Zagłębie Sosnowiec, delikatnie mówiąc, nie wniosło do ekstraklasy powiewu świeżości. Z jednej strony multum zagranicznego szrotu, z drugiej – hulaj dusza, piekła nie ma w obronie. Gdzieś pomiędzy wieszczony spisek, koszulka “zVARiowani” i – przede wszystkim – stary, odstraszający wszystkim w promieniu 9284 kilometrów stadion. Skansen w żadnym wypadku nieprzystający do standardów, jakie panują w większości klubów naszej ligi.
Spójrzcie sami:
Zmierzamy do tego, że Zagłębiem Sosnowiec 2018/19 dało się łatwo zmęczyć. No, chyba że ktoś lubuje się w komediodramatach. Grzechem byłoby jednak nie docenić, że coś ruszyło. Konkretnie – wreszcie podpisano umowę, na mocy której w Sosnowcu powstanie nowy stadion. Wreszcie, bo Marcin Jaroszewski – prezes klubu – przekonywał nas przed sezonem, że budowa ruszy zeszłej jesieni, ale jak widać pewne sprawy w urzędzie miasta nie poszły po jego myśli. Zresztą, w lutym 2016, gdy prezentowano zwycięski projekt Zagłębiowskiego Parku Sportowego władze miasta deklarowały, że budowa rozpocznie się w 2017, a zakończy… no, mniej więcej pod koniec 2019.
Nie wyszło, ale teraz wszystko zostało dopięte, koszt budowy wyniesie niecałe 150 milionów złotych, a stadion ma być gotowy za mniej więcej trzy lata. Obiekt będzie znajdował się pomiędzy trzema dzielnicami – Zagórzem, Środulą i Sielcem. Mieszka tam sto tysięcy osób, może nawet więcej, co zapewni komfortowy dojazd, również możliwość szybkiego dojścia na piechotę.
Ale dojazd dojazdem, to w ogóle bardzo dobra informacja dla Sosnowca i całej polskiej piłki, która w ostatnich latach, pod względem infrastruktury, poszła bardzo, ale to bardzo wyraźnie do przodu.
Fot. własne