Reklama

Rzeczywistość wygrała z oczekiwaniami, ale zza chmur wyszło słońce

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2019, 16:31 • 6 min czytania 0 komentarzy

Miedź Legnica ma za sobą pierwszą, historyczną rundę w Ekstraklasie. Na starcie spodziewano się tam więcej niż dwunaste miejsce, ale biorąc pod uwagę fakt, w jakim miejscu znajdowano się na przełomie listopada i grudnia, i tak nie można narzekać. Co nie zmienia faktu, że beniaminek otrzymał kilka kubłów zimnej wody na głowy, które latem były dość mocno rozgrzane nie tylko przez upały. 

Rzeczywistość wygrała z oczekiwaniami, ale zza chmur wyszło słońce

MOCNY PUNKT

Petteri Forsell. Jedyny zawodnik grający przez całą jesień, który prawie zawsze trzymał fason. Rok temu wrócił do Miedzi jako syn marnotrawny po nieudanym epizodzie w Szwecji i wykopaniu z Cracovii przez Michała Probierza niedługo po podpisaniu kontraktu. Wyglądało to na akt desperacji, w którym to piłkarz bardziej potrzebuje klubu niż klub piłkarza. Wiosną Fin dołożył swoją cegiełkę do awansu, ale nie był pierwszoplanową postacią, gratulacje raczej odbierali inni.

W Ekstraklasie jednak najlepiej odnalazł się właśnie Forsell. Na początku trochę jeszcze kpiono z jego jak zawsze korpulentnej sylwetki, ale szybko zamknął usta prześmiewcom kolejnymi zdobytymi bramkami. Nikt w tej lidze nie ma takiego strzału z dystansu jak on. Ba, zaimponował nawet statystykami biegowymi, zdarzało się, że to on przerobił najwięcej kilometrów w całym zespole. Podobno nigdy nie był w tak dobrej formie fizycznej jak teraz. Rundę zakończył z ośmioma golami i choć po znakomitym wrześniu również nieco spuścił z tonu, na tle kolegów i tak przeważnie prezentował się lepiej.

Bardzo mocnymi punktami zespołu byli też Marquitos i Rafał Augustyniak, w nieco mniejszym stopniu (ale nadal na plus) Omar Santana. Jak wiele znaczyli dla Miedzi, przekonaliśmy się, gdy wszyscy w podobnym czasie wypadli z powodu kontuzji. Ich nieobecność sprawiła, że beniaminek momentalnie stracił gdzieś połowę swojej piłkarskiej jakości, a odzyskiwanie równowagi w nowej rzeczywistości zajęło wiele tygodni.

Reklama

PIĄTA KOLUMNA

Fran Cruz. Uznany przez nas za drugi najgorszy letni transfer w Ekstraklasie. Żeby się nie powtarzać: 131 meczów w Segunda Division, w dwóch poprzednich sezonach rozgrywał na tym szczeblu po blisko 40 spotkań. Jego CV zdecydowanie nie odstraszało. Jeszcze raz jednak przekonaliśmy się, że Hiszpanie z dobrymi papierami nie sprawdzają się u nas częściej niż ci, którzy w ojczyźnie są anonimami. A gdy chodzi o obrońców, prawdopodobieństwo niepowodzenia dodatkowo wzrasta. Cruz okazał się jednym z najgorszych stoperów XXI wieku w Ekstraklasie. Poważnie. To był ten sam poziom co Luka Gusić, Dmitrij Wierchowcow, Boliguibia Ouattara i tym podobne przypadki.

Dodajmy, że z tym zawodnikiem na boisku Miedź dwa razy zremisowała i sześć razy przegrała. Przypadek? Nie wydaje nam się. W klubie już pojęli, jak wielką wtopę transferową zaliczyli, Cruz może sobie szukać nowego pracodawcy. W jego miejsce przyjdzie nowy stoper.

NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIE

Daleko nam tutaj do zachwytów, ale i tak sądziliśmy, że Henrik Ojamaa mniej pokaże w legnickich barwach. Kończy rok z trzema golami i czterema asystami, czyli całkiem przyzwoitym dorobkiem jak na skrzydłowego. Estończyk formę miał bardzo nierówną. Słabo zaczął, szybko się jednak ogarnął i zaliczał asysty w czterech kolejnych meczach. Później znów spuścił z tonu, ale na sam koniec uderzył w heavy metalową nutę, zdobywając dwie bramki z Wisłą Kraków i jedną z Górnikiem Zabrze. Dzięki tym zwycięstwom w Legnicy ugaszono pożar, który lada moment mógł się wymknąć spod kontroli.

NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE

Reklama

Atak. Problemy w tym względzie przewidzieliśmy latem w Skarbie Ekstraklasy. Przypomnijmy: To, co wystarczyło – i to dopiero za którymś razem – na I ligę, w dłuższej perspektywie raczej nie wystarczy na Ekstraklasę. Mateusz Piątkowski po transferze od razu stał się ważną postacią, ale pamiętajmy, że został odstrzelony z Wisły Płock. Fabian Piasecki rozkręcił się dopiero pod koniec sezonu i w zasadzie to tyle jeśli chodzi o żądła. Mariusz Idzik to nie ta półka, zresztą i tak być może odejdzie (przymierzany do Warty Poznań). Pozyskanie jeszcze jakiegoś napastnika wydaje się koniecznością.

Niestety dla Miedzi, sprawdziło się. Idzik przepadł w rezerwach, a Piątkowski i Piasecki łącznie strzelili dwa gole – tyle samo co sprowadzony później Mateusz Szczepaniak. Zakładając, że nie liczymy jako napastnika Forsella (kilka razy wystąpił na „dziewiątce”), legniczanie mają najsłabszy atak w polskiej lidze. Szczepaniak być może się rozkręci, latem sprowadzono go dość późno po perypetiach w Cracovii, ale i tak wydaje się, że potrzeba jakiegoś snajpera z prawdziwego zdarzenia.

Więcej spodziewaliśmy się po starej gwardii. Wojciech Łobodziński na początku dawał jeszcze niezłe zmiany, z czasem jakości w jego grze mieliśmy coraz mniej. Łukasz Garguła notował jedynie epizody i raczej nie dostarczał trenerowi argumentów, by dostawać kolejne szanse. Odmłodzenie składu to kolejne wyzwanie, przed którym wkrótce staną w Miedzi.

ABSURD RUNDY

Domowe klęski ze Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia. Rozumiemy 1:4 z Legią, gdy bardzo długo stawiano się faworytowi, ale 0:5 ze Śląskiem i 0:4 z Arką, czyli drużynami, które również często jesienią szału nie robiły, to już jakieś horrendum. To, co Miedź odstawiała wtedy w defensywie może równać się tylko z końcówką roku w wykonaniu Zagłębia Sosnowiec. Jedna wielka kpina ze wszelkich kanonów gry obronnej.

MOMENT RUNDY

Rafał Augustyniak doznaje kontuzji w Płocku po starciu z Thomasem Daehne. Co prawda dobijający Forsell strzela na 2;1, ale od tego momentu nastały dla Miedzi mroczne czasy.

miedz legnica kluby do recenzji gig z daehne i augustyniakiem

OPINIA EKSPERTA

Oczekiwania polemizują z rzeczywistością.

– Chcemy ładnie grać i punkty brać.

– Nie da się tak! Nie da się tak!

– Skoro tak, brzydziej gramy, punkty zabieramy!

– A to tak! A to tak!

SZALENIE ISTOTNY FAKT

Miedź najgorzej w Ekstraklasie wykorzystuje stałe fragmenty gry w ofensywie. Łącznie strzeliła z nich zaledwie cztery gole, z czego trzy to rzuty karne. Do tego jedna bramka bezpośrednio z rzutu wolnego. Ani razu nie trafiono do siatki rywali po rzucie rożnym, pośrednim rzucie wolnym i wyrzucie z autu.

SEZON OKIEM WESZŁO

via GIPHY

SONDA

Najgorszy stoper XXI wieku w PL?

Fran Cruz
Luka Gusić
Dmitrij Wierchowcow
Boliguibia Ouattara
Created with QuizMaker

WERDYKT

Miedź, co również zauważyliśmy latem, wchodziła do Ekstraklasy aż nazbyt pewna siebie co do możliwości składu wywalczającego awans i możliwości pozyskanych latem zawodników. W klubie dostali lekcję pokory, ale ją przyjęli i wyciągnęli wnioski.

Dominik Nowak zapowiadał ambitnie, że również w elicie będzie chciał grać ładną piłkę i dominować w każdym meczu. Dopóki zdrowi byli Augustyniak, Marquitos i Santana beniaminek faktycznie praktycznie zawsze gwarantował widowisko. Często nie przekładało się to na zwycięstwa, trudno jednak było nie patrzeć z sympatią na kierunek obrany przez ten zespół. Po straceniu prawie całej drugiej linii Nowakowi zabrakło wykonawców do dalszego realizowania swojej wizji. Miedź zaczęła prezentować wariant najgorszy: brzydkie i nieudolne granie z jeszcze gorszym punktowaniem. Passa meczów bez wygranej została wyśrubowana do dziewięciu.

Trener nie pozostał bierny i w końcu znalazł rozwiązanie. Zmienił system gry, przestawił się na trójkę stoperów i wahadłowych, słusznie uznając, że priorytetem musi być teraz zachowanie czystego konta. Efekty nadeszły szybko. W Szczecinie jeszcze jego podopieczni przegrali, ale później pokonali Wisłę Kraków i Górnika oraz zremisowali z Lechią i Koroną. W czterech ostatnich meczach wywalczyli osiem punktów, tracąc zaledwie jednego gola. A przy tym niekoniecznie się murowali, z Wisłą i Górnikiem stworzyli sobie więcej sytuacji niż rywale. Jak więc widać, pragmatyczne nastawienie niekoniecznie oznacza futbol męczący dla oka.

Wydaje się zatem, że jeśli wszyscy wrócą do zdrowia plus dojdą dobry stoper i napastnik, to w Miedzi nie powinni przeżywać nerwówki na finiszu.

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Liga Narodów

Michał Probierz wyprowadzony z równowagi. „Opowieści o oblężonej twierdzy to zwykłe mity”

Antoni Figlewicz
1
Michał Probierz wyprowadzony z równowagi. „Opowieści o oblężonej twierdzy to zwykłe mity”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...