Arka Gdynia przeszła latem sporą rewolucję, bo zmienił się trener, razem z nim styl gry zespołu, za który odpowiadali też w pewnej mierze nowi piłkarze. Dlatego nie może dziwić, że zimą w Gdyni unikano powtórki z rozrywki. Ten zespół musi się zgrać, a kolejne fale na żółto-niebieskim morzu z pewnością by w tym nie pomogły. Przerwę między rundami przepracowano więc w spokoju.
Nikt ważny nie odszedł, nikt szokująco dobry – wobec kogo moglibyśmy mieć ogromne oczekiwania i to od razu – nie przyszedł. Nie będzie trzeba regulować odbiorników, gdy Arka po raz pierwszy wybiegnie wiosną na murawę. Przynajmniej kadrowo to będzie właściwie ten sam zespół.
PRZEWIDYWANY SKŁAD
NAJWIĘKSZA ZMIANA
Tę wspomnianą stabilizację widać było w poprzednim punkcie, gdzie zaprezentowaliśmy wam prawdopodobną wyjściową jedenastkę Arki na pierwsze mecze rundy. Owszem, gdyby zdrowy był Kolew, pewnie by grał, a Jankowski zająłby miejsce z boku boiska. Jasne, gdyby zdrowy był Młyński, Banaszewski musiałby pogodzić się z rolą zmiennika. Jednak ani Kolew, ani Młyński obecnie zdrowi nie są, więc trener Smółka musi dokonać roszad. Konieczne jest przesunięcie Jankowskiego na szpicę, co powoduje lukę z boku boiska, a tę zajmie Maksymilian Banaszewski. Trener i piłkarz dobrze się znają, Smółka prowadził go przez jeden sezon w Stali. Banaszewski odwdzięczył się przyzwoitymi liczbami, strzelając sześć goli, do tego nie raz, nie dwa imponował dryblingiem i przebojowością, robiąc przewagę na boisku. Szkoleniowiec musiał na swojego podopiecznego poczekać pół roku, ale zimą dopiął swego.
Na konferencji prasowej Smółka mówił: – Przy kontuzji Alka Kolewa, Maciej Jankowski rywalizuje z Rafałem Siemaszko o pozycję numer 9, natomiast Maks Banaszewski z Nabilem Aankourem na lewym skrzydle. Ta hierarchia jest znana piłkarzom, ja wierzę, że Maks sobie w ekstraklasie poradzi. Chcemy się rozwijać, a w tym mogą nam pomóc tacy zawodnicy jak Maks Banaszewski. Dlatego dziękuję władzom klubu za ten transfer. U mnie zawsze handicap będą mieli młodzi Polacy nad zawodnikiem zagranicznym. Nie trudno wyczytać z tych słów, że Banaszewski obecnie ma nad Aankourem przewagę. Pytanie tylko, czy po przeskoku z pierwszej ligi do ekstraklasy ją obroni.
WADA, KTÓRĄ UDAŁO SIĘ WYELIMINOWAĆ
Cztery wygrane. Jeden remis. Zero porażek. 7:2 w bramkach.
To bilans Arki z meczów sparingowych. Jasne – nikt nie oceniał Pavarottiego za to, jak ten śpiewał pod prysznicem, ale te wyniki dają nadzieje. Arka grała bowiem jesienią ładnie, ale uzbierała mniej punktów niż za Ojrzyńskiego w analogicznym okresie rok temu, a przecież o punkty w tej całej zabawie chodzi. Smółka przeprowadził w drużynie rewolucje stylu i w sumie siłą rzeczy, w tyle zostały gdzieś wyniki. Wiosna ma to zmienić i być może mecze sparingowe są tego dobrym prognostykiem. Ekipie Smółki udało się ograć na przykład 2:0 Ołeksandriję z Ukrainy, która w tamtejszej ekstraklasie zajmuje trzecie miejsce. To nie były leszcze, Stefan, więc fajnie, że nawet w meczu o pietruchę udało się je nabić na haczyk.
WADA, KTÓREJ NIE UDAŁO SIĘ WYELIMINOWAĆ
Nawet gdy zdrowy był Kolew, my upieraliśmy się, że z pozycją napastnika Arka ma problem, bo skoro gość strzela jedną bramkę przez całą rundę, jakiś kłopot jednak istnieje. No, ale Smółka przekonywał, że Kolew bardzo pomaga w obronie i odgrywa ważną rolę w konstruowaniu ataków, więc krytyka jest niezasłużona. Tak czy tak – Kolewa na razie nie ma, a o zastępstwo na teraz klub się nie postarał i grać na szpicy musi Jankowski. A ten najlepszy był przecież, kiedy atakował z boku boiska. Zmienników też brakuje, gdyż Siemaszko swoje pięć minut ma dwa lata za sobą (choć w sparingach strzelił cztery gole), o potencjale Łosia wiemy niewiele. Innymi słowy: jest jednak bryndza.
Arka długo zabiegała o Rafę Lopesa z Boavisty, negocjacje trwały długo, ale na ich końcu Portugalczycy zablokowali transfer, ze względu na oddanie dwóch innych graczy z pierwszej linii. Gdynianie będą więc czekali na okazję, ale wiadomo – jeśli ktoś przyjdzie, to mimo wszystko bardzo późno. Smółka liczył, że zobaczy nowego napastnika przed wylotem na obóz, to się jednak nie stało.
KLUCZOWA POSTAĆ
Dalej będzie nią Michał Janota. Musi grać dobrze, by tak rzec górnolotnie, na chwałę Arki, ale i po prostu dla siebie. Głosy, że powinien dostać szansę w reprezentacji, były mocniejsze właściwie z każdą kolejką, a skoro Brzęczek dał szansę Pietrzakowi, Buksie i Matynii, to nie można wykluczyć na zgrupowaniu również Michała. Wątpliwe, by zbawił reprezentację, ba, nawet bardzo wątpliwe, ale raz – już w niego wątpiliśmy latem, dwa – Janota nie myślałby o tym, gdyby zaproszenie jednak przyszło.
GDYBY WIOSNA W WYKONANIU ARKI BYŁA PIOSENKĄ
WNIOSKI
Jesień w wykonaniu Arki była poprawna z paroma przebłyskami. Na pewno wszyscy w Gdyni oczekują jednak, że po przepracowanej zimie, gdy trener lepiej poznał zespół, zespół trenera i tak dalej, Arka zatrybi jeszcze sprawniej. Koniec końców punktów na razie ma mniej niż pod wodzą Ojrzyńskiego, a sprowadzano Smółkę, by lepiej punktował, i ładniej grał dla oka. Drugi warunek został spełniony, na pierwszy czekamy i zobaczymy, czy doczekamy się już tej wiosny.