Legia Warszawa ma jeden z najlepszych działów marketingu w Polsce. Zazwyczaj potrafią umiejętnie korzystać z mediów społecznościowych, wbijają szpilki rywalom, potrafią szybko reagować na wydarzenia w kraju i na świecie. Niestety, raz na jakiś czas włącza im się tryb Żylety Premium i postanawiają ogłosić wszystkim wokół za kibicowską flagą: “jesteśmy waszą stolicą”.
To się nie zmienia od wielu lat, po prostu – co jakiś czas klub Legia Warszawa zapomina, że co przystoi kibicom z Łazienkowskiej, niekoniecznie przystoi samemu klubowi. Tak było ze słynną (niesławną?) akcją: “możesz być nawet z Poznania, jeśli jesteś za Legią”, tak jest i dziś.
Polska gotuje się po kontrowersji z jednej z pierwszych akcji w meczu na szczycie pomiędzy Lechią Gdańsk i Legią Warszawa. Padają najcięższe oskarżenia, temperatura dyskusji jest nieznośnie wysoka, dochodzi do tego, że kłócą się ze sobą wersje zdarzeń szefa sędziów i prezesa związku. I gdy już wydaje się, że konflikt zaczyna wygasać, Legia postanawia dolać benzyny do ognia.
W ustach kibiców przyśpiewka o “złodziejach i pijakach” brzmi okej, podobnie jak wszystkie memy z sędziami przebranymi w legijne koszulki. W oficjalnych kanałach klubu? Cóż…
Legia zdecydowała się wykorzystać zagranie ręką Artura Jędrzejczyka do tworzenia internetowych virali. Od razu zaatakowała całą ławą – najpierw rozkręcając promocję na sprzęt bramkarski (55% zniżki na hasło Jędza) przy pomocy dwóch filmów z udziałem tańczącego beztrosko Jędrzejczyka. Już wtedy zrobiło nam się dziwnie. Sędziemu Stefańskiemu zarzuca się faworyzowanie Legii ze względu na miejsce zamieszkania, kibice Lechii są bliscy strajku okupacyjnego siedziby PZPN-u, najważniejsze osoby w polskiej piłce omawiają szczegółowo wytyczne dla sędziów. A stolica wjeżdża z Jędzą, który niemal wprost mówi: no obroniłem ręką i co wam do tego.
Bo po promocji bramkarskiej, Legia dorzuciła jeszcze filmik promocyjny na kolejny mecz.
Artur Jędrzejczyk w rękawicach bramkarskich, który melduje: “Obronimy razem to mistrzostwo”.
https://twitter.com/LegiaWarszawa/status/1123244127603298306
Co następne? Sprzedaż kompletów sędziowskich z herbem Legii na piersi? Plandeki od VAR-u w barwach warszawskiego klubu?
Legia być może zawdzięcza pomyłce sędziowskiej tytuł mistrzowski, a zamiast cichcem przejść do kolejnego meczu, rozdrapuje temat i wręcz chełpi się w najlepszym wypadku kontrowersyjną wygraną. Naszym zdaniem – dość niesmaczne. Co gorsza – właściwie mogliśmy się tego spodziewać. Przecież Legia konsekwentnie upiera się, że doskonałym pomysłem marketingowym jest dopisywanie sobie mistrzostwa za pamiętny sezon 1992/93.
Może czas na jakąś akcję marketingową z gotówką w kole zapasowym? Albo piłkarzami dogadującymi się w kiblu? W końcu granic przecież nie ma.
Fot. FotoPyk