Do tego, że nasze ligi siatkarzy, żużlowców, czy piłkarzy ręcznych przyciągają światowe gwiazdy i biją na głowę Ekstraklasę piłkarską, już się dawno przyzwyczailiśmy. Ale i tak takie wiadomości, jak ta poniższa sprawiają, że musimy się uszczypnąć, żeby się upewnić, że to nie science-fiction. Nikola Grbić, jeden z najlepszych siatkarzy w historii, mistrz olimpijski i żywa legenda dyscypliny, został trenerem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle!
Mistrzowie Polski poinformowali dziś w mediach społecznościowych, że wieczorem ogłoszą transfer mistrza olimpijskiego. I tyle. Żadnych przecieków, żadnych spoilerów. Takie postawienie sprawy skutkowało tym, że siatkarscy kibice czekali na wieczór mniej więcej tak, jak dzień wcześniej fani „Gry o Tron” na finałowy odcinek serialu. I cóż – trudno nie odnieść wrażenia, że kibice w Kędzierzynie byli zdecydowanie bardziej zadowoleni z tego, co przygotowali dla nich scenarzyści…
Jeśli ktokolwiek nazywa siebie kibicem siatkówki, musi znać to nazwisko. Oczywiście, hasła „legenda” używa się zdecydowanie za często, czasami naprawdę na wyrost. Nie w tym przypadku. Gbrić był genialnym rozgrywającym, który serbską kadrę poprowadził do wielu sukcesów i zdobył z nią praktycznie wszystko, co było do zdobycia. Czyli choćby dwa medale olimpijskie, w tym złoty z Sydney oraz medale mistrzostw świata i Europy. Gablota z trofeami z kariery klubowej Grbicia także nie świeci pustkami, są w niej puchary za zwycięstwo w Lidze Mistrzów oraz mistrzostwa Rosji i Włoch. Kiedy po latach zakończył wspaniałą karierę, w żadnym wypadku nie oznaczało to końca przygody z siatkówką. Wręcz przeciwnie. Grbić pozostał przy ukochanym sporcie, zmieniając tylko pozycję rozgrywającego na parkiecie na rozgrywającego na ławce trenerskiej. Bez różnicy pozostało jedno: skuteczność. Prowadzona przez niego reprezentacja Serbii już dwa razy wygrała Ligę Narodów oraz wywalczyła brąz mistrzostw Europy. W międzyczasie Grbić prowadził dwa kluby we włoskiej Serie A.
No dobra, to jakim cudem ze słonecznej Italii Grbić trafił do Kędzierzyna-Koźla? Jasne, też słonecznego, ale jednak – nieco mniej atrakcyjnego niż Werona, w której ostatnio pracował Serb… W dużej mierze to zasługa jego starego znajomego z parkietu, Sebastiana Świderskiego, który obecnie jest prezesem klubu.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że w przyszłym sezonie nasz zespół będzie pracował z legendą światowej siatkówki. Nieraz miałem okazję stanąć naprzeciw niego na boisku. Teraz będziemy grali w jednej drużynie i mam nadzieję, że swoją pasję i zaangażowanie z parkietu przeniesie teraz na trenowanie ZAKSY. Chciałbym też podziękować kilku sponsorom za wsparcie finansowe, dzięki któremu udało się sfinalizować ten projekt – komentuje Świderski.
Grbicia do Polski przyciągają jednak nie tylko pieniądze, ale także możliwość pracy w topowym klubie. Calzedonia Verona, którą trenował przez trzy ostatnie sezony, to zespół dobijający do krajowej czołówki. W zakończonym niedawno sezonie ekipa Grbicia odpadła w ćwierćfinale, przegrywając z Cucine Luba Civitanova, która później sięgnęła po złoto. – Nikola przestał być trenerem Verony i szukał pracy. My rozmawialiśmy z nim już dwa lata temu, ale wtedy chciał zostać we Włoszech, bo ma żonę Włoszkę, a ich dzieci tam chodzą do szkoły. Teraz wróciliśmy do rozmów i szybko doszliśmy do porozumienia – dodaje Świderski.
– Cześć wszystkim, chcę tylko się przywitać. Jestem bardzo szczęśliwy, że będę pracował z ZASKĄ w przyszłym sezonie. Do zobaczenia wkrótce – mówi Serb na filmiku wrzuconym na Twittera przez ekipę mistrzów Polski. Cóż, z tym wkrótce to nie do końca prawda, bo Grbić pracę w Polsce będzie łączył z prowadzeniem reprezentacji Serbii. Obecnie jest na zgrupowaniu przed Ligą Narodów, która rusza pod koniec maja. Niewykluczone, że do Kędzierzyna przyjedzie już z kolejnym medalem na szyi.
foto: newspix.pl