Reklama

Azer Busuladzić – duże wzmocnienie Arki? Dawid Kort: Sądzę, że tak będzie

redakcja

Autor:redakcja

15 czerwca 2019, 19:19 • 7 min czytania 0 komentarzy

Może nie jest to hit transferowy w skali całej ligi, ale na pewno nie można przejść obok tego ruchu obojętnie. Dlaczego? Podstawowy piłkarz czwartej drużyny greckiej ekstraklasy przeszedł do polskiego ekstraklasowca, który niemal do końca bronił się przed spadkiem, więc teoretycznie zaliczył zjazd. 

Azer Busuladzić – duże wzmocnienie Arki? Dawid Kort: Sądzę, że tak będzie

27-letni środkowy pomocnik Azer Busuladzić zamienił Atromitos Ateny na Arkę Gdynia, z którą związał się do czerwca 2021 roku. Czyżby klub z Trójmiasta dokonał poważnego wzmocnienia?

Uważam, że będzie wzmocnieniem – właśnie tak w rozmowie z nami mówi Dawid Kort, który od stycznia był jego klubowym kolegą w Grecji.

Pytamy go o charakterystykę Busuladzicia. Wygląda na to, że da trenerowi Jackowi Zielińskiemu pole manewru w każdym wariancie. – To taka szóstka/ósemka, trudno go zaszufladkować. Generalnie uniwersalny zawodnik do środka pola. W Atromitosie niemalże co mecz graliśmy w innym ustawieniu, a Azer prawie zawsze znajdował sobie miejsce. Nieraz mieliśmy de facto tylko jednego środkowego pomocnika i on mógł pełnić tę rolę. Jak graliśmy 4-3-3, był albo “szóstką”, albo pół-prawym/pół-lewym. Przy 4-2-3-1 był jednym z dwóch defensywnych. Po części bywał moim konkurentem do składu. Jeśli trener chciał grać defensywniej, to ja odpadałem, a Azer był brany pod uwagę – nie ukrywa Kort.

I dodaje: – Ogólnie to fajny i inteligentny piłkarz. Nie jest zbyt szybki, ale za to szybko myśli. Jego atuty nie ograniczają się do defensywy, do przodu też potrafi coś zagrać. Ma dobre wyprowadzenie piłki, potrafi wykonać to pierwsze podanie przyspieszające akcję. Samych asyst czy goli za dużo nie ma, ale nie takie są jego zadania. Powiedziałbym o nim tak samo jak kiedyś o Bashy w Wiśle Kraków: “szóstka plus”. Defensywny pomocnik potrafiący więcej niż tylko biegać i odbierać piłkę. 

Reklama

Kort zapewnia, że w życiu codziennym Busuladzić nie powinien sprawiać problemów, a jak wiemy, to dość istotne. – Potrafi być emocjonalny i wybuchowy, ale jak człowiek posiedzi trochę w Grecji, to w zasadzie każdy na boisku czasami reaguje w ten sposób (śmiech). Bardzo w porządku chłopak, pozytywna jednostka, dużo mówił w szatni, bywało zabawnie. Nie nazwałbym go wiodącą postacią w szatni, po prostu taki mieliśmy klimat, każdy czuł się w niej swobodnie – tłumaczy.

Busuladzić w barwach Atromitosu. Fot. atromitosfc.gr

Przeglądając jego CV od razu rzuca się w oczy, że w zasadzie gdziekolwiek był, zawsze miał miejsce w składzie. Nie ma w papierach jakiegoś kryzysowego sezonu, nigdy nie doznał poważniejszej kontuzji.

Urodził się w Bośni, ale w wieku dwóch lat jego rodzina wyjechała do Danii i tam pobierał całą futbolową edukację. Zaczynał w Kolding FC, skąd jeszcze jako junior przeszedł do Velje BK. W barwach tego klubu wiosną 2010 roku zaczął być wprowadzany do seniorskiej piłki. Szybko poszło. Busuladzić niemal od razu stał się ważnym ogniwem duńskiego drugoligowca i był nim przez cały czas. Latem 2013 zdecydował, że pora pójść wyżej i z półrocznym wyprzedzeniem podpisał kontrakt z Odense, rywalizującym w elicie. Tam spędził dwa i pół roku, a następnie ruszył poza Danię. Na zasadzie wolnego transferu przeszedł do Dinama Bukareszt.

Oczywiście w barwach rumuńskiego klubu grał tydzień w tydzień i pozostawił po sobie znakomite wrażenie. Uważa się, że to jeden z najlepszych obcokrajowców, jacy w ostatnich latach trafili do Dinama. A że pojawiały się oferty, piłkarz oczekiwał zgody na transfer. Były one odrzucane, więc latem 2017 podczas obozu w Słowenii zażądał rozwiązania umowy. Pozwolono mu na to dopiero wtedy, gdy Cosmin Contra sprowadził sobie Paula Antona (powrót z Getafe) i Filipe Nascimento, co oznaczało, że Busuladzić niekoniecznie miałby tak mocną pozycję jak wcześniej. Nim odszedł, w nowym sezonie zdążył rozegrać jeszcze trzy mecze ligowe i 45 minut przeciwko Athletic Bilbao w europejskich pucharach.

Reklama
Prezentacja Busuladzicia w Dinamie Bukareszt. Fot. fcdinamo.ro

Po zakończeniu rumuńskiego rozdziału miał pójść do… Jagiellonii Białystok. Piotr Wołosik z “Przeglądu Sportowego” informował wówczas, że Bośniak był już dogadany z “Jagą”, która jednak na ostatniej prostej z niego zrezygnowała. Agent zawodnika żądał dużego odszkodowania. Ciągu dalszego nie odnotowano, więc sprawa chyba rozeszła się po kościach, a Busuladzić bardzo szybko parafował dwuletnią umowę z Atromitosem. Czasu nie zmarnował, dwukrotnie on i koledzy zajmowali czwarte miejsce w greckiej Super League. Oznaczało to start w kwalifikacjach do Ligi Europy. W tamtym sezonie poszło kiepsko, bo już na starcie lepsze w dwumeczu okazało się białoruskie Dinamo Brześć (3:4, 1:1). Teraz puchary Bośniaka ominą i tu wracamy do tego, że jednak sportowo wykonał krok do tyłu.

 – Nie byłem zaskoczony,  że odszedł. Chciał spróbować czegoś nowego, nie ukrywał tego. W zasadzie już jakoś w lutym czy marcu wiedzieliśmy, że latem planuje zmienić klub. Nie sądziłem jednak, że trafi do Arki, tutaj jestem trochę zaskoczony – przyznaje Dawid Kort.

Busuladzić nie omieszkał wykorzystać go jako konsultanta. – Od razu jak pojawił się u niego temat Arki, napisał do mnie z pytaniem, co to za klub, jak oceniam ligę i tak dalej. Skoro podpisał kontrakt, wszystko musiało być w porządku – kończy Kort.

Jeśli potrzebne były inne opinie na temat Ekstraklasy, Bośniak miał w kim wybierać. W Odense dzielił szatnię z doskonale wszystkim znanym Wladimirem Dwaliszwilim, byłym już stoperem Lecha Poznań Lasse Nielsenem oraz mającym za sobą mistrzowski sezon w Gliwicach Mikkelem Kirkeskovem. W Dinamie natomiast grał razem z ex-bramkarzem Korony Kielce Vytautasem Cerniauskasem, nadal reprezentującym barwy Arki Luką Mariciem i będącym od kilku miesięcy w Cracovii Sergiu Hancą.

Arka musiała mieć spore argumenty finansowe. Nie może być inaczej, skoro sam zainteresowany przyznawał wprost, że ten aspekt jest dla niego ważny. Jesienią ubiegłego roku jeden z duńskich portali rozmawiał z nim w kontekście ewentualnego powrotu do Danii. – Zawsze będę otwarty w tej kwestii. Nadal śledzę Superligaen i uważam, że to mocna liga. Ale jest wiele kwestii, które należy wziąć pod uwagę – także finansowych. Może się okazać, że więcej pieniędzy będzie do zarobienia za granicą. Mam tutaj [w Atromitosie] kontrakt, który mogłyby mi zapewnić tylko FC Kopenhaga, Broendby i FC Midtjylland. Jako piłkarz masz krótki czas na zarobienie pieniędzy, które będą twoim fundamentem na dalsze lata – mówił.

Już wtedy nie wykluczał pójścia w inną stronę. – Trudno powiedzieć, co się wydarzy. Na razie o tym nie myślę. Pojawiły się sygnały z bardziej egzotycznych kierunków, ale nie jest to coś, co mnie z miejsca kusi. Wiem, że na nasze mecze przyjeżdża sporo skautów, więc kto wie: może otworzą się dla mnie drzwi do jakiegoś większego klubu? – dodawał.

Zapewne nie zakładał, że ostatecznie przekroczy akurat żółto-niebieski próg.

Rzecz jasna możliwości miał teraz więcej. Pojawił się temat powrotu do Dinama, ale prowadzący je obecnie Mircea Rednic dość niespodziewanie uznał, że potrzebuje do drugiej linii kogoś bardziej ofensywnego. Być może dzięki temu skorzystać mogła Arka. Piszemy “być może”, gdyż Dinamo od dłuższego czasu niekoniecznie jest wzorem wypłacalności, dlatego nie jesteśmy pewni, czy sam zawodnik zdecydowałby się na drugie podejście.

busuladzic arka1

Busuladzić daje nadzieję, że od początku będzie z niego pożytek. W minionym sezonie rozegrał dla Atromitosu 27 na 30 możliwych meczów ligowych. Dwie z trzech pauz wynikały z kary za kartki (raz za czerwoną po dwóch żółtych z Olympiakosem). – Jednym z naszych priorytetów było zastąpienie Marko Vejinovica, który był ważnym ogniwem Arki w decydujących spotkaniach w ubiegłym sezonie. Azer daje nam pewność, że to się powiedzie. To niezwykle doświadczony zawodnik, wojownik. W ostatnich dwóch sezonach grał regularnie w czwartym klubie ekstraklasy greckiej, a wcześniej był solidnym zawodnikiem Dinama Bukareszt – te słowa Jacka Zielińskiego dla oficjalnej strony Arki pokazują, że ma duże oczekiwania wobec tego nabytku. I sumując wcześniejsze dane, trudno się dziwić.

Nie traktowalibyśmy jednak Bośniaka jako następcy Vejinovicia w wymiarze jeden do jeden. To mimo wszystko piłkarze o innej charakterystyce. Wypożyczony z AZ Alkmaar pomocnik znacznie mocniej nastawiał się na ofensywę, jest bardziej kreatywny. Busuladzić prędzej mógłby grać za nim niż zamiast niego.

Nowy piłkarz gdynian raczej nie łudzi się już co co tego, że dostanie powołanie do reprezentacji. Bośniackie media w marcu odezwały się do niego przy okazji eliminacyjnego meczu z Grecją. Mówił wtedy: – W zeszłym roku więcej o tym myślałem. Ale nikt do mnie nie dzwonił, więc teraz nie zaprzątam już sobie głowy tym tematem.

Jeśli jednak spełni wszystkie oczekiwania, to kto wie. Nie brakuje świeżych przykładów, że z polskiej ligi można się wypromować do dobrej reprezentacji (Lukas Haraslin, Michal Siplak) lub do niej wrócić (Filip Mladenović, Christian Gytkjaer).

Ale najpierw trzeba wymiatać w Arce.

PM

Fot. Arka Gdynia/Michał Puszczewicz/Accredito

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...