910 tysięcy złotych zarobił w 2018 roku zarząd Wisły Kraków SA złożony z trzech osób. Marzena Sarapata, Damian Dukat oraz Daniel Gołda pobrali z kasy zadłużonego, niepłacącego piłkarzom klubu niemal milion złotych, przy czym warto pamiętać, że Gołda trafił do zarządu w miejsce rezygnującego Dukata – takie wyliczenia przedstawił na dzisiejszej konferencji TS Wisła Łukasz Kwaśniewski, który podsumowywał 2018 rok w liczbach.
910 tysięcy złotych w 12 miesięcy, w praktyce połowa dla pani Marzeny Sarapaty, połowa dla Dukata, bo Daniel Gołda od razu zareagował podając swoje dokładne wynagrodzenie – niespełna 9 tysięcy złotych przez pół roku. 910 tysięcy, wypłacone – jak podano na konferencji – w 90%.
To wszystko w momencie, gdy nie wiadomo było, czy Wisła zdoła ubłagać miasto o grę na swoim stadionie.
To wszystko w momencie, gdy piłkarze egzystowali w miarę normalnie wyłącznie dzięki oszczędnościom i wzajemnym pożyczkom.
To wszystko w momencie, gdy kibice zasilali konto klubu kolejnymi oddolnymi zbiórkami.
Jak to w ogóle nazwać? Czy istnieją takie słowa w słowniku ludzi kulturalnych? Czy wypada dżentelmenom użyć tych słów, które przychodzą dziś na myśl, pamiętając wszystkie optymistyczne prognozy pani Sarapaty?
No nie, nie. Nie chcemy zamienić tego krótkiego tekstu w stek wulgaryzmów.
Poprzestańmy na tym, że ludzie, którzy pół życia spędzili zapewniając otoczenie, że kochają Wisłę, faktycznie ją, jej środowisko i jej kibiców bardzo mocno ukochali.
Tylko nie od tej strony, co wszyscy myśleli.
Fot. FotoPyK