– Djurdjević został rzucony na głęboką wodę. Jak widziałem Ivana i jego ruchy na ławce, to znaczy zmiany jakie robił, to popełniał błędy nawet nie z trzeciej ligi. Chociaż jak patrzę na Nawałkę… Może jestem głupi, ale przegrywamy 2:3 w Legnicy, on ściąga Gytkjaera i wpuszcza Żamaletdinowa. Jasna cholera. Dlaczego nie zagramy dwoma? Może grać Gytkjaer słabo 70 minut, ale raz mu spadnie pod nogi piłka i wpadnie. Zaryzykuj, do jasnej cholery. Poza tym sztab siedzi i analizuje mecze Miedzi dziesięć godzin. Ja widziałem dwa i wiem, że Forsell umie strzelić z dystansu. Oni siedzieli dziesięć i chyba nie wiedzieli, skoro tak nam strzelił – mówi Ryszard Rybak, były piłkarz Lecha, uczestnik meczów z Barceloną i zdobywca Pucharu Polski w jego barwach. Może nie jest to postać z pierwszych stron gazet, ale mówi ostro, szczególnie o Nawałce, i celnie. Zapraszamy.
Pozycja Nawałki jest zagrożona – to za wcześnie, by mówić o zwolnieniu, czy to jednak dobry moment?
Nawałka, przychodząc do Lecha, miał żądania. Niemałe. Mogę nawet powiedzieć, że bardzo duże. Nie tylko dotyczące jego zarobków, ale też rozdmuchanego sztabu szkoleniowego. I w większości te jego warunki klub spełnił. Więc w drugą stronę – jak ktoś żądał, a ja spełniam, to teraz ja mam oczekiwania. To jest chyba naturalne. Trzeba sobie zadać pytanie: czy po przyjściu Nawałki coś się zmieniło, czy nie? Ja uważam, że jeżeli chodzi o poziom gry, to nie ma żadnego postępu względem kadencji Djurdjevicia. Pewnie, można powiedzieć: z tego materiału nikt nie jest w stanie więcej wycisnąć. Ja mogę odbić piłeczkę w drugą stronę. Mourinho mówił w Manchesterze, że jak nie zapewnią mu transferów, to ten zespół nie będzie lepiej grał, bo nie ma ludzi. Przyszedł Solskjaer i nagle drużyna odpaliła. To znaczy, że trener jakiś wpływ ma. Nasuwa się pytanie: czemu tego wpływu nie ma Nawałka?
To chyba mimo wszystko inna skala niewykorzystanych umiejętności.
Za Mourinho nie grali nic, nie szło tego oglądać. Przyszedł ktoś w zasadzie bez doświadczenia i da się na to patrzeć. A tutaj przyszedł Nawałka i co się poprawiło względem zespołu Djurdjevicia? Nic. Nic się nie zmieniło. Tak jak za Djurdjevicia były mecze bardzo słabe i przeciętne, tak za Nawałki są spotkania bardzo słabe i przeciętne.
Czyli pana zdaniem trzeba Nawałkę pożegnać?
Nie wiem. Nie ja go zatrudniałem, nie ja go będę zwalniał. Rozczarowanie jest jednak wielkie. Ja o piłce coś wiem, ale nie mam pojęcia, jaki styl ma Lech. Co oni chcą grać? Chcą atakować, chcą bronić? Rozumiem, że jak gramy z Legią, to się zabezpieczamy. Ale jak gramy z Arką czy Miedzią to nie mamy prawa się chować. Jak patrzę na grę drużyny Nawałki, to mam wrażenie, że za remis dają punkt, a za zwycięstwo dwa. I my tak gramy na zasadzie: “punkt nie jest zły. A jak się uda, to będą dwa, fajnie”. Nie! Różnica dziś jest większa w nagradzaniu zwycięstw. Proszę mi podać przykład meczu, gdzie Lech podjął ryzyko?
Nie kojarzę.
Dokładnie. Niech Lech przegra, ale chcę widzieć atak, podejście do przeciwnika. Nie widziałem takiego meczu. Nie chcę mówić o meczu z Legią, bo tej wygranej bym Nawałce nie przypisywał, inne czynniki odgrywały rolę. Piłkarze się bardziej mobilizowali, bardziej wspierali ich kibice. Ja od Nawałki oczekuję, by on wyzwalał takiego ducha na spotkania z innymi, słabszymi zespołami.
Obrońcy Nawałki mogą powiedzieć, że to nie miał być efekt nowej miotły, tylko długofalowy projekt.
Każdy trener chce kupić czas, żeby prezesi się nie czepiali i mu płacili przez pięć lat. Za takie pieniądze, jakie ma Nawałka, ja mam od trenera usłyszeć: “ja potrzebuje czasu”? W futbolu nie ma czasu. Zespół ma grać. Jedna rzecz – Nawałka prowadził Makuszewskiego w reprezentacji. Widział w nim trener wówczas jakość. Czy teraz pod jego ręką zagrał taki mecz jak w kadrze? Nie.
To prawda, Lech nie ma najsilniejszej kadry, ale nie ma też takiej, by przegrywać 0:3 z Górnikiem.
Właśnie. Nawałka przygotowywał sobie zespół przez zimę, tak jak chciał. I jak drużyna nie biegała jesienią, tak nie biega wiosną. Ja patrzę logicznie. Za Djurdjevicia grali kiepsko. Jak wygrane to wymęczone, jak porażki to grube. I za Nawałki jest tak samo.
Ale rewolucja chyba jest potrzebna w składzie?
To nie jest tak, że samochód nagle się zepsuje i wszystko musimy wymieniać. Najpierw padają świece, potem coś, potem coś. Jak przez długi czas nic z tym nie robimy, to coraz więcej rzeczy się psuje. Ten zespół zacząć się psuć w perspektywie dwu-trzy letniej. To się nawarstwiało. Zrobił się zespół, może nie na druga ósemkę, ale zespół na piąte-ósme miejsce. Przy szczęściu na puchary. Teraz łatwo jest powiedzieć, że brakuje piłkarzy. Ale skąd ich wziąć? Kogo ściągnąć i jak? Jak Lech dzwoni po zawodnika z Polski, to cena jest razy dwa. Tyle słyszeliśmy o tym skautingu, więc niech ci ludzie się w końcu wykażą.
Prześledziłem transfery od mistrzostwa. Masakra. Dioni, Sisi, Goutas, Vujadinović i inni…
I jaką mamy gwarancję, że latem odpalą wszyscy? Za moich czasów ściągało się jakąś gwiazdę, w typie Kupcewicza, trzech innych z pierwszej ligi i na tych trzech jeden wypalił. Dwóch się wypożyczało, potem wracali albo nie. Była granica błędu. Teraz ma jej nie być, a jak się weźmie pięciu-sześciu, to nie ma gwarancji, że oni wszyscy wypalą. Największe gwiazdy nie wypalają. Przyszedł Sanchez do Manchesteru i jest cieniem zawodnika. Nie ma żadnej gwarancji.
A tutaj będzie trzeba ściągnąć nawet jedenastu.
Nie mam pojęcia skąd tylu wziąć. Oczywiście, musi przyjść świeża krew, ale to musi być zrobione z głową. Na szczęście nie ja muszę się tym martwić, bo ja ich nie będę ściągał. Przyjdę na stadion, obejrzę, jakieś zdanie sobie wyrobię.
Ci nowi zawodnicy też powinni być wybierani pod konkretnego trenera. A teraz nie wiadomo co z Nawałką.
Moim zdaniem te ruchy powinny być neutralne. Trener ma mieć zdanie, ale nie wolno ściągać mu tylko według jego widzimisię kuzyna czy ciotkę. Bo potem odejdzie i my z tym kłopotem zostajemy. Klub musi mieć decydujące zdanie.
Ewentualne żądania Nawałki też poszłyby na jego konto pod względem finansowym.
Ja myślałem, że go wzięto, by do grudnia przejrzał zespół. Wiosną gra, jak się uda, o puchary, ale jak się nie uda, to nie ma tragedii. Potem montujemy drużynę na nowy sezon. Ale nikt nie przypuszczał, że będzie aż tak dramatycznie. Tak przypuszczam. Prezes siedzi i myśli: sztab Djurdjevicia kosztował tyle, ten kosztuje w cholerę więcej i nie ma różnicy. Ja już nie chcę mówić o plotkach, które krążą. Że każdy rachunek z restauracji sztab wysyła do klubu…
Z obecnego składu widzi pan piłkarzy, których można by zostawić?
Ten zespół jest tak w przeciętnej formie, że można kogoś skrzywdzić albo bezsensownie gloryfikować. Ale okej: bez dwóch zdań Gumny, choć on pewnie będzie sprzedany z innej okazji. Ja nie rozumiem, dlaczego na lewej obronie ciągle szukają kogoś nowego. Ten Kostewycz zapomniał, jak się gra w piłkę? Dla mnie to jest porażka trenera. Dlaczego potrafił grać dużo fajnych meczów, a nagle teraz nie? Nawałka nie umie do niego dotrzeć. To jest jakiś luksus Lecha, że taki piłkarz gra po trzecich ligach.
On już wcześniej obniżył loty.
Po co się zatrudnia takiego trenera za takie pieniądze? Jak ktoś nie grał nigdy dobrze, to trudno oczekiwać. Ale jak się bierze fachowca, to się oczekuje, że fachowiec doprowadzi gościa do dobrej formy. Bo na czym polega praca trenera?
Między innymi na wyciąganiu 100% z piłkarzy.
Dokładnie. Dlaczego więc nie gra dobrze Makuszewski albo Kostewycz? Dla mnie – uczciwie – Gytkjaer też zaczął grać za Nawałki gorzej.
Za Nawałki zadomowił się w kadrze.
Taki argument… Możemy się tak punktować. Gra na chwałę Danii! Dzięki Nawałce Dania zremisowała mecz.
Innym problemem Lecha jest to, że nie ma piłkarzy z charakterem.
Jasne, to jest problem złożony. To nie jest tylko wina Nawałki, wiele rzeczy się na to złożyło. Pytanie, czy to się da naprostować jednym okienkiem. Chciałbym, żeby tak było, ale nie wiem.
No właśnie – może nie tylko Nawałka musi wziąć odpowiedzialność, ale też Piotr Rutkowski.
Były oczekiwania, żeby zatrudnić top trenera i od tej strony władze poszukały – jak na polskie warunki – szkoleniowca z najwyższej półki. Natomiast w Polsce, w Poznaniu mamy taką wadę. Większość by chciała, żeby Lech sprzedawał piłkarzy za 10 milionów euro. Był mistrzem Polski. I w pucharach pieniądze zarabiał. A tak się nie da.
Nie razi pana, że Rutkowski po odejściu Bjelicy wyszedł do ludzi, a teraz po zwolnieniu jednego trenera i kryzysie drugiego, siedzi jak mysz pod miotłą?
Po to wziął Nawałkę, żeby za te ciężkie pieniądze pierś wystawiał on, a nie Rutkowski.
Ale nie powinno być tak, że on się wstawia za Djurdjevicia, a potem go nie ma.
Djurdjević został rzucony na głęboką wodę. Jak widziałem Ivana i jego ruchy na ławce, to znaczy zmiany jakie robił, to popełniał błędy nawet nie z trzeciej ligi. Chociaż jak patrzę na Nawałkę… Może jestem głupi, ale przegrywamy 2:3 w Legnicy, on ściąga Gytkjaera i wpuszcza Żamaletdinowa. Jasna cholera. Dlaczego nie zagramy dwoma? Może grać Gytkjaer słabo 70 minut, ale raz mu spadnie pod nogi piłka i wpadnie. Zaryzykuj, do jasnej cholery. Tak czy nie?
No tak.
Teraz było to samo. On ściąga Gytkjaera i wpuszcza Rosjanina. Ten jest szybki, ale Górnik ma wynik i się broni. To gdzie on ma się urwać? Chyba na pocztę. Może ja jestem głupi, może były trener reprezentacji miał jakiś sen… On ma te swoje absurdy, że autobus nie może zawrócić.
Cienka jest ta granica, prawda? Między perfekcjonizmem a upierdliwością.
Granica istnieje, ale absurdu. Sztab siedzi i analizuje mecze Miedzi dziesięć godzin. Ja widziałem dwa i wiem, że Forsell umie strzelić z dystansu. Oni siedzieli dziesięć i chyba nie wiedzieli, skoro tak nam strzelił.
Okej, to jednym słowem – tak czy nie. Zwalniać Nawałkę przy porażce w Kielcach?
Nie wiem! Mimo wszystko poczekałbym do czerwca. A potem albo idziemy razem, albo się rozstajemy.
Rozmawiał PAWEŁ PACZUL
Fot. Newspix