Reklama

„Piłkarze bawili się z kibicami do rana”

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

12 maja 2019, 18:24 • 5 min czytania 0 komentarzy

Radomiak wraca do I ligi po trzynastu latach. Pewnie o kilka lat za późno, jeśli spojrzymy na ostatnie sezony, w których awans był na wyciągnięcie ręki. Tym razem jednak się udało, a zatem piłkarze i przede wszystkim kibice mogli rozpocząć wielokrotnie odwoływaną fetę. O samym świętowaniu i nie tylko porozmawialiśmy z lokalnym dziennikarzem CoZaDzien.pl, Szymonem Janczykiem. 

„Piłkarze bawili się z kibicami do rana”

Jak wygląda Radom po świętowaniu?

Miasto na pewno odczuło świętowanie. Na samym placu Jagiellońskim zebrało się kilka tysięcy osób, a to nie wszystko, ponieważ kibice cieszyli się także w innych miejscach. Z całą pewnością jednak właściciele sklepów są zadowoleni, ponieważ fani raczej nie szczędzili pieniędzy na alkohol.

Feta była zaplanowana, czy była to raczej spontaniczna inicjatywa?

To była raczej spontaniczna akcja, ponieważ w klubie nikt nie chciał zapeszać. Oczywiście koszulki okolicznościowe były przygotowane wcześniej, ale poza tym imprezy na mieście nikt nie planował. Po prostu przyjęło się, że w tym miejscu kibice Radomiaka świętują sukcesy, dlatego sam wybór placu Jagiellońskiego nie był zaskoczeniem. Gdy chłopacy awansowali do II ligi, wyglądało to wszystko podobnie.

Reklama

Teraz nie było lepiej?

Oczywiście. Czekaliśmy 13 lat na awans, a więc apetyt był spory. Wydaje mi się, że ten mecz z Siarką dla młodszych kibiców był niezapomnianym przeżyciem. Sama feta także, ponieważ piłkarze do rana bawili się z kibicami.

Zapewne alkohol lał się strumieniami.  

Kibice podchodzili do piłkarzy z alkoholem i proponowali wspólny toast… Nikt nie odmawiał! Zaczęło się jednak od szpaleru dla zawodników, a także przyśpiewek wychwalających trenera i miejską legendę, hrabiego Zdzisława Radulskiego. Oczywiście nie zabrakło także pirotechniki.

Przyśpiewki intonował nawet Leandro. Zawodnicy oddali fanom koszulki, co dla Petera Mazana skończyło się tak, że na koniec nie miał żadnej. Gdy zabawa na mieście się skończyła, kibice odprowadzili zawodników pod stadion, ponieważ ci przyszli na plac na piechotę.

Reklama

Świętowanie z wielką pompą pokazuje, jak bardzo kibicom dłużyło się ostatnich trzynaście lat. Dlaczego wcześniej się nie udawało?

Leandro powiedział po meczu, że w jego karierze Radomiak nigdy nie miał tak mocnego składu, co na pewno też miało duży wpływ na awans. Poza tym chwalił również trenera, który odegrał kluczową rolę w tym wszystkim. Wcześniej piłkarze narzekali, że zimą trenowali zbyt mocno, a teraz było zupełnie inaczej. Przykładowo w poprzednim sezonie, gdy liga była przełożona na późniejszy termin z powodu srogiej zimy, Radomiak rozgrywał sparing, a zaraz po meczu zawodnicy musieli przebiec jeszcze kilka kilometrów. Wydaje mi się, że Jerzy Cyrak nie miał pomysłu, jak przygotować drużynę do rundy wiosennej.

Oczywiście w tym sezonie pomogły również wzmocnienia, ponieważ przyszedł m.in. Rafał Makowski, który strzelił wczoraj dwie bramki. Zupełnie inna w porównaniu z poprzednim sezonem jest także druga linia. Pod względem personalnym zmieniło się naprawdę wiele.

Chyba też pod względem mentalnym?

Bez wątpienia, nawet Leandro mówił wczoraj, że już na początku sezonu trener powiedział w szatni, że wierzy w ten zespół. Apelował do piłkarzy, by zapomnieli o przeszłości, a skupili się na tym, co jest teraz.

Już przed przyjściem Banasika mówiło się, że to szkoleniowiec, który ma dobry kontakt z szatnią. I to było widać w tym sezonie, ponieważ dawał luz piłkarzom w trakcie sezonu. Organizował wyjścia integracyjne, dużo rozmawiał – inaczej mówiąc był przyjacielem. Chemię pomiędzy trenerem a piłkarzami było widać nawet wczoraj na nietypowej konferencji prasowej.

Zanim jednak doszło do wielkiego świętowania, Radomiak rozbił Siarkę Tarnobrzeg (5:0). Podobno strzelec zwycięskiej bramki miał otrzymać od sponsora 2000 zł. Wychodzi na to, że sponsor będzie musiał wypłacić 8000 zł, ponieważ jedna bramka była samobójcza.

Chodziło o strzelca ostatniego gola, czyli Patryka Mikitę. Zastanawialiśmy się nawet z kolegami, czy chłopaki z Siarki odebraliby nagrodę, jeśli samobójcze trafienie byłoby ostatnim.

Na trybunach była najlepsza atmosfera w ostatnich latach?

Bez wątpienia był nadkomplet, ponieważ na Radomiaku jest dziwny system wpuszczania kibiców. Osoby, które w poprzednim sezonie miały karnet i przedłużyły go na kolejny, dostają bilecik z drukiem na mecz, którego nie da się sprawdzić. Teoretycznie można więc kupić dwie wejściówki  na jedną miejscówkę. Inna sprawa, że jest trybuna odkryta, gdzie kibice podają sobie bilety i tym samym na jeden wchodzą dwie osoby. Obok stadionu jest też hotel z balkonem, z którego widać boisko – wczoraj zgromadziło się na nim więcej osób niż na sektorze gości.

Brzmi to wszystko niebezpiecznie.

Na pewno nie jest to bezpieczne, ale trochę też rozumiem kibiców, że bardzo chcieli być na tym meczu. Generalnie na stadionie było tak dużo ludzi, że nawet na trybunie prasowej mieliśmy słabą widoczność. Ba, nawet na trybunie VIP nie było z tym najlepiej. Wydaje mi się, że klub też nie chciał robić problemów i dał ciche przyzwolenie na wpuszczenie większej liczby osób. Na szczęście na obiekcie nie można było kupić alkoholu, więc wszystko odbyło się w miarę spokojnie.

Wspomniałeś Hrabiego Radulskiego, który przewija się niemal w każdej relacji z tego meczu. Kim ten człowiek jest dla Radomiaka?

Legendą. W klubie spędził 61 lat, a co ciekawe do dzisiaj masuje piłkarzy, ponieważ z wykształcenia jest masażystą. Wychował mnóstwo kulturystów, pływaków i mistrzów sportów walki.

Tytuł hrabiego jest przyszywany, ponieważ nie posiada takiego. Generalnie jednak pan Zdzisław jest tutaj od wszystkiego, ponieważ robił piłkarzom kanapki na treningi, okłady z kapusty, zabierał ich na polanę przed meczami wyjazdowymi, żeby zebrali dobrą energię. „Hrabia” jest talizmanem Radomiaka i bardzo wszystkich cieszy, że doczekał się awansu do I ligi, ponieważ często powtarzał, jak to ważna dla niego sprawa.

Jaką rolę Radomiak odegra w I lidze?

Wiele zależy od tego jak zmieni się kadra, ponieważ młodzi zawodnicy będą rozchwytywani przez inne kluby. Wydaje mi się jednak, że Radomiak może namieszać w I lidze, gdyż pod względem piłkarskim ma duży potencjał. Trener Banasik ma również dar do przekonywania piłkarzy, których wcześniej trenował. Tak więc istnieje szansa, że do drużyny dojdzie kilka ciekawych nazwisk. Druga strona medalu jednak jest taka, że klub ma pewne problemy organizacyjne, jednym z nich jest stadion.

Fot. NewsPix

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...