Nie mamy wątpliwości – KTS Weszło to jeden z najlepiej zorganizowanych klubów w Polsce. Mamy jednocześnie trzy rzeczy, które są tak pożądane w każdym mieście: doskonałe wyniki sportowe, fantastyczne wyniki finansowe oraz kapitalne rokowania na kolejne sezony. Dlatego też naturalnym krokiem było nawiązanie współpracy z InStatem, jedną z najbardziej renomowanych firm statystycznych. Na nasze zlecenie analitycy InStata wzięli na warsztat mecz KTS-u Weszło z Coco Jambo Warszawa. Wyniki są… zaskakujące.
Przede wszystkim – mimo wyniku 9:2, nie wszyscy nasi zawodnicy dobrze wypadli w statystykach. Wręcz przeciwnie – aż dziewięciu naszych piłkarzy zanotowało gorszy InStat Index od najlepszego w zespole Coco Jambo „Bariego”.
Zanim jednak przejdziemy do szczegółowych statystyk, parę ogólnych wniosków:
– zagraliśmy przyzwoity mecz w ofensywie – oddaliśmy 29 strzałów, 16 celnych, posiadanie piłki na poziomie 62%, dziewięć goli
– Wojciech Kowalczyk wygrał wszystkie pojedynki w ataku (oba)
– Michał Kropiewnicki skończył z golem, choć jego xG to zaledwie 0.18 – co pokazuje skalę trudności jego uderzenia
– takiej rozpiętości w wynikach nie widzieliśmy… nigdy
Okej, to teraz tak: nasz duet napastników i wielkich przyjaciół z Warszawy zaliczył tak spektakularny wynik w InStat Indexie, że przecieraliśmy oczy ze zdumienia. Najpierw drobne wprowadzenie: gdy Wisła Kraków ogrywała Koronę Kielce 6:2, a przy czterech bramkach (3 gole i asysta) ogromny udział miał Krzysztof Drzazga, jego Index wyniósł 351. Grający średnie czterdzieści minut Sewerzyński zjechał wówczas poniżej 200, notując Index 191.
Wojciech Kowalczyk, nasz 46-letni snajper, skończył mecz z Indexem na poziomie 128. Michał Madej… 657. „Kowal” zaliczył występ tak bezbarwny, że analitycy kilkukrotnie sprawdzali, czy na pewno wyszedł z szatni po przerwie. Madej z kolei przebił wyniki wszystkich Messich i Suarezów tego świata, zdobywając 6 bramek i dodając 5 wygranych pojedynków w ofensywie czy 2 kluczowe podania. Oczywiście, można twierdzić, że na Madeja pracował cały zespół, a on sam miał jeszcze dwie niezłe okazje, by podwyższyć wynik, ale 657!? To jakiś zupełnie inny poziom, klasa światowa.
Kowal? Cóż, liczby obeszły się z nim dość ostro, ale zaznaczmy – dużym osiągnięciem jest sam 60-minutowy występ, który jeszcze parę miesięcy temu mógł się wydawać zagrożeniem dla zdrowia naszego zawodnika. Teraz, gdy Wojtek schudł i pobiegał, nikogo nie zdziwiłoby nawet dogranie meczu do końca. Niestety – musiał zrobić miejsce dla wracającego po kontuzji prezesa Olkiewicza.
Zacznijmy od pozytywów: Kuba zrobił coś takiego.
Polski Neymar w akcji, CC @pzpn_pl podeślijcie to Brzęczkowi @JOlkiewicz @KTS_Weszlo @WeszloFM @WeszloCom pic.twitter.com/k3xzfZH2pF
— Michał Walczak (@xwalchuckx) April 7, 2019
Negatywy? Cała reszta! Kuba zaliczył spektakularny występ z Indexem 145 – gorzej od niego wypadł tylko wspomniany Kowal i jeden z obrońców KTS-u. 2 straty, 2 dryblingi (1 udany), tylko 11 podań (9 celnych). Napisać o nim „nieobecny” to nic nie napisać. Rozumiemy – kontuzja. Rozumiemy – brak pewności siebie. Ale na Olkiewiczu mieliśmy budować skład na wyższe ligi, to piłkarz z przeszłością na portalu 90minut.pl, musimy od niego wymagać o wiele, wiele więcej.
Niestety, rozczarował również Sebastian Kęska, który zakończył mecz z kontuzją mięśniową. Mamy nadzieję, że szybko powróci do zdrowia i wobec szacunku dla jego 105 występów w Ekstraklasie, nie będziemy przywoływać liczb.
Pozytywnie zaskoczył za to Krzy Krzysztof, członek Wesołej Ekipy, który zaliczył asystę, 7 razy przejmował piłkę dla KTS-u oraz zaliczył aż trzy kluczowe podania.
Obraz z liczb? Nudnawy, spokojny, ubogi w pressing i szybkie akcje mecz, w którym Madej strzelił niemal wszystko, co miał do strzelenia. Na wyróżnienia (ale drobne!) zasłużyli Anczarski i Sekuła, którzy świetnie wypadli przede wszystkim w kwestii dryblingów na prawym skrzydle (Sekuła 7/7!) oraz podań („Pazdek” dał dwie asysty z prawej flanki).
Jak na debiut przed urządzeniami analitycznymi – nie było źle. Pamiętajmy też, że przy wyniku 9:0 wkradła się w nasze poczynania pewna nonszalancja, a ponadto grając w przewadze jednego zawodnika nieco zwolniliśmy z konstruowaniem kolejnych akcji bramkowych. Dlatego też jesteśmy pełni optymizmu przed kolejnymi spotkaniami. W razie czego laga na Madejka i niech udowadnia, że wynik 657, chyba blisko rekordu Polski, nie był przypadkiem.
Na koniec – by obraz był całkowity – publikujemy pełen raport dla naszych zawodników.
Fot. FotoPyk