Kuba Błaszczykowski dał Wiśle Kraków nie tylko pieniądze, ale i rozgłos na cały świat. A teraz podpisał kontrakt, który spina ostatni okres piękną klamrą.
Półroczna umowa i – przede wszystkim – pensja w wysokości 500 złotych, jak donosi Tomasz Włodarczyk z “Przeglądu Sportowego”.
500 złotych, które Kuba w całości będzie przekazywał na bilety na mecze Wisły dla Domów Dziecka.
Krótko mówiąc – nic pod publiczkę. Kuba zrobił tak, jak zapowiadał. Udowodnił bezwarunkową miłość do Wisły. Pokazał, że jest Wiślakiem z krwi i kości, a więzy między nim a Białą Gwiazdą są nierozerwalne.
Mimo że nie jest wychowankiem Wisły, mimo że nie spędził w klubie dziesięciu lat poprzedzonych wspinaniem się szczebel po szczebelku w drużynach juniorskich. Ale po prostu się w tej Wiśle zakochał, a teraz ją – wraz z wieloma zaangażowanymi osobami – uratował, gdy stała nad przepaścią.
Nie musimy mówić, jak dobra wiadomością dla ligi jest podpisanie kontraktu przez Kubę Błaszczykowskiego. Liga zyskuje nie tylko sportowo, ale przede wszystkim marketingowo, czego najlepszym dowodem jest to, co działo się w ciągu ostatnich tygodni. Wokół Wisły wytworzył się pozytywny szum, a sprawa szybko wyszła poza Europę, zahaczając niemal o wszystkie kontynenty.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że o poświęceniu Kuby pisały media na całym świcie. I jesteśmy pewni, że pisać nie przestaną.
A Kuba, którego – za sprawą tego, że nie raz już pomagał Białej Gwieździe – nie sposób podejrzewać o interesowność, bo pewne jest, że mu na Wiśle po prostu zależy, zadebiutuje w najbliższy poniedziałek w Zabrzu. Pierwszy mecz w Krakowie rozegra tydzień później. Również w poniedziałek, ze Śląskiem.
Fot. FotoPyk