Przypominasz sobie zeszłoroczny mundial. Bez zastanowienia odpowiadasz: nie ma szans!
Odpalasz powtórkę obronionego karnego Higuaina z meczu z Milanem. Oglądasz raz jeszcze dziesiątki niesamowitych interwencji z kilku ostatnich miesięcy. A przecież on to robi od dawna. I już negatywna odpowiedź nie wydaje się taka oczywista.
Pytanie brzmi: czy Wojciech Szczęsny to absolutny top bramkarzy na świecie?
Kiedy pod koniec ubiegłego roku przygotowaliśmy ranking 10 najlepszych golkiperów 2018, wielu z was nie mogło się pogodzić z brakiem reprezentanta Polski w zestawieniu. Nas od umieszczenia go w dziesiątce powstrzymał przede wszystkim mundial. Powiecie, że umieszczony w dyszce Alisson zaliczył nie mniej kompromitującą wtopę choćby w meczu z Leicester, że chyba nawet sam Pickford nie wie, co odstrzelił w niedawnych derbach Liverpoolu po kiksostrzale Virgila Van Dijka. I tak dalej, i tak dalej.
Rzecz w tym, że obrazek, jak bramkarz Juventusu wychodzi daleko poza swoje pole karne i mija się z Mbaye Niangiem to jeden z tych, które w pamięci kibica pozostaną na zawsze. Wypalone na sercu. Dla młodszego kibica będą dokładnie tym, czym w pamięci nieco starszego są pojedynki Tomasza Hajty z Pedro Pauletą. Wybaczcie kolokwializm, ale tych kilku klatek po prostu nie da się już odzobaczyć. Wyzerować towarzyszących im emocji.
Do wielkich chwil w kadrze Szczęsny nie ma, nomen omen, szczęścia. Trzy wielkie turnieje, trzy rozpoczynane jako pierwszy bramkarz. Błąd na wagę 0:2 z Senegalem w 2018. Kontuzja w pierwszym meczu tak udanego dla nas Euro 2016. Czerwona kartka w meczu otwarcia polsko-ukraińskiego Euro. W kreowaniu bohaterów – Tytonia w 2012, Fabiańskiego w 2016 – Szczęsny był jednym z najlepszych. Sam jednak siebie na bohatera biało-czerwonych wciąż wykreować nie potrafił.
Ale piłka reprezentacyjna to tylko ułamek kariery. Na czterdzieści meczów z orzełkiem na piersi przypada już ponad trzysta w koszulkach Arsenalu, Romy i Juventusu.
To przede wszystkim tymi występami Szczęsny pracował na swój status w europejskiej piłce. Na transfer za 12,2 miliona euro do jednego z największych klubów na świecie, dwukrotnego zwycięzcy i dziewięciokrotnego finalisty Ligi Mistrzów. Na miano “następcy Buffona”. Kto wie czy nie największego z ciężarów, jakie można nałożyć na barki golkipera.
Stąd tytułowe pytanie jest tak zasadne. Co do obecności Szczęsnego w czołówce bramkarzy na świecie nawet nie ma się co spierać – mając naprawdę porządnego rywala do gry, nikt nie ma wątpliwości, że to on powinien stać między słupkami Bianconeri, a Mattia Perin zadowolić się resztkami. Spotkaniami takie jak to z Chievo na początku tygodnia.
– Juve ma bardzo rozsądną politykę umiarkowanej rotacji bramkarzy, która sięga poprzedniego sezonu. Buffon nie grał w Coppa Italia, dostawał wolne w tym czy innym meczu Serie A, ale występował zawsze w tych najważniejszych – to nie podlegało dyskusji. Teraz rolę Buffona przejął Szczęsny, a rolę Szczęsnego – Perin. Perin wiedział, na co się pisze przychodząc do Juventusu, że będzie rezerwowym golkiperem. Będzie walczył o miejsce między słupkami, oczywiście, dostanie swoich kilka, może kilkanaście meczów, jasne. Ale to Szczęsny jest niekwestionowanym pierwszym wyborem na największe spotkania. Ale trzeba powiedzieć, że w osobie Włocha Juventus ma bardzo solidnego drugiego bramkarza, może nawet najlepszego w lidze. Chyba tylko ci z Milanu i z Napoli mogą się z nimi równać – mówi mi Jacopo Piotto, analityk Sky Italia i redaktor WhoScored.com.
Co do statusu Polaka w Serie A, Piotto nie ma najmniejszych wątpliwości. Jest najlepszy. Choć statystyki tego sezonu przemawiają nieznacznie za Samirem Handanoviciem – Słoweniec ma więcej czystych kont i wyższy procent obronionych strzałów w lidze – to Szczęsnego uważa za TOP1 włoskiej ekstraklasy.
– Z Handanoviciem, jego głównym rywalem do tego miana, rzecz wygląda następująco: w poprzednim sezonie zaliczył kilka bardzo słabych meczów. Nawet fani Interu zaczęli się zastanawiać, czy się nie starzeje, czy przypadkiem szczytu formy nie ma już za sobą. Ale w tym sezonie wrócił silniejszy. Nikt nie ma więcej czystych kont w Serie A od Słoweńca, choć oczywiście jest w tym też zasługa jego kolegów. Ale mimo wszystko uważam, że Szczęsny jest całościowo po prostu lepszy. I tak też postrzega się go we Włoszech – jako najlepszy bramkarz całej ligi. W poprzednim sezonie dzielił się blaskiem reflektorów z Buffonem, więc postrzegano go jako najlepszego rezerwowego golkipera, jednego z najlepszych w lidze ogółem, ale nikt nie mówił o nim jako o numerze jeden. Teraz jest inaczej – twierdzi Piotto.
Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że w dyskusji o najlepszych bramkarzach świata Szczęsny nie pojawia się jako wybór pierwszej, drugiej czy trzeciej kolejności. Weźmy za wyznacznik banalną rzecz – ocenę ogólną w grze FIFA. Szczęsny ma overall na poziomie 84, co plasuje go na 12. miejscu wśród bramkarzy, ex aequo między innymi z rywalem do gry w Juve Perinem, Sergio Asenjo czy Stephanem Ruffierem. No a umówmy się, że to golkiperzy, którzy w dyskusji o absolutnym topie nie mają prawa się pojawić. De Gea tę ocenę ma na poziomie 91, Neuer, Courtois i Oblak 90, Ter Stegen 89, Lloris, Buffon i Handanović 88, Navas 87, Ederson 86, a Alisson – z którym Szczęsny wygrał rywalizację w Romie – 85. Dopiero po nich przychodzi czas na Polaka.
Oczywiście to błahostka, ale pokazuje, że Szczęsny nie jest postrzegany jako zawodnik z tej samej półki, co nawet Handanović. Dlaczego tak jest? Piotto ma na ten temat pewną teorię.
– Wpływ może mieć fakt, że przed Juventusem nie grał dla zespołów faktycznie uczestniczących w grze o mistrzostwo aż do ostatniego dnia sezonu. Czasami mam wrażenie, że zawodnicy nie są doceniani w takiej mierze, jak na to zasługują, dopóki nie znajdą się w drużynie grającej o najwyższe laury. Arsenal nie był w stanie walczyć o tytuł w jego czasach, Roma podobnie. Nawet gdy rzymianie skończyli sezon na drugim miejscu, dystans między nimi a Juventusem był ogromny. Nie rzucili wyzwania. Może po części dlatego zdarza się go przeoczyć w dyskusji o najlepszych golkiperach na świecie.
Statystyki bramkarzy szesnastu najlepszych drużyn Europy obecnego sezonu – tych, którym udało się przebrnąć fazę grupową Champions League – pokazują, że w tej dyskusji zdecydowanie powinno być miejsce dla Szczęsnego. Większy procent swoich meczów z czystym kontem zaliczył tylko Andre Onana z Ajaksu, ale on z racji gry w Eredivisie ma w lidze znacznie ułatwione zadanie.
Oczywiście nie ma co się czarować – co innego bronić dostępu do bramki, gdy ma się przed sobą Bonucciego czy Chielliniego, a co innego, kiedy trzeba naprawiać błędy defensywy tak rozchwianej, jak ta Manchesteru United w obecnym sezonie. Dlatego w powyższym zestawieniu wyznacznikiem według którego sporządzona została lista jest procent skutecznych interwencji. Patrząc na mecze ligowe i te w europejskich pucharach, Szczęsny w tym względzie nie ustępuje żadnemu z golkiperów zdecydowanie częściej typowanych do najlepszej trójki czy piątki na świecie.
Nikt też nie może mieć wątpliwości, że Polak od momentu transferu do Serie A zdecydowanie się rozwinął. W czym wielki udział miał trener bramkarzy AS Roma w końcowym okresie gry Polaka w klubie z Wiecznego Miasta – Marco Savorani. Prawdziwy cudotwórca, który wprowadził na wyższy poziom nie tylko Szczęsnego, ale także Alissona Beckera. Polak mówił o tym zresztą na początku 2017 roku w wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego”:
– Ja idę do przodu, ale wciąż mam braki. W tym roku zmienił się trener bramkarzy w Romie, za Guido Nanniego przyszedł Marco Savorani. Jest nastawiony na technikę, odpowiednie poruszanie się w bramce, ustawianie się w różnych sytuacjach, a nawet ustawianie stóp! Nad tymi aspektami bramkarze powinni pracować w młodym wieku, ja mam 26 lat i wciąż sporo zaległości w tej kwestii. Ustawieniu i poruszaniu się poświęcamy wiele czasu na treningach.
Teraz wcale nie jest w gorszych rękach, bo przecież trener bramkarzy Juventusu Claudio Filippi swój zawód zna z każdej strony, pracuje w nim od dwóch dekad, ostatnich osiem lat dzień w dzień zasuwał po to, by Gianluigi Buffon z wiekiem nie zatracał swoich atutów, ba – był coraz lepszy. Teraz taki sam cel ma odnośnie Szczęsnego.
***
Aby jednak nie polegać w kwestii umiejscowienia Szczęsnego w bramkarskiej hierarchii na jednej opinii, poprosiłem o zdanie w temacie klasyfikacji polskiego bramkarza wśród najlepszych na świecie kilku znajomych ekspertów od Serie A. Ludzi żyjących i oddychających calcio, dla których wycieczka Bologna – Cagliari to lepszy sposób na spędzenie ciepłego niedzielnego popołudnia nawet od kilku kieliszków aperolu w jednej z setek urokliwych rzymskich knajpek.
Conor Clancy (redaktor naczelny ForzaItalianFootball.com): – Jak dla mnie Szczęsny jest tuż za bramkarzami jak De Gea czy Oblak. Z pewnością poprawił się we Włoszech, najpierw w Romie, później w Juventusie, ale nie uważam, że w którymkolwiek został sprawdzony wystarczająco, by stwierdzić: tak, to już ten poziom. Osobiście uważam, że Oblak jest zawodnikiem z innej planety, jeśli chodzi o swoją pozycję. Nieosiągalnej dla pozostałych. Może to brutalne i może to dlatego, że ta myśl wykiełkowała w mojej głowie już jakiś czas temu, ale Szczęsny nigdy nie napawał mnie pewnością w taki sposób, w jaki robią to absolutnie najlepsi golkiperzy. Może to dlatego, że nie ma ich prezencji. Jest niewątpliwie znakomity w swoim fachu, ale półkę niżej od elity.
Matthew Santangelo (redaktor Football-Italia.net, gospodarz podcastu State of Play): – Szczęsny zbudował sobie w Arsenalu reputację bramkarza, który przeplatał niesamowicie klasowe występy okresami niepewnej gry. Receptą na sukces były przenosiny do Rzymu – moim zdaniem w swoim ostatnim sezonie dla Giallorossich był najlepszym bramkarzem całej ligi. Dla mnie to bardzo solidny bramkarz, który ma wszystko, czego trzeba, by grać w zespole takim jak Juventus w okresie po odejściu Buffona, gdy Juve tak bardzo chce wygrać Ligę Mistrzów. Szczególnie z linią defensywy złożoną z elity na swoich pozycjach. Ale mimo to moim zdaniem brakuje mu nieco, by być rozważanym w tej samej kategorii co Jan Oblak czy David De Gea.
Mirko Nicolino (włoski dziennikarz sportowy, trener młodzieży w Juniores ASD Parghelia Calcio): – Moim zdaniem Szczęsny to najwyższa półka. We Włoszech zdania są jednak podzielone, nawet wśród kibiców Juve. To dlatego, że jeszcze grając w Romie Szczęsny popełnił kilka błędów. No i po jego odejściu między słupki rzymian wskoczył Alisson, dziś uważany za jednego ze ścisłej czołówki golkiperów. We Włoszech mamy tendencję do naświetlania błędów i ignorowania dobrych zagrań, dlatego często jeden błąd jest przypominany przez długi czas, raz za razem. Wielu fanów Juve uważało do niedawna, że Perin to bramkarz światowej klasy, ale błąd w jednym z meczów, w których zagrał, mocno zmienił ich optykę. Perin jest dobry, owszem, ale Szczęsny jest znakomity. Może mógłby grać lepiej na przedpolu, ale gdy mówimy o refleksie na linii, nie ma się czego wstydzić w porównaniu z jakimkolwiek bramkarzem na świecie.
Jacopo Piotto (analityk Sky Italia, redaktor Whoscored.com): – W porównaniu przykładowo z Oblakiem, to Szczęsny może o sobie powiedzieć, że jest w światowej piłce mocniej – bo dłużej – osadzony. Oblak pojawił się na scenie później niż Szczęsny. Nim Szczęsny odszedł z Romy do Juventusu, mało kto w ogóle słyszał o Alissonie, Brazylijczyk wypłynął stosunkowo niedawno. A więc: owszem, Szczęsny to najwyższa półka wśród bramkarzy. W końcu można powiedzieć, że to on po części sprawił, że Gigi Buffon odszedł z Juventusu. A im więcej meczów Szczęsny rozegra dla Juventusu, tym bliżej będzie statusu legendy. To nawet nie tyle kwestia zdobytych tytułów, co sezonów rozegranych na poziomie takim jak obecnie. Choć i tak wątpliwe, by ktokolwiek miał zagrażać Juve w kolejnych pięciu, może nawet dziesięciu sezonach. Jedyne, co może sprawić, że Szczęsny nie zostanie legendą, to jego odejście lub transfer nowego bramkarza przez władze Juventusu z przekonaniem, że to jeszcze lepszy fachowiec. Co jest wątpliwe, bo to on był typowany na bramkarza w erze po Buffonie. A Stara Dama to klub, który decydując się na bramkarza wybiera bardzo pieczołowicie, na długie lata. Nie zdziwię się, jeśli Polak będzie stał między słupkami aż do końca kariery.
Jak widać – i we Włoszech, gdzie osąd nad Szczęsnym nie jest w pewien sposób zniekształcony przez pamięć o nieszczególnie dla niego udanych wielkich imprezach, zdania są podzielone. Czterech futbolowych zapaleńców, po dwa głosy za Polakiem na najwyższej bramkarskiej półce i za tym, że jednak jeszcze musi się na nią trochę powspinać.
***
Ostatnie słowo zostawiam wam:
SZYMON PODSTUFKA
fot. NewsPix.pl/FotoPyK
Statystyki w tekście pochodzą z serwisów WhoScored.com oraz Transfermarkt.pl.