Dziś Lechia Gdańsk gra jeden z ważniejszych meczów w swojej najnowszej historii. Wiadomo – w czwartek jest jeszcze finał Pucharu Polski, natomiast to właśnie dziś gdańszczanie mogą dać sobie szanse na coś absolutnie wyjątkowego i wcześniej w Gdańsku, Trójmieście, ba, w całej północnej Polsce, niespotykanego. Trzeba tylko wygrać z Legią. Trzeba aż wygrać z Legią. Dlatego wszyscy w Lechii, bez wyjątku, muszą pokazać najlepszą wersję samych siebie. Natomiast jeden piłkarz musi zrobić to szczególnie. Lukas Haraslin. Dlatego, bo jest najlepszym zawodnikiem Lechii. Ale też dlatego, ponieważ w rundzie wiosennej na razie nieco zawodzi.
A może nawet więcej niż „nieco”? Śmialiśmy się – i słusznie – z Konrada Michalaka, który jest typowym jeźdźcem bez głowy, ale co gorsza, też takim pomocnikiem, który swojej drużynie nie dostarcza liczb. Tyle że ten Michalak jakiś konkret na wiosnę ma. I to ważny, bo mówimy oczywiście o bramce w tym szalonym meczu z Pogonią Szczecin. Natomiast Haraslin? On nie dał zespołowi ani asysty, ani bramki przez całą rundę wiosenną! Już jesienią kręciliśmy nosem na jego cyferki, bo o ile liczba asyst (osiem) była w porządku, o tyle liczba goli (trzy), nie przekonywała. No, ale już teraz, te obecne statystyki, które nie drgnęły od jesieni, budzą pewne wątpliwości.
Natomiast nie chcemy, byście myśleli, że robimy z Haraslina przeciętniaka czy coś w tym rodzaju. Absolutnie. To wciąż czołowy, jeśli nie najlepszy skrzydłowy ligi. To wciąż motor napędowy Lechii. Koledzy ufają mu niesamowicie, jeśli tylko mogą, grają mu piłkę i liczą, że coś się z tego urodzi. Na przykład w Szczecinie – gdy Słowak był na boisku, Kuciak wszystkie piłki wybijał na lewą flankę, licząc na zgranie któregoś z kolegów i szybką akcję Haraslina.
Ponadto mówimy o braku konkretów, a przecież to Haraslin zagrał na przykład idealną wrzutkę do Sobiecha z Rakowem, tyle tylko, że napastnik kończył tę sytuację na dwa razy. Bywa. Zdarzało się więc, że Słowakowi drużyna zabierała ostatnie podania, zdarzało się, że jemu brakowało więcej szczęścia i precyzji, jak w Sosnowcu czy Gdyni, gdy miał swoje okazje, ale na przykład kapitalnie bronił Steinbors.
KURS NA WYGRANĄ LECHII? 2.90 W ETOTO
Rozumiemy więc element pecha w grze Haraslina, ale będziemy się upierać, że Słowak lata nieco niżej niż wcześniej. Potwierdzają to nasze noty: średnia 5,65 z jesień i średnia 4,77 za wiosnę. Pamiętamy też o kontuzji, która zabrała Słowakowi początek rundy, ale to chyba nie jest już wyjątkowo mocne usprawiedliwienie.
Chodzi więc o to, że dziś Haraslinowi nie może zabraknąć ani szczęścia, ani precyzji, ani niczego, jeśli Lechia chce Legię ograć. Lewa strona ekipy Stokowca to ich najsilniejsza broń i wydaje się kluczowa przy chęci dzisiejszego triumfu. Ponadto pamiętajmy, że w Legii zabraknie Vesovicia, a zastępujący go zapewne Stolarski, jest piłkarzem dużo gorszym. Lechia musi to wykorzystać i zrobić sobie z tamtej flanki autostradę. Dlatego dobre samopoczucie Haraslina jest tak ważne.
Dla Lechii, ale i dla niego. On chce wyjechać, mimo wszystko czuje, że ekstraklasa robi się dla niego za wąska. Tyle że musi postawić kropkę nad i, a nie będzie lepszej okazji w lidze, niż zrobienie tego właśnie dzisiaj. Przyjeżdża obrońca tytułu, walka o tegoroczne mistrzostwo jest na ostrzu noża. Jeśli Haraslin błyśnie, skauci zaznaczą go na czerwono jeszcze wyraźniej i latem już nie będzie wahania w kwestii pół bańki w tę, czy w tę stronę.
Krótko mówiąc: Słowak podchodzi dziś do kluczowego egzaminu.
Fot. 400mm.pl