Reklama

11 meczów bez zwycięstwa. Czy Arka przerwie tę żałosną passę?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

30 marca 2019, 12:01 • 6 min czytania 0 komentarzy

Arka Gdynia po prostu nie wygrywa meczów. Ostatni raz podopieczni Zbigniewa Smółki zeszli z boiska z uśmiechami na twarzach w końcówce listopada, po rozgromieniu Wisły Kraków 4:1. To było ostatnie z pozytywnych przeżyć, jakie żółto-niebiescy zafundowali swoim kibicom w bieżących rozgrywkach. Od tamtego czasu siedem razy przerżnęli w Ekstraklasie, raz w Pucharze Polski, a do tego dorzucili łaskawie trzy remisy. Nie ma się co czarować – jest to bilans katastrofalny.

11 meczów bez zwycięstwa. Czy Arka przerwie tę żałosną passę?

Arka w pewnym momencie sezonu była jedną z najciekawiej grających drużyn w lidze. Dziś trzeba ją zaszufladkować jako najbardziej zawodzącą. W ostatnich tygodniach chyba nawet Zagłębie Sosnowiec zebrało od nas więcej pochwał niż nadmorska ekipa.

Arka zajmuje w tej chwili czternastą pozycję w tabeli. W analogicznym momencie ubiegłego sezonu znajdowała się na dziewiątym miejscu i miała na koncie osiem oczek więcej niż teraz. Nie chcemy już rozgrzewać wyświechtanej nieco dyskusji na temat zasadności wymiany Leszka Ojrzyńskiego na Zbigniewa Smółkę, choć wnioski nasuwają się same, a można jeszcze dorzucić do rozmowy wyniki osiągane w krajowym pucharze. Widać jednak wyraźnie na tym prostym przykładzie, że gdyńska ekipa – choć kadrowo jest pewnie mocno poniżej ligowej średniej – ma możliwości, by punktować choć trochę lepiej niż teraz.

ARKA WYGRA ZE ŚLĄSKIEM? KURS 2.80 W ETOTO!

Albo inaczej. Ma możliwości, by punktować. Po prostu. Bo teraz Arka punkty tylko gubi. Jeżeli stworzymy ligową tabelę na bazie pięciu ostatnich kolejek – Arka jest najgorsza. Na bazie dziesięciu? Arka jest najgorsza. To może wziąć pod lupę piętnaście ostatnich meczów? Arka piętnasta, też spada.

Reklama

Na razie gdynianom osunięcie się na niższą pozycję nie grozi – zadbał o to koślawy jak zwykle Thomas Dahne, który przysolił wczoraj setnego babola w tym sezonie i umocnił Wisłę Płock na piętnastej lokacie. Niemniej – starcie ze Śląskiem na własnym stadionie ma dla Arki znaczenie kluczowe. Bezpośredni przeciwnik w batalii o utrzymanie, dość przeciętnie dysponowany, w pięciu ostatnich meczach pokonał żółto-niebieskich tylko raz. Jeżeli przerwa na kadrę w jakikolwiek sposób pomogła gdynianom, to lepszej okazji by to udowodnić już po prostu nie będzie. Zwłaszcza, że wielkimi krokami zbliżają się derby Trójmiasta, gdzie Arka – eufemistycznie rzecz ujmując – nie zwykła punktować.

Arkowcy wykorzystali okres przerwy na zgrupowanie. Trudno powiedzieć, czy miało ono załatać dziury w przygotowaniu fizycznym i poprawić coś, co spierniczono zimą, a może po prostu wzbudzić w zespole ducha walki o ligowy byt. Zjednoczyć drużynę, która – wedle potek – rozłazi się w szwach. Trener Smółka mówił na konferencji: – W naszej sytuacji był to, zarówno dla drużyny jak i sztabu, wyjątkowo potrzebny okres. Skoncentrowaliśmy się na tym, na co mamy największy wpływ, czyli na pracy i taktycznych korektach. A od poniedziałku rozpoczęliśmy trudny mikrocykl przed dwumeczem ze Śląskiem i Lechią, bo przedział czasowy pomiędzy tymi spotkaniami jest minimalny. Dlatego musimy być do nich jak najlepiej przygotowani i gotowi. Na razie skupiamy się tylko na pierwszym meczu ze Śląskiem. To kluczowe spotkanie i w sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy, jest dla nas jednym z finałów. Zrobimy wszystko, aby wreszcie odnieść w tej rundzie zwycięstwo.

Smółka właściwie każde z nadchodzących spotkań przedstawia jako „finał”, budując wokół swojego zespołu aurę wojowniczości i opowiadając o konieczności wyrywania punktów przeciwnikom. Pytanie tylko – czy nie za późno trener dokonał tej refleksji. Czy nie za późno naszło go na wojowniczość, zamiast na finezję.

Screenshot_2019-03-30 Zbigniew Smolka - Szczegółowe dane dotyczące wyników

Bilans Arki od ostatniego zwycięstwa.
Reklama

We wczorajszych zapowiedziach mocno chwaliliśmy Piasta Gliwice dowodzonego przez Waldemara Fornalika i Lechię, wiedzioną ku tytułowi mistrzowskiemu przez Piotra Stokowca. Obie te ekipy łączy nie tylko nadspodziewanie skuteczna postawa w lidze i perspektywa występów w europejskich pucharach. Lechię i Piasta łączy przede wszystkim prostota stylu. Fornalik i Stokowiec dojrzeli już do tego, by na boisku kombinacje ograniczać do zera – stawiają na prosty futbol. W budowie drużyny koncentrują się na odpowiedniej selekcji zawodników i odpowiedniej motoryce oraz wytrzymałości. Na tym opiera się siła ich drużyn.

A na murawie? Kilka schematów rozegrania stałych fragmentów gry, zagęszczony środek pola, dynamit na skrzydłach i doskonały w grze głową napastnik. Żadne cuda na kiju.

Podobną filozofię trenerską wyznaje choćby Leszek Ojrzyński. Tymczasem Smółka wymarzył sobie Arkę grającą w ataku pozycyjnym, Arkę grającą efektownie. Odrzucił proste środki, postawił na swoją wyrafinowaną – przynajmniej jak na ekstraklasowe realia – wizję gry. I nic dobrego z tego nie wyszło, bo wyjść nie mogło. Odbudowanie Jankowskiego i Janoty czyni z nich, tylko i aż, niezwykle solidnych ligowców z efektownymi przebłyskami, ale przecież nie piłkarskich gigantów, którzy udźwigną nazbyt skomplikowane boiskowe zadania.

ARKA ZREMISUJE ZE ŚLĄSKIEM? KURS 3.30 W ETOTO!

Zresztą – o jakiej wyrafinowanej grze my mówimy, biorąc pod uwagę gdyńskie kartoflisko, nazywane niekiedy dla żartu murawą?

Można powiedzieć, że niejako przedsmak obecnych kłopotów Arka przeżyła podczas jesiennego meczu pucharowego z Huraganem Morąg, gdzie płyta również niespecjalnie nadawała się do gry w piłkę. Jak nadmieniliśmy w naszym reportażu z tamtego meczu – Smółka nie dostosował stylu gry do warunków boiskowych. Zżymał się nawet, gdy jego podopieczni rzuty wolne rozgrywali długą piłką, zamiast po ziemi i do najbliższego kolegi. To jeszcze wierność trenerskim ideałom, czy już totalny brak elastyczności i zacietrzewienie?

– Boisko jest coraz lepsze i spodziewam się, że będzie sprzyjało naszemu rytmowi gry. Na dobrych nawierzchniach pokazaliśmy zarówno jesienią, a także w zimowych sparingach, że potrafimy grać w piłkę. Mam nadzieję, że w sobotnim spotkaniu będziemy dominować – zapowiadał przed dzisiejszym starciem Smółka.

Temat był zresztą poruszany również w „Weszłopolskich”, gdy szkoleniowiec Arki dość ostro starł się z ekipą ze studia:

– Wypowiadam się na temat murawy w Gdyni, gdzie gra się bardzo trudno w piłkę, to zdanie także trenerów gości. Nie wiedzieliśmy jak się ta murawa będzie zachowywać. Adam Deja czy Michał Janota to są zawodnicy wyszkoleni technicznie, a właściciele Arki zatrudnili mnie, żebym zmierzał w kierunku piłki technicznej – mówił Smółka. – Adam i Michał zagrali tej wiosny jedno spotkanie na dobrym boisku i to było spotkanie przy Bułgarskiej. Z Zagłębiem Sosnowiec gra układała się dobrze, zabrakło troszkę odpowiedzialności, bo nie można prowadząc na wyjeździe dostawać bramkę z kontrataku. Wiele niuansów decyduje. Ja po grach kontrolnych w Turcji nie widziałem, żeby Michał Janota, Maciej Jankowski czy Adam Deja byli słabsi motorycznie czy technicznie, żeby oduczyli się nagle grać w piłkę. Umieją to robić, wiem, bo jestem najbliżej nich i w nich wierzę.

– Wiedzą panowie, to nie jest kwestia mówienia tego, co się stało, co było. Skupiamy się na tym, co będzie. Sytuacja jest bardzo trudna, biorę za nią pełną odpowiedzialność, nie uciekam od niej, tylko analizuję. Cieszę się, że mam poparcie właścicieli, którzy objęli taką a nie inną drogą i wierzą w moją pracę, moją przebudowę. Patrząc na miejsca w końcówce tabeli to bodajże tylko w Górniku, Miedzi i Arce trenerzy nie zostali wymienieni w tym sezonie, czyli jest trzy do trzech, zobaczymy jaka droga się opłaci – dodał szkoleniowiec.

Można to wszystko nazywać techniczną piłką, przebudową. Ale można też to nazwać jedenastoma meczami bez zwycięstwa, bilansem 1.17 punktu na mecz i nieznośnym przywiązaniem do regularnie rozczarowujących zawodników.

Mamy wrażenie, że przebudowa prowadząca drużynę do I ligi to nie jest dobra przebudowa. Że techniczna piłka na kartoflisku to nie jest dobra piłka, tylko kopanie się po czole. Jeżeli trener Smółka do takich wniosków nie dojdzie, to zaufanie właścicieli w jego projekt może się wkrótce wyczerpać.

ARKA DOSTANIE W CYMBAŁ? KURS 2.70 W ETOTO!

***
Posłuchajcie, jak Zbigniew Smółka zasugerował, że dziennikarze z „Weszłopolskich” to poziom Kazachstanu.

 fot. FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Szymon Piórek
0
Nagelsmann pozostanie selekcjonerem kadry Niemiec? Rozmowy po świętach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...