Zarzuca się dziennikarzom, że często narzekają na otaczającą ich rzeczywistość, a nie próbują jej zmieniać. Już pal licho czy ten zarzut jest w ogóle zasadny, ale jeśli ktoś go wysnuwa, powinien rzucić okiem na program „Stadionowe Rewolucje”, w którym Lord Koks i Wąs zmieniają katering na polskich obiektach sportowych. Na krytykę naszych smakoszy w pozytywny sposób odpowiedziały najpierw Jagiellonia Białystok, a teraz Wisła Kraków.
Nasi redakcyjni koledzy działają już dobrych kilka miesięcy na polskich stadionach, ale co najważniejsze ich praca przynosi efekty. Jako pierwsza w pierś uderzyła się firma cateringowa obsługująca stadion Jagiellonii.
Mogli napisać, że Weszło szuka dziury w całym i jedzenie tak naprawdę – jak na realia stadionowe – jest pyszne. Na szczęście zareagowali wręcz przeciwnie, ponieważ w specjalnym oświadczeniu przyznali się do błędu, a także zapowiedzieli poprawę. Ba, w ramach zadośćuczynienia – przy okazji kolejnego meczu od Stadionowych Rewolucji – oddali każdą złotówkę ze sprzedanej zapiekanki na wybraną akcję z www.siepomaga.pl
Pod koniec lutego Piotrek i Koks wybrali się do Krakowa, by sprawdzić jak karmi Wisełka. Łagodnie mówiąc – wrócili niezbyt zadowoleni, ponieważ w hot-dogu znalazł się kabanos, a nie tradycyjna parówka. Przede wszystkim jednak gięta była gotowana, a na dodatek trzeba było czekać na nią prawie pół godziny.
Reakcja Wisły? Prezes Wisłocki schodzi na szamę, wcina zapiekankę, pieczoną kiełbasę, a na koniec przedstawia pana Mariusza, który mówi: – Chcemy od najbliższego spotkania wprowadzić możliwość zakupu żetonów na trybunach, tak by każdy w trakcie oglądania spotkania mógł przygotować się do przerwy, na której kupi interesujące go produkty spożywcze.
Cóż, gdyby na krytykę reagowali w ten sposób wszyscy działający – w różnych sektorach – w polskiej piłce, bylibyśmy w zupełnie innym miejscu z naszym futbolem. Wisłę z kolei trzymamy za słowo, bo zapewne niedługo wpadniemy na kiełbasę. Tym razem już pieczoną, a nie gotowaną.