Galopujący rynek transferowy staje się nieubłagany. Ileż to razy mieliśmy już do czynienia z sytuacją, w której utalentowany junior po rozegraniu ledwie kilku spotkań wędrował do silniejszego i bogatszego zespołu? Niestety, tym razem dramat odejścia jednego z najbardziej perspektywicznych zawodników dotknął naszego KTS-u Weszło. Piotr Petasz po znakomitej rundzie jesiennej, w której dał się poznać jako błyskotliwy defensor z wielką piłkarską przyszłością, wpadł w oko działaczom Huraganu Wołomin.
Nie mieliśmy wyboru. Zaakceptowaliśmy ofertę transferową od lidera IV ligi. Popularny „Peti” zmienia barwy klubowe, choć jak sam zapowiada – jeszcze do nas wróci.
Jak to się stało, że tak szybko odchodzisz z naszej drużyny?
Dobrze znam prezesa Huraganu Wołomin, utrzymujemy, powiedzmy, stały kontakt od kilkudziesięciu lat. Z tego co mi opowiadał, od początku przygotowań jego zespół boryka się z różnymi urazami, kontuzjami, a cel jest jasny – awans do trzeciej ligi. Prezes zapytał się mnie, czy mogę pomóc im na wiosnę i zaakceptowałem tę ofertę. To była dla mnie ciężka decyzja, ale, patrząc na wyniki KTS-u w sparingach, dadzą radę beze mnie. Zostało raptem dziewięć meczów. Mają dużą przewagę, więc nie powinno się stać nic złego. Stąd moja decyzja, aby przynajmniej do czerwca wspomóc Huragan.
A co po tym czerwcu? Wrócisz do nas?
Jeszcze do końca nie wiem. To wszystko zależy od wyników, od sytuacji, okoliczności. Na pewno wrócę do KTS-u, a kiedy, to zobaczymy. Prędzej czy później wrócę.
Jak ty będziesz wspominał ten czas spędzony w KTS-ie?
Zdecydowanie pozytywnie. Na każdy trening szedłem z uśmiechem na ustach. Nikt mi niczego nie nakazywał ani nie zakazywał. Robiłem to dla przyjemności. Każdy mecz, każda jednostka, każde spotkanie z chłopakami w szatni było dla mnie bardzo miłym przeżyciem. Po KTS-ie zostają mi same fajne wspomnienia.
Samych ligowych spotkań w barwach ekipy Kamila Pawlaka zanotowałeś niewiele.
Całe pół!
Złapanie kontuzję w debiutanckim meczu też nie jest czymś sympatycznym.
Przez pół roku nie przygotowywałem się z żadną drużyną. W grze na dużym boisku miałem dwanaście miesięcy przerwy. Może treningi nie były bardzo ciężkie, lecz mój organizm odczuł brak odpowiedniej formy. Doszło zmęczenie, przez które moja lewa noga wykręciła się w nienaturalny sposób i naciągnąłem więzadła poboczne.
Wydaje mi się, że zacząłeś grać trochę za szybko.
Wcześniej grałem trochę na orlikach, ale wiadomo – to nie jest ta sama czynność. Niefortunnie ułożyłem nogę, chciałem uderzyć piłkę zewnętrzną częścią stopy, ale walnąłem w ziemię. Miałem nadzieję, że od razu pomogę chłopakom i wskoczę do składu. Niestety, dane mi było wystąpić w jednym meczu i to przez 45 minut. Liczę, że kiedyś im to wynagrodzę.
Co najlepiej zapamiętasz z KTS-u? Co cię najbardziej zaskoczyło?
Wysoki poziom. Zarówno na treningach, jak i u chłopaków. To nie było b-klasowe granie. Myślę, że ta drużyna na spokojnie utrzymałaby się w czwartej lidze, ale na weryfikację będziemy musieli trochę poczekać. Na szczyt trzeba wejść powoli, po szczebelkach. Nie da się od razu przeskoczyć trzech lig. Chcę skakać razem z nimi.
Spodziewałeś się tego wysokiego poziomu?
Oczekiwałem b-klasowego poziomu. Komuś się chce, komuś się nie chce, ktoś olewa, ktoś się stara. A była dyscyplina. Może nie taka jak w największych klubach, to jasne, ale nie było osoby, która nie szanowałaby trenera czy jego poleceń. Każdy podchodził do tego w ten sam sposób. Niezależenie, czy miał 35, czy 21 lat. Prawie nigdy nie doszło do spóźnienia. Widać, że drużyna jest za sobą. To wzmacnia.
Kiedy dostałeś pierwszy sygnał z Huraganu?
Około dwóch tygodni temu. Skontaktowałem się z prezesem, dłuższą chwilę porozmawialiśmy i wówczas podjąłem decyzję. Chwilę później zacząłem treningi w Wołominie i powiedziałem trenerowi Pawlakowi, że będę musiał pomóc tutaj, a nie w KTS-ie.
A jak zareagował na tę informację trener?
Nie był wniebowzięty (śmiech). Jednak przyznał, że skoro mam opcję gry w lepszej lidze przez pewien okres, to powinienem z tego skorzystać.
Jakie stawiasz sobie cele na wiosnę?
Dwa awanse. Z KTS-em do A-klasy, a z Huraganem do trzeciej ligi.
A takie bardziej indywidualne?
Grać jak najwięcej i jak najlepiej.
I oczywiście nie doznać kontuzji!
Tak jest.
rozmawiał Dominik Klekowski
fot. Maciej Biały / 400mm.pl