Petteri Forsell ma wszystko, by zjeść tę ligę. Boiskową inteligencję, technikę, świetny strzał z obu nóg.
Póki co zjada…
No, możemy się tylko domyślać. Może to trwający cały rok tłusty czwartek, może dieta pudełkowa serwowana przez McDonald’s (3 minuty taksówką od stadionu – bo przecież nie pieszo), może miłość do kuchni polskiej…
Tak niedoszła gwiazda Ekstraklasy wyglądała na treningu poprzedzającym mecz z Lechem Poznań (fotkę znaleźliśmy w mediach społecznościowych Miedzi Legnica).
To jakiś kabaret. Jakim cudem ktoś będący w codziennym reżimie treningowym może TAK wyglądać? Nie chcielibyśmy być na miejscu legniczan, którzy przegrywają z nim miejsce w jedenastce. Nie chcielibyśmy być na miejscu juniorów, którzy słyszą, że muszą jeszcze poczekać, zanim dostaną szansę w pierwszej drużynie. No i przede wszystkim nie chcielibyśmy być na miejscu ludzi, którzy stają pomiędzy Forsellem a talerzem, bo historia zna przypadki, gdy miłośnik dobrej kuchni wpierdalał posiłek razem z talerzem i kelnerem, który ten talerz trzymał.
Lepszą sylwetkę na tym zdjęciu ma nawet Dominik Nowak, a pamiętajmy, że trener dojeżdża powoli do pięćdziesiątki i raczej nie wykonuje ćwiczeń razem ze swoimi piłkarzami.
Fin miał potencjał na naprawdę fajną karierę, ale jeśli notorycznie nie potrafi powstrzymać się od wpieprzania hamburgerów, za chwilę i Miedź zrobi się dla niego zbyt duża (zbyt duża, hehe). Kiedyś dziwiliśmy się, że Probierz wypędził tego lesera z klubu, ale niestety – była to jedyna możliwa do podjęcia decyzja. Forsell regularnie robi sobie z naszej ligi jaja i nie ma co się łudzić, że się za siebie weźmie. W rundzie wiosennej jest jednym z najgorszych piłkarzy walczącej o utrzymanie Miedzi i – niestety – właśnie poznaliśmy powód.
Dziś prawdopodobnie znów wyjdzie w podstawie na Lecha Poznań. A mecz o 18.00, czyli kolacja już w domu. Pysznie.