Reklama

Jeszcze dużo wody upłynie w Wiśle, nim niemiecka rewolucja zaskoczy

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

20 marca 2019, 23:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

Która reprezentacja mogłaby pozwolić sobie na skreślenie takich graczy jak: Jerome Boateng, Mats Hummels i Thomas Mueller? Być może Francja… Z całą pewnością jednak nie Niemcy, którzy nie tylko wyglądają jak drużyna niepoukładana, a wręcz totalnie rozbita. Na przestrzeni kilku lat Ferrari prowadzone przez Joachima Loewa zmieniło się w Hondę Civic. I to od momentu, gdy na boisku pojawił się Marco Reus, bo bez zawodnika BVB reprezentacja Niemiec przypominała Fiata Multiplę. Fakty są takie, że niemiecki kryzys trwa w najlepsze, a starcie z Serbią jest tego kolejnym potwierdzeniem.

Jeszcze dużo wody upłynie w Wiśle, nim niemiecka rewolucja zaskoczy

Niemcy w żadnym aspekcie gry nie przypominają… Niemców. Gdy Serbowie mieli piłkę i niespecjalnie szybko rozgrywali, podopieczni Loewa spacerowali niczym seniorzy na turnusie w Ciechocinku. W najlepszym wypadku dreptali, ale tak generalnie nic z tego nie wynikało. Jak już gościom zachciało się szybkiego ataku, niemieccy piłkarze zostawali daleko w tyle. Niby próbowali reagować defensorzy, ale robili to w tak żałosnym stylu, iż Serbowie w pierwszej połowie mogli zdobyć co najmniej trzy bramki.

Nemanja Maksimović dośrodkował z rzutu rożnego w taki sposób, że futbolówka dotarła do Luki Jovicia, który – zupełnie niepilnowany – oddał precyzyjny strzał głową. Wnioski? Fatalne zachowanie Niemców przy obronie stałego fragmentu gry. Jasne, zdarzyć może się każdemu, ale mistrzowie świata z 2014 roku chwilę później zareagowali podobnie. A raczej nie zareagowali, bo mało brakowało, a Adem Ljajić wpakowałby piłkę do bramki.

Ataki „Die Mannschaft” zwykle nie miały ładu i składu. Niby rajdów próbował Leroy Sane, ale na chęciach kończyły się pozytywy. Raz zawodnik Manchesteru City był zablokowany, innym razem podwojony albo sfaulowany w bezpiecznym miejscu. I tak nieporadnie wyglądała cała ofensywa reprezentacji Niemiec w pierwszej połowie. Zwłaszcza na myśli mamy Timo Wernera, który wpadł z piłką w pole karne, ale uderzył wprost w bramkarza. Podobnie zrobił, gdy uderzał z kilku metrów, nie mając już żadnego rywala na plecach… Dopiero wejście Marco Reusa w drugiej części dało powiew świeżości w ofensywie. Niemcy wreszcie zaczęli tworzyć akcje, z których mogła wpaść bramka. I wpadła, po tym jak błąd popełnił Spajić, który niecelnie podawał do kolegi z drużyny. Goście przejęli piłkę, a kontra skończyła się podaniem Reusa do Goretzki, który oddał celny strzał z okolic 15 metra.

Podopieczni Loewa w drugiej części nieco zmazali fatalny obraz z pierwszej połowy, bo nie dość, że Marco Reus mijał Serbów z dużą łatwością, to Leroy Sane nie chciał być od niego gorszy. Pomocnik Manchesteru City wreszcie robił różnicę. Choć koniec końców to nie żaden z nich, a Ilkay Gundogan stanął przed wielką szansą na pokonanie golkipera Serbów. Ba, właściwie pojedynek z Dmitroviciem wygrał, bo go minął, ale bramki nie zdobył, ponieważ piłkę z linii bramkowej zdołał wybić serbski obrońca.

Reklama

Serbowie mogą pluć sobie w brodę, ponieważ spokojnie mogli ten mecz zamknąć w pierwszych trzech kwadransach. Gdyby Ljajić nie zmarnował dwóch świetnych okazji, gospodarze raczej by się już nie podnieśli. Tymczasem pomocnik Besiktasu spudłował przy rzucie wolnym, o którym wspomnieliśmy wcześniej, a także wtedy, gdy piłkę na tacy w polu karnym wystawił mu Darko Lazović.

Cóż, trudno wyciągać daleko idące wnioski po meczu towarzyskim, ale dzisiejsze spotkanie zamiast uspokoić nastroje kibiców przed starciem z Holandią, zadziałało wręcz przeciwnie. Podopieczni Jogiego na przerwę schodzili w akompaniamencie głośnych gwizdów. A jakby problemów było mało, w doliczonym czasie gry Milan Pavkov brutalnie sfaulował Leroya Sane. Serb dostał czerwoną kartkę, a podopieczny Pepa Guardioli długo nie podnosił się z murawy. Ostatecznie wstał o własnych siłach, ale coś nam się wydaje, że jego występ w meczu eliminacyjnym może być mocno zagrożony.

Niemcy – Serbia 1:1
Jović 12′ – Goretzka 69′

Fot. NewsPix

Najnowsze

Ekstraklasa

Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Piotr Rzepecki
2
Media: Ramirezowi nic nie zagraża. Badania nie wykazały żadnych anomalii

Komentarze

0 komentarzy

Loading...