Reklama

Solidność na do widzenia. Letnie pożegnanie Smółki

red6

Autor:red6

02 kwietnia 2019, 23:10 • 3 min czytania 0 komentarzy

Seria jedenastu meczów bez zwycięstwa w lidze, po której poliki powinny czerwienić się ze wstydu mocniej niż u Mariusza Lewandowskiego w trakcie dawnych meczów kadry. Tylko trzy zdobyte w tym czasie punkty, a co za tym idzie – kontakt ze strefą spadkową. Do tego odpanięcie z Pucharu Polski. No i styl, a raczej jego brak, bo przed oglądaniem tych meczów powinni ostrzegać okuliści. Sytuacja tak zła, że władze klubu nawet nie czekały na mecz – zapewne dla uspokojenia żądnych głów kibiców właściciel ogłosił zwolnienie trenera godzinę przed pierwszym gwizdkiem na swoim Twitterze. 

Solidność na do widzenia. Letnie pożegnanie Smółki

A na horyzoncie mecz z liderem, derbowym rywalem, którego po raz ostatni udało się pokonać gdzieś w okolicach hołdu pruskiego. JEDYNĄ nadzieją dla Arki Gdynia przed dzisiejszym meczem z Lechią Gdańsk była tak zwana ekstraklasowa logika, zgodnie z którą zespoły przełamują się w przypadkowych, najczęściej najmniej spodziewanych momentach. W wieczornych derbach Trójmiasta znów zadziałała, ale tym razem tylko połowicznie.

Arka oszukała przeznaczenie o tyle, że nie przegrała spotkania, w którym na porażkę była wręcz skazana. Czy zagrała tak przekonująco, że można by powiedzieć, iż będzie to punkt zwrotny, a i nawet zaryzykować tezę, że Midak się ze swoim ogłoszeniem zdecydowanie pośpieszył? Nie, nic z tych rzeczy. Gdyński zespół przez większość starcia męczył bułę – bardzo podobnie jak we wspomnianych spotkaniach. Dostrzegliśmy w zasadzie tylko dwie, choć dość wyraźne różnice.

Pierwsza: dziś piłkarze Arki walczyli jak lwy, poziom zaangażowania był wyższy niż w ostatnich tygodniach.

Druga: arkowcy nie rozłożyli czerwonego dywanu przed rywalem chcącym strzelić jedną, dwie lub nawet trzy bramki.

Reklama

Powiecie, że to już całkiem sporo, na pewno jakiś początek, ale nie wybiegajmy w przyszłość – tym bardziej, że nazwisko nowego trenera to kompletna niewiadoma – skupmy się na faktach: wystarczyło, by wyciągnąć remis z gardła Lechii. Okoliczność sprzyjająca była taka, że w tym meczu piłki było mniej więcej tyle co sensu w trzyletnim kontrakcie dla Ricardo Sa Pinto, który nigdy nigdzie nie przepracował nawet roku. Nie zabrakło emocji do końcowego gwizdka, ale niestety tego samego nie możemy powiedzieć o konkretach.

Tak, czujemy niedosyt i to stwierdzenie jest odpowiednim momentem, by przerzucić się na omawianie postawy lidera z Gdańska. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Lechia nie buduje akcji przez setki podań, a koronkę wszyscy w Gdańsku wolą na bieliznach partnerek, więc lider wygrywa mecze konsekwencją, umiejętnym wykorzystywaniem błędów rywala, stałymi fragmentami, ewentualnie błyskami poszczególnych zawodników. Dzisiaj nie brakowało czujności w tyłach, dobrej postawy stoperów i bramkarza, ale z przodu nie zahulało nic, na co zazwyczaj można było liczyć. Owszem, udała się wrzutka do Nalepy z wolnego, ale strzał stopera był zbyt słaby. Jasne, ze dwie akcje bardzo fajnie wyszły Haraslinowi, ale udało się z nich wycisnąć jedynie celne strzały. No i oczywiście – swoje błędy rywale w końcu też popełnili, ale zmiennicy w postaci Sobiecha i Araka zachowali się w tych sytuacjach fatalnie.

Dlatego trzeba jasno powiedzieć, że bliżej gola była Arka. Raz nawet takiego strzeliła, ale sędzia słusznie dopatrzył się spalonego Marciniaka. Dlatego pozostaje arkowcom pluć sobie w brodę, że lepiej w końcówce pierwszej połowy głową nie przymierzył Jankowski i skończyło się tylko na poprzeczce. No i z powodu interwencji Kuciaka w doliczonym czasie gry, gdy piękny strzał Kolewa Słowak sparował na słupek.

Cieszyć muszą się głównie rywale Lechii w walce o majstra i przeciwnicy Arki w grze o spadek, ale gardzić tym punktem też nie wypada. Widywaliśmy przyjemniejsze pożegnania niż to Zbigniewa Smółki i wcale nie mamy na myśli ostatniego skoku Adama Małysza ze wzruszającym komentarzem Włodzimierza Szaranowicza, ale widywaliśmy też gorsze.

[event_results 573363]

Fot. newspix.pl

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
0
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
1
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...