Reklama

Niespodziewany kłopot bogactwa na środku obrony

redakcja

Autor:redakcja

19 marca 2019, 15:50 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jeszcze jakiś czas temu wydawało się, że Austriacy – żadni przecież herosi futbolu – zobaczą mimo wszystko czerwony dywan rozłożony do polskiej bramki, biegnący przez środek naszej defensywy. Jan Bednarek nie grał w Southampton, Michał Pazdan nie grał w Legii, co brzmiało jeszcze smutniej, Kamil Glik z kolegami nie potrafił wygrać meczu w Ligue 1, co wyglądało właściwie już tragicznie. Ale, jak to w futbolu, sytuacja potrafi zmienić się bardzo szybko i… tak też się stało. Dziś selekcjoner Brzęczek może się wręcz zastanawiać z pozytywnym bólem głowy, jaki duet w defensywie wypuścić na Austrię.

Niespodziewany kłopot bogactwa na środku obrony

Największy progres zanotował oczywiście Bednarek. Od ósmego grudnia i meczu z Cardiff, piłkarz nie opuszcza meczów ligowych swojego klubu, ba, nie opuszcza ani minuty z tych meczów. Spotkań nazbierało się 15, co robi wrażenie, ale też jest dobrym momentem na małe podsumowanie. Otóż jeśli spojrzeć na poprzednie 15 gier, kiedy Bednarek dostawał ochłapy, widać, że Święci wygrali zaledwie raz. W meczach z Polakiem sięgnęli po pięć zwycięstw więcej, kończąc ten okres z 12 punktami na plusie względem poprzedniego. Przypadek? Nie sądzimy. Bednarek jest zewsząd chwalony. Według portalu WhoScored to najlepiej oceniany piłkarz Świętych ze średnią 7,12. Patrząc na statystyki opublikowane na oficjalnej stronie Premier League, obrońca nie popełnił żadnego błędu prowadzącego do gola, o 11% poprawił skuteczność wślizgów względem poprzedniego sezonu i na przykład zanotował dwa wybicia z linii bramkowej (drugi wynik w lidze).

Ponadto Danny Mills na początku roku chętnie umieszczał go w jedenastce kolejki:

mills1 mills

Nigdy nie mieliśmy piłkarza z pola w angielskiej ekstraklasie, który grałby tak dobrze i tak regularnie. Bednarkowi ustępuje Warzycha, o Rasiaku, Smolarku czy Wasilewskim nie wspominając.

Reklama

No dobra, ale lecimy dalej, do Pazdana, który niewątpliwie odżył w Turcji. A razem z nim jego zespół. Ankaragucu z Michałem przegrało zaledwie jeden mecz (na sześć), wygrało trzy, ponadto trzykrotnie zachowało czyste konto. Średnia oczek na spotkanie: 1,83. No, a Ankaragucu bez Pazdana w poprzednich sześciu spotkaniach nie wygrało ani razu, dostając 17 bramek łeb. Średnią punktów na spotkanie łatwo wyliczyć. Nie ma co gadać, różnica jest ogromna i tak jak nie widzimy przypadku w tym, że Southampton ogarnęło się po wstawieniu Bednarka do składu – gdyż on naprawdę im pomógł – tak samo nie widzimy przypadku tutaj.

Pazdan to po prostu dobry obrońca, który dusił się już w Warszawie i potrzebował zmiany otoczenia. Gdy ją dostał, zapomniał o wszelkich problemach i zaczął grać na poziomie, dorzucił w debiucie nawet ładną asystę, kiedy zagrał do kolegi długą i celną piłkę. Swoją drogą – ciekawą tam mają tabelę. Ankaragucu jest 14., ma cztery oczka przewagi nad strefą spadkową i… tylko sześć straty do piątego miejsca. Nudzić się Pazdan więc nie będzie.

Z kolei po powrocie Jardima trochę nudy wkradło się w życie AS Monaco i Kamila Glika, ale nikt tam narzekać z tego powodu nie ma zamiaru. Zespół z Księstwa nie ma żadnych szans na Europę, ale w końcu uciekł też grupie spadkowej – na osiem punktów – i powoli może godzić się z przegranym sezonem, ale nie z tragicznym, który mu groził. Wszystko za sprawą siedmiu meczów bez porażki z rzędu pod wodzą nowego-starego trenera. Co ważne dla nas, dużą rolę w tym zmartwychwstaniu odgrywa Glik, który nie stracił miejsca w składzie. I ostatnio gra już naprawdę dobrze. Za mecz z Lille (1:0) dostał od surowego L’Equipe szóstkę, WhoScored widział w nim gracza meczu z Nantes. Cieniem rzuca się na Kamila karny z Montpellier, który pozbawił Monaco wygranej, ale to było dość dawno, bo ponad miesiąc temu.

Poza tym umówmy się, że Glik w kadrze raczej nie zawodzi, a teraz, kiedy jeszcze wrócił do formy w klubie, powinien to tylko potwierdzić.

Reklama

No bo tak – nie mamy większych wątpliwości, że to do niego będzie dobierany partner na Austriaków. Pytanie na kogo zdecyduje się Brzęczek. Z jednej strony ma Bednarka, podstawowego stopera z czołowej ligi świata. Z drugiej Pazdana, gracza w kadrze sprawdzonego, który właśnie wrócił na dobre tory w klubie. A jest jeszcze Marcin Kamiński, grający regularnie w przyzwoicie radzącej sobie Fortunie.

On jednak w reprezentacji nigdy nie błyszczał, dlatego akurat teraz trochę spychamy go na margines, sądząc, że Brzęczek wybierze kogoś z duetu Bednarek – Pazdan. Za pierwszym, już w samej kadrze, stoi zaufanie Brzęczka, gdyż w meczach o punkty obrońca Świętych grał u selekcjonera wszystko. Za drugim większe doświadczenie i świetne Euro oraz przyzwoity mundial, co już – patrząc na nasze wyniki w Rosji – jest laurką niestety doskonałą.

I… pewnie wybór padnie na Bednarka, ze względu na grę w lepszej lidze i poprzednie mecze kadry pod wodzą Brzęczka, ale istotniejsze jest w sumie coś innego. Dziś o tę pozycję nie musimy się martwić.

Mamy ludzi do grania na stoperze w liczbie i jakości solidniejszej od niepamiętnych czasów.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”

Michał Kołkowski
0
Prezes Śląska liczy na wsparcie. “Chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło”
Polecane

“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Błażej Gołębiewski
1
“Trzeba wyrzucić ją do śmietnika”. “Nie chciałbym, żeby zniknęła”. Haka na ustach całego świata

Komentarze

0 komentarzy

Loading...