Lech ma za sobą słaby łamane na apokaliptyczny sezon, ale w tym mroku da się zaleźć jasne punkty. Takim, bez cienia szydery, jest wprowadzenie rezerw do II ligi. W przyszłym sezonie „dwójka” Kolejorza zagra z Widzewem Łódź, GKS-em Katowice czy Górnikiem Łęczna.
Dlaczego nie mamy zamiaru deprecjonować tego osiągnięcia? Może dlatego, że troska o drugi zespół to w ostatnich latach ligowa powszechność. Dopiero co Korona na finiszu, mając już utrzymanie, posyłała graczy na wzmocnienie rezerw, by te dowiozły mistrza IV ligi – trzecioligowe boiska to zawsze lepszy poligon dla młodych, powracających po kontuzji, czy innych z tej lub innej przyczyny wymagających ogrania.
Pamiętamy też, gdy Legii tak zależało na awansie do II ligi, że aż dokonała ofensywy transferowej z myślą o rezerwach, sięgając nawet do pierwszoligowego Stomilu.
Źródło: 90minut.pl
Pamiętamy również doskonale dyskusje po likwidacji Młodej Ekstraklasy. Otóż czołowe kluby były oburzone, że ich rezerwy zostały zesłane aż do III ligi. Legia i Lech do końca walczyły o drugi poziom, tu i ówdzie zapanowało oburzenie, że nie mają szansy gry w I lidze, bo przecież spokojnie by ogarnęły.
Papier wszystko przyjmie, a potem przyszło grać i ekstraklasowicze zostali zweryfikowani:
Młoda Ekstraklasa wyzionęła ducha w 2013 roku, a od tamtej pory tegoroczny Lech II jest pierwszą „dwójką”, której udało się awansować.
Sześć lat temu w zasadzie wszystkim wydawało się, że będzie to o wiele łatwiejsze – przecież rezerwy mogą korzystać z szerokich kadr uznanych ekip, tacy piłkarze muszą robić różnicę. Ale potem okazywało się dobitnie, że to tak nie działa i spadochroniarze z Ekstraklasy byli ośmieszani przez zdeterminowane, a przede wszystkim zgrane zespoły. III liga to piekiełko, wychodzi tylko mistrz swojej ligi – spytajcie w Łodzi jak to zawęża margines błędu. Problemy z opuszczeniem tego poziomu miał zarówno ŁKS jak i Widzew.
Kim zrobił Lech ten awans? A chociażby Darkiem Dudką, który był mentorem dla licznej młodzieży. Po Dudce najwięcej minut ma dziewiętnastoletni Łukasz Norkowski, który grał choćby z Herthą Berlin w młodzieżowej Lidze Mistrzów. To sześć bramek w dwudziestu trzech meczach Eryka Kryga, także innego uczestnika Youth Champions League. To liczne mecze Mateusza Skrzypczaka, który już zdążył zagrać w pierwszej drużynie, podobnie z Marchwińskim, który jednak jesienią zbierał cenne szlify w dwójce.
Drużyna, która przypieczętowała dzisiaj awans. Źródło: 90minut.pl
Nie ma oczywiście co tworzyć mitu, że to był tylko Dudka i zgraja nastolatków. Owszem, schodził ten i ów, siedem meczów ma Vernon De Marco, dwa Kostewycz, dwa Gajos, cztery Tomasik. Zespół miał też na przykład Krzysztofa Kołodzieja, a więc na pewno nie juniora – 26 lat – który został najlepszym strzelcem drużyny. Kołodziej to jednak ciekawy przypadek: wychowanek, uczestnik Młodej Ekstraklasy sezonu 10/11, a więc facet, który wie jaka jest waga herbu Lecha Poznań, co też ma swoje znaczenie.
Ten zespół był budowany z głową: miał swój kręgosłup. Jeśli ktoś schodził, to nie miał za zadanie brać na siebie ciężaru gry, tylko przychodził pomagać ekipie, która miała swój styl i automatyzmy. Nie zdziwi nas, jeśli w tym – no i w talencie młodzieżowców – tkwi sekret sukcesu prowadzonego przez Rafała Ulatowskiego Lecha II.
Sezon w pigułce według 90 minut:
II liga to już naprawdę nie jest przypadkowa kopanina – przecież jest bardzo prawdopodobne, że gdy rezerwy Lecha przyjadą do Łodzi, zagrają przy większej frekwencji niż pierwsza drużyna. Przedsiębiorstwo szlifowania talentów Lech Poznań dostaje do ręki kolejne narzędzia: ogrywanie młodych z lepszymi rywalami, nawet przyzwyczajanie ich do większej presji ze strony trybun rywala. Sprawa jest prestiżowa, mająca swoją wymowę na tak zwanym rynku walki o narybek.
Fot. FotoPyK