Reklama

Hej Krzysiek, prosimy o bramki, bo Cristiano Ronaldo swoją robotę wykonał

Bartosz Burzyński

Autor:Bartosz Burzyński

29 grudnia 2018, 15:07 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niespecjalnie grzejemy się już spotkaniami Juventusu w Serie A, bo sprawa mistrzostwa Włoch jest już właściwie rozstrzygnięta. Do „Starej Damy” nikt nie ma podjazdu na dłuższym dystansie, ale do Cristiano Ronaldo – przynajmniej w tym momencie sezonu – Krzysztof Piątek już ma. Nasz rodak musi dziś jednak postrzelać, bo w starciu z Sampdorią „CR7” ustrzelił dublet, a więc wyprzedził Polaka w klasyfikacji najlepszych strzelców.

Hej Krzysiek, prosimy o bramki, bo Cristiano Ronaldo swoją robotę wykonał

Były zawodnik Realu Madryt zapowiedział, że chciałby 2018 rok kończyć jako samodzielny król strzelców Serie A. I jak to bywa z Portugalczykiem na słowach się nie skończyło. Od początku spotkania wziął się ostro do roboty, co bardzo szybko przyniosło efekty. Portugalczyk przyjął piłkę dograną przez Dybalę, a później zszedł do środka i kropnął prawą nogą. Strzał oczywiście był niezły, ale mimo wszystko Audero powinien lepiej interweniować.

Generalnie Ronaldo grał dziś w swoim stylu, bo co jakiś czas dryblował, starał się obsłużyć kolegów dośrodkowaniami, a także oddawał strzały z dystansu. Przez długie minuty jednak golkiper gości był czujny i dobrze interweniował albo podopiecznym Massimiliano Allegriego brakowało precyzji. Właściwie można powiedzieć, że Audero odkupił swoje winy za straconą bramkę, bo genialnie obronił strzały Matuidiego i Dybali. Zwłaszcza uderzenie tego pierwszego było niezwykle dobre. Przy rzucie karnym, do którego podszedł Ronaldo, nie miał już jednak szans. Wielokrotny zdobywca złotej piłki jak zwykle oddał precyzyjny i mocny strzał z jedenastego metra, a tym samym zaliczył dublet i przeskoczył Piątka.

Reklama

Sampdoria z Karolem Linettym w pierwszym składzie pokazała się dziś z dobrej strony. I naprawdę mało brakowało, by wracała do domu z tarczą… Już dwunasty raz w tym sezonie na listę strzelców wpisał się Fabio Quagliarella, który wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką w polu karnym przez Emre Cana.

Podopieczni Marco Giampaolo spisywali się nieźle w środkowej strefie, ale mimo wszystko nie przekładało się to na wiele akcji ofensywnych. Linetty jak zwykle sporo zasuwał po boisku, a także grał dość agresywnie. Arbiter kilka razy odgwizdał jego faul, ale żółtej kartki mu nie wlepił. W drugą stronę, gdy Polak był faulowany przez Matuidiego, sędzia kartkę już wyciągnął. Trochę szkoda, że Karol nie pokazał niczego więcej w ofensywie, bo tylko jeden zablokowany strzał, to jednak trochę mało. Choć jego koledzy nie byli tutaj lepsi, ale mimo wszystko mogli wracać do domu z jednym oczkiem, gdyby mieli trochę więcej szczęścia. Katastrofalny błąd Mattii Perina – Wojciech Szczęsny doznał urazu na rozgrzewce przed meczem – wykorzystał Riccardo Saponara, który popisał się perfekcyjnym strzałem. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo, ponieważ arbiter po konsultacji VAR bramki nie uznał z powodu spalonego.

Po raz kolejny więc Juventus był niezwykle minimalistyczny, ale znowu wygrał. Ba, pobił historyczny rekord w Serie A, bo do tej pory nikt pierwszej rundy nie kończył z 53 punktami na koncie.

Juventus – Sampdoria 2:1 (1:0)

1:0 Ronaldo 2′

1:1 Quagliarella 33′

Reklama

2:1 Ronaldo 65′

Fot. NewsPix

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...