Reklama

Wyższa Szkoła Przesuwania – może Lech potrenowałby też atakowanie?

redakcja

Autor:redakcja

15 marca 2019, 11:34 • 4 min czytania 0 komentarzy

Trudno w tym sezonie znaleźć mecz, w którym Lech Poznań zagrałby świetnie w ofensywie. Kolejorz ograł wysoko i pewnie jedynie czerwoną latarnię ligi – Zagłębie Sosnowiec. Wydawało się, że po zimowym okresie przygotowawczym atak lechitów zyska pomysł, wigor i wreszcie z przyjemnością będzie można go oglądać. Tymczasem w rundzie wiosennej ładne ofensywne akcje poznaniaków można policzyć na palcach jednej ręki. I to ręki sapera po wpadce. Dość powiedzieć, że w każdym z ostatnich pięciu meczów Lech przeprowadził mniej udanych ataków pozycyjnych od rywali.

Wyższa Szkoła Przesuwania – może Lech potrenowałby też atakowanie?

Totolotek oferuje kod powitalny za rejestrację dla nowych graczy!

Jedynym zawodnikiem w ofensywie Lecha, co do którego trudno mieć poważniejsze zastrzeżenia po tych pięciu meczach w tym roku, jest Christian Gytkjaer. Duńczyk wywiązuje się ze swojej roli – czasami potrafi zamienić pół okazji strzeleckiej na gola. Tak było w meczu z Arką, z Legią wykorzystał rzut karny. W pozostałych spotkaniach nie trafiał, bo i nie miał ku temu szans.

Lech podtrzyma dobrą formę u siebie i ogra Górnika? Kurs w Totolotku – 1,85

Te okazje powinni kreować pomocnicy, ale dziś szukanie w drugiej linii Kolejorza zawodników w formie, to jak szukanie następców Małysza i Stocha wśród akrofobów. Maciej Makuszewski nie zaliczył w tym roku żadnej asysty, do beznadziei w wykonaniu Darko Jevticia zdążyliśmy się przyzwyczaić, Pedro Tiba jest chimeryczny, Kamil Jóźwiak ma jedynie przebłyski, Joao Amaral grzeje ławę. O ile jeszcze po szybkich kontrach opartych na zrywie Jóźwiaka lechici tworzą jakiekolwiek szanse strzeleckie (asysta z Arką, wywalczony rzut karny z Legią), o tyle w ataku pozycyjnym Lech męczy się jak Robert Makłowicz przy dziale garmażeryjnym w Biedronce.

Reklama

Efekty widać po statystykach. Przeanalizujmy pokrótce każdy z tych ostatnich pięciu meczów Lecha:

– vs. Zagłębie Lubin – 51 ataków pozycyjnych, 8 skutecznych (mniej od Zagłębia). Najwięcej kluczowych podań: Makuszewski i Amaral (po 2)

– vs. Piast Gliwice – 66 ataków pozycyjnych, 2 skuteczne (mniej od Piasta). Najwięcej kluczowych podań: Wasielewski (2)

– vs. Legia Warszawa – 75 ataków pozycyjnych, 4 skuteczne (mniej od Legii). Najwięcej kluczowych podań: Makuszewski, Jevtić i Tiba (po 1)

– vs. Arka Gdynia – 73 ataki pozycyjne, 4 skuteczne (mniej od Arki). Najwięcej kluczowych podań: Jóźwiak (2)

– vs. Miedź Legnica – 72 ataki pozycyjne, 5 skutecznych (mniej od Miedzi). Najwięcej kluczowych podań: Tiba, De Marco, Gajos (po 1)

Reklama

Ustalmy zatem fakty – Lech w tym roku w ŻADNYM meczu nie przeprowadził więcej udanych ataków pozycyjnych od rywala. Nie ważne czy była to aspirująca do mistrzostwa Legia, czy walcząca o utrzymanie Miedź – w żadnym z tych pięciu meczów Lech nie układał sobie ataku pozycyjnego lepiej od swojego rywala. Lech skuteczność tego typu ataków w ostatnich pięciu meczach ma na poziomie 7%.

Pisaliśmy o tym już kilkukrotnie, że pewnym problemem Kolejorza jest kadra, której jakość nie upoważnia do walki o mistrzostwo Polski. Ale oczekiwalibyśmy chociaż minimum przyzwoitości – by na tle takiej Arki czy Miedzi lechici potrafili zgrabnie rozgrywać piłkę, tworzyć sobie szanse strzeleckie i mieć wypracowane schematy w ataku poza “lagą na Christianka”.

Górnik sprawi niespodziankę w Poznaniu? Kurs na coraz lepiej grających zabrzan – 4,70 w Etoto

Tak oporne tworzenie sobie szans strzeleckich wynika też ze sposób pracy z Adamem Nawałką. Trener Lecha stawia bardzo wyraźny nacisk na szlifowanie taktyki i przesunięć w fazie defensywnej – przytłaczająca część treningów dotyczy właśnie ustawienia na boisku. Dlatego Lech zaczął wyglądać lepiej pod względem rozbijania ataków rywali – z Miedzią z akcji stracił jedną bramkę, z Arką i Legią zachował czyste konto. Ale z drugiej strony – żeby wygrywać, trzeba umieć atakować. Albo przynajmniej te ataki trenować. A z tego co słyszymy, to Nawałka na zajęciach  poświęca mało czasu na pracę nad grą w ofensywie. Jeśli zawodnicy Lecha przez pół tygodnia przesuwają się po boisku treningowym, to później w meczu też się głównie przesuwają.

Być może to jakieś uchybienie InStata, ale w raportach tej firmy nie uwzględnia się “liczby udanych przesunięć w defensywie” czy “kluczowych przesunięć”.

Gorsze wyniki kibice w Poznaniu pewnie i jakoś by przełknęli, bo przecież Lech ma już tylko teoretyczne szanse na mistrzostwo Polski i skupia się na utrzymaniu miejsca w TOP4. Ale takiego stylu gry zespołu po prostu nie da się oglądać. Kibice swoje niezadowolenie okazują we frekwencji – gdyby nie akcja “Kibicuj z Klasą” na ostatnim meczu z Arką, to na stadionie pojawiłoby się zaledwie około 10 tys. osób. I niewykluczone, że dziś na Górniku podobna liczba kibiców obejrzy widowiskowe przesunięcia i ruch taktyczne, a mało polotu i fantazji w grze ofensywnej.

fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...