Reklama

Weryfikujemy spotkania, które są w walce o mistrzostwo i utrzymanie najważniejsze

redakcja

Autor:redakcja

10 kwietnia 2019, 13:21 • 7 min czytania 0 komentarzy

Po ogłoszeniu decyzji, na których czterech meczach w 30. kolejce ekstraklasy będzie VAR, a które cztery pozostaną bez wideoweryfikacji, rozpętała się spora dyskusja. W programie “Weszłopolscy” zadzwoniliśmy więc do Łukasza Wachowskiego, a dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN wyjaśnił, dlaczego wybrano akurat te spotkania oraz czy możliwe – i jak kosztowne – byłoby obsadzenie wszystkich ośmiu starć wozami VAR.

Weryfikujemy spotkania, które są w walce o mistrzostwo i utrzymanie najważniejsze

– Pojawiło się dużo głosów oburzenia, że PZPN wybrał cztery mecze z VAR-em w 30. kolejce. Arka Gdynia – Miedź Legnica, Cracovia – Lechia Gdańsk, Legia Warszawa – Pogoń Szczecin i Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock. Chcemy wyjaśnić, jakim kluczem kierował się PZPN, wybierając akurat te mecze.

– Zawsze zasadą jest, by na koniec sezonu wyłonić mistrza Polski oraz żeby stwierdzić, kto spada z ligi. W naszej ocenie te cztery spotkania w tym kontekście są najistotniejsze. Mecze 1. i 2. drużyny w tabeli oraz tych drużyn, które zajmują miejsca 15. i 16. Tak naprawdę nie ma żadnego podtekstu, innego klucza, tylko ten jeden. Pojawiają się głosy, które mówią, że należałoby zweryfikować mecze decydujące o wejściu do ósemki. Nie do końca się z tym zgadzamy. Mogłoby to oznaczać, że jeśli ktoś awansował do ósemki, to pozostałe siedem rozgrywanych spotkań może odpuścić, bo już awansował do ósemki, a ten, kto nie awansował, powinien dalej grać i starać się i walczyć o punkty. Tak chyba nie jest, stąd ten klucz. Żadnych innych podtekstów w zakresie wyboru tych czterech spotkań nie było.

– Braliście pod uwagę, żeby VAR-u nie było na żadnym meczu? Takie argumenty pewnie do pana też docierają. Że tak byłoby najbardziej sprawiedliwie, po równo dla wszystkich.

– Podobnie było w poprzednim sezonie. Pewnie panowie pamiętacie, w 30. kolejce nie było VAR-u na żadnym ze spotkań i też pojawiły się głosy krytyczne, dlaczego jako PZPN nie wybraliśmy spotkań, które mogłyby być rozegrane z VAR-em. W tym sezonie wsłuchiwaliśmy się w głosy klubów, w głos samej spółki Ekstraklasa S.A., w głosy kibiców. Którzy mówili, że mecze bez VAR-u w tamtym sezonie to nie była do końca dobra decyzja. Stąd też taka decyzja w obecnym sezonie. Wydaje mi się, że dobra, bo weryfikujemy cztery spotkania, które na tę chwilę są w kontekście walki o mistrzostwo i utrzymanie najważniejsze.

Reklama

– Z drugiej strony nie jest tak, że w 29. kolejce okazało się, że trzeba grać kolejkę 30. Minął rok i zastanawiam się, czy można było zrobić coś więcej. Wynająć wozy VAR, wyszkolić więcej sędziów?

– Nie, nie, nie. Momencik. Jeśli chodzi o sędziów VAR i o sędziów na boisko, to ich mamy wystarczającą liczbę i nie chodzi tu o brak arbitrów. Mamy 16 sędziów, którzy mogą sędziować na boisku z VAR-em, mamy 11 arbitrów VAR i jesteśmy w stanie w każdej chwili sobie z tym poradzić. Jedyną rzeczą, z jaką jako PZPN nie jesteśmy w stanie sobie dać rady, jest system rozgrywek ekstraklasy, który jest tak skonstruowany na pewnego rodzaju wniosek klubów, że rozgrywane jest 37 spotkań i ostatnia kolejka jest rozgrywana w takiej, a nie innej formule. Proponowaliśmy spółce zarządzającej rozgrywkami rok temu rozwiązanie, aby podzielić ostatnią kolejkę na dwa terminy. Pewnie udałoby się znaleźć mecze, które mogłyby być rozegrane bez uszczerbku dla integralności rozgrywek. Spółka w tamtym sezonie wyraziła się dość jednoznacznie w tym zakresie.

– Pytałem też o liczbę wozów VAR. Czy nie mogło być ich osiem? Wynająć brakujące cztery?

– Z wozami VAR jest trochę tak jak z bardzo specyficznym i nie do końca popularnym towarem na rynku. To nie jest coś, co można wynająć w najbliższym sklepie czy wypożyczalni. Stworzenie takiego wozu VAR w sprzyjających okolicznościach to jest 3-6 tygodni, w zależności od dostępności sprzętu na rynku. Sprzęt kosztuje w zakupie kilkaset tysięcy złotych i tego sprzętu nie można potem odsprzedać, oddać, wynająć. To nie jest coś używanego na co dzień, by ktoś dysponował tym w większej liczbie. Poszczególne korzystające z systemu federacje mają serwery, które umożliwiają odtwarzanie powtórek na wyłączność i nie chcą się tym z nikim dzielić. Etap przygotowywania do instalacji tego do wozu byłby bardzo długi, kosztowny, czasochłonny. Trudno byłoby to zorganizować od strony logistycznej i technicznej.

Reklama

– Jak popatrzyć na Niemców, oni realizują VAR inaczej, więc to też uniemożliwia wypożyczenie.

– Z dwóch powodów. Po pierwsze są to różne systemy, w Niemczech mamy firmę Hawkeye, czyli Sony, u nas jest firma IBS, czyli dwa zupełnie różne systemy. Poza tym Niemcy mają system stacjonarny, wbudowany na stadionach, z kolei nie mogą obsługiwać meczu pucharu Niemiec, a my mamy możliwości, by Puchar Polski obsługiwać w pełnym zakresie. Bez względu na to, czy gramy na Puszczy Niepołomice, Miedzi Legnica, Stomilu Olsztyn, czy na innym małym stadionie.

– Pan ten wybór traktuje jako mniejsze zło czy całkowitą sprawiedliwość?

– To jest rozsądna decyzja. Można powiedzieć: lepiej grać w ogóle bez VAR-u. Takie głosy dostawałem, takich pytań było sporo. W tamtym sezonie, gdy podjęliśmy decyzję o grze bez VAR-u, głosów krytycznych było bardzo dużo, a głosów na tak było niewiele. Stąd dziwi mnie negatywny odbiór tego wśród kibiców, bo też go dostrzegłem. Ale wydaje mi się, że to jest nasza cecha: co by się nie zrobiło, na koniec znajdą się krytycy. A ci, którzy mówią, że to dobra decyzja, z czystego konformizmu nie powiedzą nic.

– Atrakcyjność spotkania i jego stawkę braliście pod uwagę? Krytyczne głosy – mamy takie wrażenie – docierają głównie z Poznania i Białegostoku. Ten mecz będzie zdecydowanie o coś, zmierzą się w nim dwie niezłe drużyny.

– No tak. Tylko że proszę pamiętać, że atrakcyjność w kontekście walki o mistrzostwo Polski nie jest żadną wypadkową ani przesłanką, którą mierzymy. Mierzymy liczbę zdobytych punktów na koniec sezonu. Na chwilę obecną są dwie drużyny i czy się to komuś podoba, czy nie, to są to Lechia i Legia. Te drużyny walczą na chwilę obecną o tytuł, choć oczywiście życzę wszystkim pozostania w tej walce. Oczywiście, popularność spotkania pewnie byłaby istotna, ale nie przy tym wyborze. To by świadczyło o braku obiektywizmu z naszej strony. Ja rozumiem, że dla kibica z Poznania, z Białegostoku, może to być kwestia do dyskusji, że ten mecz jest ważniejszy w porównaniu do meczu innych drużyn. Ale dla PZPN-u absolutnie nie ta kwestia miała znaczenie. Wybieraliśmy na podstawie warunków, o których wspomniałem. Walka o mistrzostwo i o utrzymanie. To są dwie najważniejsze kwestie. Rozumiem kibiców, którzy czują się zawiedzeni, nie do końca pocieszeni tym, że ich zespół będzie grał mecz bez VAR-u. Trzeba pamiętać o ograniczonych możliwościach technicznych.

Czytałem ostatnio Twittera kolegi Mogielnickiego z 90minut.pl, on cały czas rozstrzyga kwestię awansu do ósemki. Ale za chwilę, jak już będzie rozstrzygnięta ta kwestia, zacznie zajmować się kwestią walki o mistrzostwo Polski. To jest kluczowe. Ile punktów da mistrzostwo Polski. Ile punktów da utrzymanie się w lidze. I za chwilę może się okazać, że mecze z 30. kolejki będą kluczowe w tym kontekście. Nie dla drużyny, która weszła do ósemki, czy będzie  6., 5. czy 4. To w kwestii pieniędzy jest oczywiście ważne, ale już nie w kwestii walki o mistrzostwo. Dla nas to było najważniejsze.

– Mówił pan, że rok temu proponowaliście Ekstraklasie S.A. kilka meczów na jeden dzień, kilka na inny. Teraz była próba takich rozmów?

– W tamtym sezonie było to na tyle dosadnie sformułowane i wyartykułowane przez organ zarządzający rozgrywkami, że nie podejmowaliśmy już tych rozmów, przynajmniej w formie oficjalnej, z wystosowanymi pisemnymi informacjami do spółki. Wtedy tak było, były też rozmowy prowadzone roboczo, ale pamiętam, że dość mocno spółka podkreślała, że niestety, ale mecze muszą się odbyć o jednej porze. Z jednej strony rozumiem, bo też tak robimy w I i II lidze, że ostatnią kolejkę w danym sezonie gramy jako kolejkę obligatoryjną, 9 spotkań jest rozgrywanych o tej samej porze. Aczkolwiek wydaje mi się, że dobrodziejstwo grania z VAR-em powinno przeważyć i te plusy, które płyną z tego, że system jest na stadionie, kluby powinny wziąć pod uwagę. W jakiś sposób uelastycznić swoje podejście. Tak się nie stało, mamy dalej cztery wozy i prawdopodobnie tak pozostanie, że cztery wozy będziemy mieli w kolejnym sezonie. Nie przewidujemy drastycznej zmiany naszego podejścia. Tak będzie w kolejnych latach.

– Czyli za rok, kiedy będzie podobne oburzenie wśród kibiców, puścimy tę rozmowę z odtworzenia, bo wykładnia PZPN-u będzie taka sama i nie ma się co jej dziwić.

– Niekoniecznie. Ja zawsze bardzo chętnie porozmawiam z panami, bo to miła, wieczorna rozmowa. To znaczy, że kogoś to interesuje. Ale tak może być, że w tej materii niewiele się zmieni.

Rozmawiali WESZŁOPOLSCY

Fot. Newspix

***

Całej audycji “Weszłopolscy”, w której gośćmi – oprócz Łukasza Wachowskiego – byli także Michał Nalepa i Michał Janota z Arki Gdynia oraz Alan Czerwiński z Zagłębia Lubin możecie posłuchać tutaj:

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...