Nie zdziwimy się, jeśli już za chwilę do Gdańska przyjedzie wielka paczka z turecką herbatą, przyprawami i lokalnymi trunkami, a Piotr Stokowiec dostanie tytuł honorowego obywatela miasta Izmir. Altay SK, turecki drugoligowiec, powinien być dozgonnie wdzięczny polskiemu trenerowi za to, że bez żalu odpalił Marco Paixao. Portugalczyk po prostu ZAORAŁ ligowe rozgrywki.
29 bramek w 33 meczach. Gol co 101 minut. Cztery dublety i jeden hat-trick. Wiosną nie wpisał się na listę strzelców tylko w dwóch meczach.
W O W.
Marco pobił tym samym rekord strzelonych bramek od reorganizacji drugiej ligi w 2001 roku oraz rekord trafień zagranicznych piłkarzy w jednym sezonie, który do tej pory należał do kumpla Jakuba Koseckiego, Mickaela Pote z Adany (24 trafienia). To z nim zresztą mierzył się o koronę króla strzelców, choć zwrot „mierzył się” to grube niedopowiedzenie, skoro na finiszu bilans najlepszych strzelców wyglądał następująco:
Marco Paixao – 29
Mickael Pote – 16
Totalna dominacja. Co ciekawe, na marginesie, dość wysoko w stawce znalazł się także Nadir Ciftci z jedenastoma trafieniami. Paixao pobił tym samym także swój osobisty rekord strzelonych bramek w jednym sezonie ligowym.
Sezon 18/19 (Altay SK) – 29 bramek (król strzelców)
Sezon 13/14 (Śląsk Wrocław) – 21 bramek
Sezon 16/17 (Lechia Gdańsk) – 18 bramek (król strzelców)
Sezon 17/18 (Lechia Gdańsk) – 16 bramek
W Izmirze powinni nosić Marco na rękach, bo bez jego goli (56% trafień całej drużyny!), Altay nie utrzymałby się na zapleczu. Sezon skończył na dziesiątym miejscu, lecz celu, jakim był powrót do elity, nie udało się zrealizować. Altay to klub z historią, który po latach kryzysu planuje wrócić na dobre tory. W przeszłości dwukrotnie sięgał po Puchar Turcji, ma na koncie dwa medale za wicemistrzostwo i trzy za trzecie miejsce. Wśród kibiców Paixao dorobił się ksywki „Generał”…
…oraz statusu półboga…
…ewentualnie króla…
…w międzyczasie zaliczał wizyty w tureckich telewizjach.
Marco zamierza teraz zmonetyzować sezon życia i choć obowiązuje go kontrakt do czerwca 2020 roku, zażądał po sezonie aż trzykrotnej podwyżki. Jak czytamy na dobrze poinformowanym portalu FutbolArena, jego obecna pensja wynosi 200 tysięcy euro rocznie. Kontrakt gwarantuje mu automatyczną podwyżkę o 10%, władze klubu szybko przebiły ten zapis, proponując podniesienie zarobków do 300 tysięcy euro. Paixao oczekuje jednak dwa razy tyle.
Altay – zwłaszcza że to stowarzyszenie, a nie klub prowadzony przez tureckiego krezusa – może nie być w stanie spełnić oczekiwań Portugalczyka i niewykluczone, że odda go wyżej za gotówkę. Tureckie media spekulują, że Paixao chętnie widziałyby u siebie kluby z elity – Yeni Malatyaspor oraz Rizespor. Mówi się także o możliwych ofertach z Kataru i Arabii Saudyjskiej, które – co oczywiste – ustawiłyby go na ostatnie lata kariery. Po takim sezonie na brak zainteresowania nie będzie narzekał.
Jedno jest pewne – rozstanie z Lechią wyszło obu stronom na dobre. Marco tak regularnie nie strzelał jeszcze nigdy i zaraz – już u schyłku kariery, metryka jest nieubłagana – może podpisać kontrakt życia. Lechia? Skończyła na trzeciej pozycji, więc teoretycznie też nie powinna narzekać, choć dziś można zastanawiać się, które miejsce zajęłaby z regularnie strzelającym napastnikiem (Sobiech ma na koncie tylko siedem bramek). Jeśli Marco będzie kiedyś robił okolicznościową koszulkę w stylu Manuela Arboledy z najważniejszymi postaciami w jego karierze, śmiało może umieszczać tam Piotra Stokowca.
Fot. 400mm.pl