W razie gdybyście nie śledzili na co dzień polskiej siatkówki, informujemy, że w sobotę, w pierwszym spotkaniu finałowym PlusLigi, doszło do skandalu, który nakrywa czapką Daniela Stefańskiego i jego przygody w meczu Lechia Gdańsk – Legia. Warszawskie Onico wygrało uczciwie z ZAKSĄ Kędzierzyn Koźle 3:2, ale ostatecznie…przegrało 2:3. Jak to możliwe – spytacie. Już tłumaczymy: oto w tie-breaku, przy stanie 14:13 dla zespołu ze stolicy, Piotr Łukasik przyjął bardzo brzydko piłkę. Najpierw „przełamała” mu palce, potem dotknęła głowy, a po wszystkim Nikołaj Penczew wykończył akcję dając wygraną zespołowi Stephana Antigi.
Gdyby w siatkówce – tak jak w skokach narciarskich – obowiązywały noty za styl, Łukasik dostałby pewnie same 16, no ale to nie ten sport, więc sędziowie powinni mieć w dupie sposób w jaki zagrał, o ile zrobił to zgodnie z przepisami. A co do tego nie ma wątpliwości, bo mówią one, że „przy pierwszym odbiciu piłki przez zespół piłka może być dotknięta kolejno kilkoma częściami ciała, pod warunkiem, że kontakt z piłką ma miejsce w jednym zagraniu”.
Najlepszy jak się wydawało polski arbiter Wojciech Maroszek zapewne wyszedł z tego założenia i uznał punkt. To bardzo nie podobało się Łukaszowi Kaczmarkowi z ZAKS-y, który ruszył na niego niczym Lennox Lewis na Andrzeja Gołotę. I chociaż nie znokautował sędziego, to zmobilizował go do… zmiany decyzji. Będący pod presją Kaczmarka i kibiców z Kędzierzyna Koźla Maroszek stwierdził, że Łukasik jednak popełnił błąd. W efekcie mecz trwał dalej, a gospodarze koniec końców pokonali w tych skandalicznych okolicznościach Onico 17:15.
Po wszystkim oczywiście rozpętało się piekło. Zawodnicy, trenerzy i działacze Warszawy, jak najbardziej słusznie, poczuli się oszukani i głośno o tym mówili. Co ciekawe, ponoć… sam Maroszek przeprosił ich za swoją decyzję.
Istny dom wariatów, patrząc na to wszystko z boku wydaje się, że najrozsądniej byłoby przyznać Onico wygraną, no ale ponoć przepisy PlusLigi tego nie przewidują. A właśnie, PlusLiga – to też temat na oddzielne opowiadanie. Mimo że od soboty wieczór cała Polska mówiła o feralnym finale, na stronie www.plusliga.pl nie wystosowano oficjalnego pisma aż do dziś do 15.24, kiedy to ukazało się na stronie oświadczenie. Przytaczamy jego fragment:
W opinii merytorycznej przedstawionej przez Zespół Kwalifikatorów, sygnowanej przez Pana Grzegorz Jacynę, Przewodniczącego Zespołu, czytamy m.in:
„4. w secie 5 przy stanie 14:13 dla ONICO Warszawa S1 popełnił błąd oceny odbicia piłki, dokonując zmiany swej pierwotnej prawidłowej decyzji polegającej na kontynuowaniu gry na decyzję nieprawidłową/błędną tj. uznanie pierwszego odbicia piłki przez zawodnika ONICO (Łukasik) za błędne co nastąpiło po zakończeniu rozegranej akcji oraz konsultacji z sędzią S2;
5. przyjęcie zagrywki palcami przez zawodnika ONICO Warszawa (Łukasik) było w Opinii Zespołu kwalifikatorów odbiciem podwójnym ale przy pierwszej piłce zespołu nie jest błędem odbicia zgodnie z przepisami gry w piłkę siatkową (PGPS p.9.2, 9.3) (…)
11. w opinii Zespołu Kwalifikatorów błąd, o którym mowa powyżej nie jest podstawą do powtarzania rozegrania zawodów sportowych, zgodnie z PGPS błędy sędziego/sędziów jakie zaistniały w zakresie oceny przebiegu gry nie są bowiem podstawą do ingerencji ze strony Członków Jury, Supervisorów lub następnie Organów Weryfikujących zawody w ich rezultat końcowy także celem zmiany rezultatu zawodów, pragniemy zauważyć, że po zaistniałym zdarzeniu oraz po udzieleniu sankcji zawodnikowi ZAKSA Kędzierzyn (Kaczmarek) zespół ONICO Warszawa prowadził nadal 15:14 w secie 5, posiadał piłkę meczową i w dalszym ciągu miał możliwość rozstrzygnięcia niniejszego spotkania sportowo na swoją korzyść;
Gdyby komuś nie chciało się czytać, chętnie podsumujemy: władze przyznają, że sędzia dał ciała, no ale w sumie nie jest to powodem do powtarzania meczu ani weryfikacji wyniku, szczególnie, że Onico prowadziło potem jeszcze 15:14, więc mogło sobie to spotkanie na luziku wygrać. Absurd? Kpina? Jak dla nas i jedno i drugie. Spójrzmy prawdzie w oczy: w tym miejscu autorzy pisma skompromitowali się bardziej niż Marcin Najman na swojej wczorajszej gali. No i pokazali tym samym, że mają gdzieś słuszne roszczenia Onico:
Kolejny ciekawy fragment oświadczenia ze strony www.plusliga.pl:
– Przede wszystkim bardzo przepraszam cały klub ONICO Warszawa oraz wszystkich kibiców siatkówki za błąd, który popełnił arbiter w trakcie pierwszego meczu finału PlusLigi – podkreśla Paweł Zagumny, prezes Polskiej Ligi Siatkówki SA. – Dodatkowo pragnę wyjaśnić, że po agresywnym zachowaniu gracza ZAKSY Kędzierzyn-Koźle Łukasza Kaczmarka moją intencją było szybkie ukaranie gracza. Niestety, ze względu na zmianę przepisów, w tym sezonie jest możliwe ukaranie gracza przez Zarząd PLS. Obecna procedura postępowania wynika z zapisów Ustawy o Sporcie oraz aktów wewnętrznych PZPS i PLS. Zawiadomiłem więc zgodnie z procedurą Rzecznika Dyscyplinarnego Polskiego Związku Piłki Siatkowej, licząc na jak najszybsze wyciągnięcie konsekwencji wobec gracza.
Czyli nie dość, że nie zmienimy wyniku wydrukowanego na maksa spotkania, to jeszcze Kaczmarkowi, który ewidentnie zastraszył sędziego, najpewniej nie spadnie w najbliższym czasie włos z głowy (PLS skierowała wniosek o ukaranie Łukasza do komisji dyscyplinarnej PZPS. Został odrzucony). Wobec tego jesteśmy ciekawi, co zawodnik ZAKSY zrobi w kolejnym, środowym finale, jeśli znowu dojdzie do kontrowersyjnej sytuacji. Wytarga arbitra za fraki? Spoliczkuje? A może strzeli karczycho? W sumie może zrobić co chce, bo najwyraźniej według przepisów i tak nikt nie jest w stanie wyciągnąć konsekwencji, inaczej niż w stosunku do Maroszka, zawieszonego do końca sezonu i pozbawionego pensji za kwiecień.
Fajnie, naprawdę fajnie bawią się w tym światku. Jeśli wydawało wam się, że sport, w którym nie ma kontaktu fizycznego jest nudny, i że absurdalne historie zdarzają się w tym kraju tylko w piłkarskiej ekstraklasie, ludzie związani z polską siatkówką powiedzieli „potrzymajcie nam piwo”, po czym wykonali akcję 2019 roku.