Reklama

Linetty 1, Piątek 0 – Sampdoria triumfuje nad Milanem

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

30 marca 2019, 22:54 • 3 min czytania 0 komentarzy

Milan na drodze do Ligi Mistrzów. Na jesieni ciężko byłoby wypowiedzieć te słowa bez wycia ze śmiechu, ale takie są realia. Ekipa Gattuso przeszła niesamowitą metamorfozę i porażka w derbach nie może przysłaniać dokonań z ostatnich tygodni. Powrót na salony jest jak najbardziej w ich zasięgu. Dziś pozostał jeden warunek, który trzeba było spełnić, aby znacznie się do tego przybliżyć. Drużyna Krzysztofa Piątka nie zdała jednak egzaminu, głównie przez kapitalną formę Sampdorii i – uwaga, ważne w kontekście kadry – Karola Linettego. 

Linetty 1, Piątek 0 – Sampdoria triumfuje nad Milanem

Oliwy do ognia dolewał fakt, że Sampdoria po prostu nie umie grać na Ferraris przeciwko Milanowi. Na jedenaście ostatnich starć u siebie zwyciężyli tylko dwukrotnie. Raz w roku 2017, kiedy u sterów Rossonerich stał Vincenzo Montella i drugi raz… w 2010. Za zobrazowanie powagi sytuacji i znak czasów niech posłuży wam skład wielokrotnego mistrza Włoch z tamtego dnia:

Dida – Abate, Silva, Bonera, Antonini – Gattuso, Seedorf, Ambrosini – Mancini, Ronaldinho – Boriello

A na ławce Sampdorii siedział Stefan Scepović. Tak, ten Stefan Scepović.

Dzisiaj jednak Blucerchiati byli po prostu lepsi. Albo inaczej – umiejętnie korzystali z pomyłek przeciwników. Mediolańczycy zagrali tego wieczoru symfonię błędów. Pierwszy akord należał do Gianluigiego Donnarummy. Goście podawali po obwodzie, aż nagle Włochowi odcięło prąd, strzelił w wewnętrzną część stopy Gregoire’a Defrela. I cyk, 1-0 dla Sampy.

Reklama

W grze Milanu nic się nie zazębiało. Gennaro Gattuso sam sobie nawarzył piwa. Wcześniej świetnie wyglądał środek pola Rossonerich, teraz szkoleniowiec wymienił dwa ogniwa, Kessie’ego i Paquetę, na Biglię i Calhanoglu, przesuniętego do środkowej formacji. Piątek odcięty od podań, Castillejo niewidoczny. Jedyny Suso próbował coś zdziałać, ale bardziej dokładny był dzisiaj Mateusz Możdżeń. Sampdoria bardzo dobrze funkcjonowała. Przesuwanie, pressing, czego efektem kompletne wyłączenie z gry Bakayoko czy Biglii.

Jednak zdecydowanie najjaśniejszą postacią w ekipie genueńczyków w pierwszej połowie był Karol Linetty. Dwa znakomite odbiory, dwa kluczowe podania, udany przerzut, cztery wygrane pojedynki. Plus – powinien schodzić z dwiema asystami. no i Bakayoko wyglądał przy nim jak uczeń z sześciu klas niżej.

Jeżeli ktoś liczył, że Milan w drugiej połowie rozgryzie taktykę Sampy, to się pomylił. Cholernie mocno. Co nas specjalnie nie dziwi, albowiem Giampaolo jest fachowcem w tym aspekcie, gdzie Gattuso dopiero raczkuje. Rossoneri ciągle mieli problem z przetransportowaniem piłki do pierwszej linii. A gdy już ta sztuka im się udawała, to reszta zespołu zostawała z tyłu, a atakował tylko tercet z przodu. Jak łatwo zgadnąć, te akcje paliły na panewce. Goście nie mieli żadnych argumentów z przodu. Żadnej klarownej sytuacji, składnej akcji. Po prostu jedno, wielkie dno. Żadnego zrywu, środek całkowicie wyłączony z gry, choć po wejściu Paquety coś w tej kwestii drgnęło. A tak to zero, zero, zero. Oglądaliśmy słabą wersję Milanu w derbach, ale teraz potrzebowaliśmy kąpieli oczu.

Co nie zmienia faktu, że Rossoneri prawie dostali prezent od losu. W ostatnich minutach podstawowego czasu gry, Tiemoue Bakayoko wypuścił Krzysztofa Piątka, ten starł się z Nicolą Murru i w efekcie stracił futbolówkę. Obrońca Sampy nie trafił w piłkę, chyba delikatnie zahaczył Polaka i wydaje nam się, że Daniele Orsato powinien odgwizdać jedenastkę. Nawet skonsultował swoją decyzję z VAR-em, ale pozostał przy swoim – brak karnego. Potem Piątek strzelał po ostatniej wrzutce meczu, jednak bez większych konsekwencji. I dobrze, bo wynik jak najbardziej odzwierciedlał obraz gry.

Geniusz taktyczny Marco Giampaolo. To dla naprawdę ciężkie do pojęcia, że tak kapitalny szkoleniowiec kisi się przez tyle lat w klubie z drugiego szeregu. Na każdego przeciwnika inny plan taktyczny. Może Maurizio Sarri nie robi teraz najlepszej reklamy dla włoskich szkoleniowców za granicą, ale trener Sampdorii powinien zostać sprawdzony gdzieś wyżej. Wykonał kawał dobrej roboty w Empoli, teraz robi to samo w Genui.

Reklama

A Milan? No cóż, misja „Liga Mistrzów” nie będzie łatwa.

Sampdoria – Milan 1:0 (1:0)

1′ Gregoire Defrel

***
Mało wam świata calcio? Zapraszamy na audycję Curva Nord, mnóstwo ciekawych rozważań o włoskiej piłce na falach Weszło FM!

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Włochy

Komentarze

0 komentarzy

Loading...