250 minut – tylko tyle trwała seria Krzysztofa Piątka bez gola. Dziś znowu było po staremu, czyli nie dość, że z bramką, to jeszcze zwycięską. Polak tym samym doszlusował do liderów klasyfikacji strzelców Serie A, Quagliarelli i Cristiano Ronaldo. Cała trójka ma teraz po dziewiętnaście trafień.
To nie był mecz, który układał się Milanowi. Choć Chievo jest czerwoną latarnią ligi, w praktyce zespołem już zdegradowanym, tak nie można było odmówić gospodarzom waleczności. Rossoneri mieli z gry tyle co nic, a Piątek żeby dotknąć piłki, musiałby chyba wziąć się za wyrzucanie autów.
Raz wysoki pressing przyniósł skutek i Castillejo szedł z Piątkiem w zasadzie dwóch na jednego, ale podanie Hiszpana zasługiwałoby na nagrodę „partactwo kolejki” nawet w koszalińskiej B-klasie. W zasadzie niewiele wskazywało, żeby Milan miał się przełamać. Można zaryzykować wręcz, że na przełamanie nie zasługiwał.
Ale od czego ma się specjalistów od rzutów wolnych, jeśli nie od ratowania skóry w takich chwilach?
Biglia popatrzył, podbiegł, a potem zdjął pajęczynę bramki Sorrentino.
Golkiper Chievo nie miał nawet po co się rzucać, zbędny trud. Tego nie obroniliby nawet Wakashimazu, do spółki z Wakabayashim i Jaszynem.
Chievo grało prosty futbol, czerpiący garściami z drugiej ligi szkockiej lat osiemdziesiątych, ale efektowne inaczej lagi na bałagan potrafiły wprowadzić więcej zamieszania, niż powinny. Gattuso został mniej więcej w tym czasie wyrzucony na trybuny, oficjalnie za protest wobec decyzji sędziego, naszym zdaniem nie chciał z bliska patrzeć jak brzydko gra Milan, który nie potrafi przejąć inicjatywy z ekipą toporną jak zespół weselny bez akordeonu.
Mało tego: w końcu tak banalna gra przyniosła Chievo gola. Niezwykle złożona akcja – wrzutka, żaden z obrońców Milanu nie plami się skuteczną interwencją, porządna główka Hetemaja i Donnarumma nie daje rady złapać.
1:1 do przerwy. Wkład Piątka w mecz: wyszedł na boisko, raz pomógł wywalczyć korner. Po drugiej stronie trochę częściej widać Stępińskiego, który może za wielu czysto piłkarskich walorów nie pokazał, ale gra bark w bark, zastawianie się, inicjatywa – tego nie brakowało mu ani na sekundę. Po piłkę wracał na własną połowę, jak trzeba było wyciąć obrońcę równo z trawą, nie odstawiał nogi.
Druga połowa zaczęła się od przebitek na zdenerwowanego Maldiniego i osowiałego Gattuso. Piątek łatwo stracił piłkę na linii Chievo, potem Hetemaj mógł zaskoczyć Donnarummę. Ale gospodarze nie wykorzystali paru minut dekoncentracji Milanu i w 57. minucie dali festiwal defensywnej dezorganizacji godny trzech kolejek Ekstraklasy.
I wiecie co, jasne, że defensorzy Chievo swoje dołożyli. Ale to wręcz zdumiewa, jak piłka szuka Piątka w polu karnym. Najpierw wychodzi sam na sam, prezentuje coś, co należy roboczo nazwać złymprzyjęciostrzałem, później próbuje przewrotki, ale po paru sekundach znowu futbolówka trafia do niego i końcem buta ładuje ją do siatki. Kosmos? Nie, bramka do zapomnienia. Ale kolejny dowód, że piłka w polu karnym kocha Piątka.
Jakoś tak się nieprzypadkowo dzieje, że nawet najbardziej przypadkowe piłki spadają tam, gdzie stoi Polak.
Nie minęło dziesięć minut i Piątek miał kolejną okazję, wyprzedził Andreolliego, ale tym razem czegoś zabrakło.
Z Chievo opadło powietrze. Jeśli mieli akcje, to zazwyczaj takie, które kończyły się gdzieś na czterdziestym metrze. W tyłach nie przebierali w środkach, Piątek po jednym ze zderzeń wywalczył faul nieopodal pola karnego, ale Suso uderzył w mur. Milan mógł jeszcze podwyższyć rezultat, ale ostatecznie dowiózł 2:1, zupełnie sprawiedliwe, oddające zarówno męczarnie, jak i jakościową różnicę.
Dla Milanu to piąte kolejne zwycięstwo w lidze. Odkąd mają Piątka w składzie, jeszcze nie przegrali. Liga Mistrzów coraz bliżej.
Sytuacja Chievo wiele się nie zmieniła, to kolejny łomot, tyle, że tym razem honorowy. Może Mariusz Stępiński tym razem bez trafienia, ale naszym zdaniem kolejny raz dał argumenty za tym, by kto inny w Serie A dał mu szansę.
Stepinski pressing us really well, Kessié dealt with it on this occasion pic.twitter.com/IOGLWFHv84
— Para (@Paracelsus) 9 marca 2019
CHIEVO – MILAN 1:2
Hetemaj 41 – Biglia 31, Piątek 57