jednych, i drugich, więc sami widzicie, że sytuacja jest skomplikowana.
Trzeba liczyć na siebie.
Fot. FotoPyk