Reklama

Tottenham dołuje, Chelsea (nareszcie) triumfuje

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

27 lutego 2019, 23:11 • 3 min czytania 0 komentarzy

Czarne niczym smoła chmury. Takie właśnie zebrały się nad Stamford Bridge w ostatnich tygodniach. Wszystkie brudy nagle wyszły na zewnątrz. Kara od FIFA i zakaz transferowy, 0-6 z Manchesterem City, 0-4 z Bournemouth, odpadnięcie z FA Cup, przegranie finału Carabao Cup… Sporo się tego nazbierało. A idealnym podsumowaniem tej, jak na razie, bardzo złej przygody Sarriego z Londynem, było “Kepa gate”. W środę na “The Blues” czekała kolejna, dość trudna przeszkoda – spotkanie u siebie z Tottenhamem. Nie powiemy, że gospodarze zachwycili nas swoją grą, ale przynajmniej widzimy promyk nadziei. Chelsea bowiem pokonała “Koguty” 2-0, będąc zespołem zwyczajnie lepszym. 

Tottenham dołuje, Chelsea (nareszcie) triumfuje

Nie będziemy ukrywać, że zdecydowanie najciekawszą rzeczą przed środowymi derbami Londynu był skład Chelsea. Zastanawialiśmy się, czy Sarri pozostawi Kepę w pierwszej jedenastce, czy może wyleje mu kubeł zimnej wody na gorący kark i trochę zacznie odbudowywać swój autorytet w szatni. No i cóż – włoski szkoleniowiec wybrał drugą opcję. Willy Caballero wskoczył do składu.

W pierwszej połowie wielkich emocji nie doświadczyliśmy, ale nie było źle. Głównie za sprawą Chelsea, która podeszła wysoko i już w szóstej minucie wykreowała pierwszą groźną okazję dzisiejszego wieczoru w Londynie. Małe zamieszanie w polu karnym Tottenhamu, po czym piłkę dostał na nogę Gonzalo Higuain. Nie przyjmował, uderzył jak leciała, jednak futbolówka tylko postawiła stempel na słupku. Gdyby ten strzał poszedł delikatnie w lewo, to Hugo Lloris nie miałby kompletnie nic do powiedzenia.

Goście wyglądali bezbarwnie. Kane kompletnie odcięty od piłek, Son niewidoczny. Taktyczny nos Sarriego wyczuł przeciwnika i Chelsea mogła się podobać w pierwszych 45 minutach. Jednak, właśnie – czy to nie była zasługa słabej postawy rywali. “The Blues” atakowali, ale nie za wiele z tego wynikało. A to Higuain walnął kilka metrów obok bramki Llorisa, a to jakaś wrzutka z bocznego sektora. W końcu Winks bez ceregieli uderzył w poprzeczkę. W tej sytuacji trochę przeszkodził Caballero niekorzystny wzrost, więc gdyby Anglik załadował precyzyjniej, piłka wpadłaby Argentyńczykowi za kołnierz.

Czyli tak, był słupek, poprzeczka, jakieś akcje, ale brak celnych strzałów mocno bił po oczach.

Reklama

Po gwizdku Andre Marrinera na inaugurację drugiej części gry, Chelsea włączyła drugi bieg, dzięki czemu pierwszy raz trafił Higuain. Niestety dla niego asystent podniósł chorągiewkę, aż szkoda, bo wykończenie Argentyńczyka było naprawdę świetne. Piłkarze w niebieskich trykotach dopięli jednak swego 240 sekund później. Poszedł przerzut z lewej flanki na prawą do Azpilicuety, “Dave” podał po linii do Pedro, po czym Hiszpan zrobił wiatrak z Alderweirelda, a następnie zmieścił piłkę w siatce, strzelając po krótkim słupku. W takich okolicznościach, wrzucamy kamyczek również do ogródka Llorisa. Bramkarz na takim poziomie nie może sobie pozwolić na popełnianie takich błędów.

Po strzeleniu gola, podopieczni Sarriego nie forsowali tempa. W końcu oni już swoje ugrali, teraz to Tottenham był na musie. “Koguty” jednak w ogóle nie przypominały dobrze znanej nam drużyny. Bezradni, bez pomysłu, po prostu słabsi i zdominowani. Chelsea pozamykała wszystkie drogi do bramki Caballero. Ani Son, ani Kane, ani Eriksen nie był w stanie nic zrobić. Jedna wielka beznadzieja. Idealne jej odwzorowanie obejrzeliśmy w 84. minucie. Giroud wygrał główkę, Trippier chciał… właśnie nie za bardzo wiemy, co Kieran chciał zrobić. Niby odprowadzał piłkę, ale potem zdecydował się na podanie do Llorisa. Zrobił to na tyle nieudolnie, że futbolówka minęła bramkarza i wpadła do bramki. Kuriozum.

Chelsea wygrała derby całkowicie zasłużenie i – tak jak pisaliśmy – widzimy w tym szansę na uratowanie tego słabego sezonu. Dwa punkty straty do Manchesteru United, trzy do czwartego Arsenalu. Jedyną osobą, która może być niezadowolona z tego rezultatu, jest oczywiście Kepa. Wszystko wskazuje na to, że Hiszpan w najbliższych meczach trochę posiedzi na ławce. I słusznie.

Chelsea – Tottenham 2:0 (0:0)

57′ Pedro 1:0

84′ Kieran Trippier sam. 2:0

Reklama

*

Inne mecze Premier League:

Arsenal – Bournemouth 5:1 (2:1)

Southampton – Fulham 2:0 (2:0)

Crystal Palace – Manchester United 1:3 (0:1)

Liverpool – Watford 5:0 (2:0)

Manchester City – West Ham 1:0 (0:0)

90 minut Artura Boruca, Łukasza Fabiańskiego oraz Jana Bednarka. 

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Anglia

Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”

Arek Dobruchowski
8
Trener Chelsea wstawia się za Mudrykiem. “Wszyscy wierzymy, że jest niewinny”
Anglia

Amorim zaznacza, że nie skreślił Rashforda: Manchester United potrzebuje go

Arek Dobruchowski
4
Amorim zaznacza, że nie skreślił Rashforda: Manchester United potrzebuje go

Komentarze

0 komentarzy

Loading...