Trudno jednoznacznie ocenić występy Dawida Kownackiego na MME. Z jednej strony – nie zaliczył asysty, nie strzelił gola, nie miał nawet kluczowego podania. Druga strona medalu nakazuje jednak spojrzeć na te mecze szerzej – wychowanek Lecha pozwalał obrońcom na chwilę oddechu, gdy walczył o piłkę na połowie rywala i gdy podkładał się do faulu. Ale wiele wskazuje na to, że w meczu z Hiszpanią go zabraknie. Powód? Problemy zdrowotne, przez które wczoraj trenował indywidualnie.
Pamiętajmy, że Kownacki walczył o to, żeby na Euro w ogóle pojechać, bo przecież uraz mięśnia dwugłowego mógł go wykluczyć z tej imprezy. 22-latek zwinął się szybko ze zgrupowania dorosłej kadry, wylewał siódme poty podczas rehabilitacji, nie zagrał przez to w sparingu z Niemcami i do zespołu dołączył w opcji „last-minute”. Nie wiadomo było, czy wykuruje się na Belgów, realny scenariusz zakładał powrót na starcie z Włochami. A tu cyk – w pierwszym meczu w wyjściowym składzie i 90 minut, z Włochami z kolei zszedł dopiero na kwadrans przed końcem. Zszedł, bo łapał się za udo z grymasem bólu.
W piątek ból znów dawał o sobie znać i Kownacki nie dokończył treningu. Właściwie prawie go nie zaczął, bo potruchtał tylko z zespołem, a gdy zaczęła się część główna zajęć, to odszedł na bok i zrobił krótki trening indywidualny. Może to czarowanie Czesława Michniewicza i wysyłanie Hiszpanom fałszywych alarmów. Na pewno to chuchanie na zimne – nawet jeśli uraz nie jest poważny, to obciążonego mięśnia nie ma co katować. Zwłaszcza w tym klimacie, gdy jest gorąco, a regeneracje przebiega w tempie pressingu Macieja Iwańskiego.
Natomiast pojawia się wiele głosów, że skoro Kownacki i tak jest gotowy na pół gwizdka, to może lepiej dać szansę gry innym? Zwłaszcza, że przecież z Belgami i Włochami nie porwał, że nie zagroził bramce rywali, że też niewiele kreował. Zerknijmy w liczby:
– z Belgami: zero kluczowych podań, dwa dryblingi, dwa razy sfaulowany, 25 podań (60% skuteczności), zero dośrodkowań, jeden odbiór, jeden faul, dwa strzały
– z Włochami: zero kluczowych podań, dwa dryblingi, dwa razy sfaulowany, 15 podań (80% skuteczności), zero dośrodkowań, jeden odbiór, trzy faule, cztery strzały
Generalnie z liczb wynika, że jeśli nie byłoby go na boisku, to biało-czerwoni niewiele by stracili. I zdaniem niektórych warto odstawić go od składu choćby dlatego, że w tych dwóch meczach rozczarował.
Ale warto ująć rolę Kownackiego nieco szerzej. I tu widać jak na dłoni, że on w talii Michniewicza był – tak, nie lubimy tego określenia – zadaniowcem. Spójrzmy sobie prawdzie w oczy – my na tym turnieju niemal wyłącznie się bronimy. Z Włochami było widać to aż nadto. Napastnik w takim systemie nie będzie błyszczał, nie będzie na świeczniku i jeśli będzie realizował założenia trenera, to po prostu poświęci się dla drużyny. Przypominają nam się ostatnie minuty meczu z Belgią, gdy Kownacki holował piłkę pod faul i kupował nam czas. Przed oczami mamy drugą połowę meczu z Włochami, gdy Kownacki zastawiał się i kradł sekundy, by Bochniewicz i Wieteska przez chwilę odpoczęli od natarcia gospodarzy.
Buksa trafi do siatki Hiszpanów? Kurs w ETOTO na trafienie napastnika Pogoni – 4,50
Oczywiście nie dawaliśmy Kownackiemu „ósemek” w naszych notach i nie śpiewaliśmy mu peanów pochwalnych za to, że przepchnął Belga czy Włocha. To były dla postronnego widza występy przeciętne, może nawet słabe. Ale taki jest już urok napastnika, który gra w zespole skupionym na defensywie.
Z Hiszpanami będzie podobnie. Nie spodziewamy się, że Michniewiczowi w nocy objawił się Zdenek Zeman i nie szepnął mu do ucha „Czesiu, w trzecim meczu zagraj 1-3-2-5, hulaj duszo, piekła nie ma”. I jeśli Kownacki nie doszedłby do pełni zdrowia, to prędzej w ataku zagra Adam Buksa niż Paweł Tomczyk czy Karol Świderski. Chociaż pewnie obiektywnie Świderski ma za sobą lepszy sezon, w lepszej lidze niż Ekstraklasa i z większymi sukcesami. I być może piłkarsko jest w stanie zaoferować nam więcej niż snajper Pogoni. Natomiast Michniewicz widzi, że w ataku potrzebuje tura, czołgu, jednoosobowej armii zaciężnej. I Buksa z Włochami to właśnie robił – bodiczek, łokieć, ręka w oku rywala. A z tego co donosi nasz wysłannik z Włoch Mateusz Rokuszewski, napastnik „Portowców” na treningach naprawdę dobrze się prezentuje.
Kownacki zagra i otworzy wynik meczu? Kurs w ETOTO – 8,00 na pierwsze trafienie Kownasia!
Chociaż przypuszczamy, że selekcjonera kusić musi też wystawienie takiego Tomczyka, który w rozegraniu jest przydatny jak widelec przy rosole, natomiast ma niesamowite przyspieszenie, a w kadrze niejednokrotnie okazywał się idealnym jokerem. Gość ma rzadki dar strzelania goli z dupy – machnie nogą i wpada. Hiszpanie będą nas dusić, będą tłamsić na naszej połowie, a wtedy taki Tomczyk – myk, zza pleców do prostopadłej piłki i ścigać go, to jak gonić husky’ego, który zerwał się ze smyczy. Biec za nim możesz, ale zobaczysz tylko z jakim numerem gra.
Niemniej widzimy na dziś dwa warianty: Kownacki po raz setny w karierze dowiedzie, że jego organizm jest wynaturzeniem i kontuzje goją się na nim jak w filmach sci-fi; albo od pierwszych minut zobaczymy Buksę.
fot. FotoPyk