Szczerze ubawiły nas głosy o tym, że Putnocky z Janickim w tej akcji bramkowej Piasta celowo sprezentowali gola mistrzom Polski. Że się podłożyli. Takie tezy mogą wygłaszać wyłącznie ludzie, którzy w tym sezonie nie widzieli ani jednego meczu w wykonaniu tych zawodników.
Przypomnijmy – dziś wyglądało to tak:
#PIALPO pic.twitter.com/bzu16tRmoX
— Marcin Banasiak (@m_banasiak) May 19, 2019
Jeśli ktoś widział duet Janicki&Putnocky w akcji, ten doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że oni w tym sezonie po prostu tak grają. Są jak dwie sprawnie działające maszyny do prezentowania goli rywalom. Oni nie zrobili tego celowo. Oni po prostu tacy są.
A jeśli nie wierzycie, to podrzucamy kilka baboli obu tych gości w tym sezonie.
Ot, chociażby mecz Lecha z Wisłą Kraków, gdy Kolejorz prowadził już 2:0, a później przepieprzył 2:5. Gdyby nie Janicki w obronie, to może poznaniacy powalczyli chociaż o remis. Ale nie da się wygrać z kimkolwiek, jeśli twój stoper w sytuacji poniżej… zagrywa piłkę głową na wolne pole do przeciwnika. No, kurwa, nie da się. Choćby skały srały i choćby w ataku przeciwnika biegali Śpiączka z Piechem.
Kolejny numer Janickiego? Mecz z Legią na wyjeździe. Szymański zagra zaraz piłkę do Nagy’a, ale stoper Lecha uzna, że wybitny stoper wślizgiem nie hańbi swojej renomy, a następnie będzie obracał się wokół własnej osi jak bąk:
Mecz z Miedzią, która na ten mecz akurat wystawiła napastnika i był nim Szczepaniak (trzy gole w całym sezonie). Janicki zakłada koszulkę “pierdolę, nie robię” i nie przeszkadza napastnikowi przyjmującemu piłkę na ósmym metrze od bramki:
Mecz z Zagłębiem Sosnowiec i popisowa akcja tej dwójki. Janicki najpierw podaje prostopadle do Wrzesińskiego, który mija Putnockiego wyruszającego na grzybobranie, ale skrzydłowy Zagłębia trafia w słupek:
A skoro już przy absurdalnych wyjściach na grzyby Putnockiego jesteśmy, to zapraszamy do ich przeglądu. Tutaj na przykład mecz w Gdyni i spacerek Słowaka w sytuacji, po której śp. Janusz Wójcik krzyknąłby tylko “co on robi, gramy bez bramkarza!”.
Lećmy dalej – absurdalne wyjście do Jimeneza, którego pilnuje Gumny. Putnocky kontynuuje swój stand-up (a raczej run-up) pt. “Człowiek Wędrowny”:
Moglibyśmy wymieniać tak w nieskończoność, bo jeszcze w głowie mamy taką sytuację z Białegostoku, gdy Słowaka na przedpolu uprzedził jeszcze Świderski, a pewnie w pamięci znaleźlibyśmy kolejne babole bramkarza Lecha. I nie ma się co dziwić, że Lech i jego, i Janickiego po tym sezonie pożegna.
Jeśli ktoś uważa, że gol w Gliwicach był podarowany celowo, to niech jeszcze raz przejrzy sobie te sytuacje i uświadomi sobie, że to tylko ułamek tego, co ta dwójka w tym sezonie odwalała. Oni nie podłożyli się intencjonalnie. Oni po prostu są tak pierdołowaci.