Jak to mówią: kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Iga Świątek szampana może nie pije, bo nie ma jeszcze 18 lat, a poza tym alkohol i profesjonalny sport raczej w parze nie idą. Ale ryzyko ewidentnie potrafi podejmować. Teraz na przykład poleciała na drugi koniec świata na prestiżowy turniej, w którym nie była pewna udziału. Ryzyko się opłaciło, za naszą tenisową nadzieją kolejny wygrany mecz.
Świątek tydzień zaczęła jako 125. zawodniczka światowego rankingu. To bardzo wysoko w skali świata, ale do występu w wielkim turnieju w Indian Wells (obok Miami największy turniej poza Wielkimi Szlemami) – sporo za nisko. W praktyce Iga poleciała do USA nie mając pewności, czy jej ranking wystarczy do tego, by załapać się do kwalifikacji. Szanse były mniej więcej pół na pół. Mogło się okazać, że zabraknie kilku miejsc i cały wyjazd będzie można potraktować jedynie turystycznie i szkoleniowo.
Ryzyko się jednak opłaciło, Iga zdołała się załapać do turnieju eliminacyjnego. A tam już wszystko było w jej rękach. Żeby zakwalifikować się do turnieju głównego, trzeba wygrać dwa mecze. Pierwszy już za nią. Pokonała w nim notowaną 37 miejsc wyżej Hiszpankę Larę Arruabarrenę. Nazwisko możecie kojarzyć z piłkarzem Mikelem, jednym z większych niewypałów Legii Warszawa, którego Mirosław Trzeciak wolał od Roberta Lewandowskiego. Tak czy inaczej, Iga – zawodniczka Legii Warszawa – z Arruabarreną sobie poradziła. Gdyby miała odrobinę więcej szczęścia, wygrałaby w dwóch setach. Drugą partię przegrała jednak w tie breaku do sześciu, co na szczęście w żaden sposób nie osłabiło jej koncentracji. W decydującej partii nie dała szans bardziej doświadczonej rywalce i wygrała 6:2.
W meczu o awans wieczorem polskiego czasu zagra z Belgijką Ysaline Bonaventure (24 lata, 144. w rankingu). Jeśli wygra (a będzie faworytką), zadebiutuje w turnieju rangi WTA Premier Mandatory i bardzo zrobi kolejny krok w kierunku miejsca w pierwszej setce światowego rankingu. Przypomnijmy, że niecały rok temu Świątek była pod koniec siódmej setki listy WTA i też grała kwalifikacje. Ale nie do wielkiej imprezy ze wszystkimi gwiazdami tenisa, tylko do turnieju w Jackson z pulą nagród wynoszącą 25 tysięcy dolarów. W Indian Wells sam awans do turnieju głównego to premia wynosząca 16,425 dolarów, czyli cztery razy więcej niż można było zgarnąć za wygraną w Jackson. To tylko pokazuje, jak niesamowite jest tempo, w jakim rozwija się ta dziewczyna.
W rozwoju kariery mają pomóc kolejne ruchy. Najnowszy to nawiązanie współpracy z Darią Abramowicz, psycholog pomagającą sportowcom. – Przygotowanie mentalne to jeden z podstawowych puzzli, które prowadzą do mistrzostwa sportowego. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie bliska, trwała i strategiczna – tłumaczy Abramowicz w „Przeglądzie Sportowym”.