Rzadka sytuacja. Nie mamy jeszcze końca gry jesienią, a już można powiedzieć, kto spadnie z ligi. Zapewne będzie to Wisła Kraków (piszę “zapewne”, bo zostawiam sobie procent szans na kambodżańskie monety) i na pewno będzie to Zagłębie Sosnowiec. Tutaj daruje sobie nawet tego procencika, bo wiele cudów w piłce widziałem, ale utrzymanie Zagłębia byłoby większym sci-fi, niż pięć podań z pierwszej piłki w ekstraklasie.
Policzmy rzetelnie, ilu piłkarzy nadający się na ekstraklasę ma Zagłębie? Jasne, do naszej elity wpuszcza się różnych cudaków, próg jest tutaj ustawiony na wysokości pięciu centymetrów, ale większość tej ekipy z Sosnowca nie potrafi tak wysoko podnieść nogi. Dałby radę Kudła, Wrzesiński, Pawłowski, Nowak, Sanogo i może Udovicić, gdyby drużyna przeciwna przysięgała przed meczem, że nie będzie atakować jego stroną. Reszta? Powinna opuścić tę ligę w trybie ekspresowym, bo choć ta już przypomina rynsztok, to niewymienieni piłkarze Zagłębia są w stanie zakłócić nawet majestat takiego rynsztoku.
Ktoś powie – będą transfery! Ja powiem: na nie chyba trzeba mieć kasę? Nie wiem, może kambodżański inwestor wiezie ze sobą w torbie kuzyna, który zakochał się w Sosnowcu, ale wątpię (bo ten inwestor ma w torbie pewnie tylko blef). Zagłębie nie ma kasy na rewolucję, tak jak nie miało kasy na wzmocnienia przed ekstraklasą. Skąd miałoby wziąć środki teraz? Przecież to byłyby koszta idące w grube miliony, tak wielkie trzeba zmiany poczynić. Przede wszystkim wypieprzyć całą obronę, bo ta potrafiłaby dostać szóstkę od reprezentacji ministrantów.
Jednak wyobraźcie sobie, że jesteście piłkarzami, nie łapiecie się w lepszych drużynach, na przykład w Koronie Kielce. Jaki sens miałoby dla was przyjście do Zagłębia? Spadek jest pewny, a on zawsze źle wygląda w papierach, miasto brzydkie jak noc, pieniądze niewielkie. Przecież każdy rozsądny gość wybierze nawet zjazd piętro niżej, by tam się pokazać, w obliczu mody na transfery z tego poziomu.
Poza tym czy rezerwowy Korony uratuje ligę Zagłębiu… Jeszcze jest zagraniczny rynek. Jednak jak patrzę na Cristovao i myślę o rozeznaniu Zagłębia poza granicami kraju, to pozostaje się przeżegnać nogą.
Trener? Piłkarzem był dobrym, ale chyba jednak nie przebierze się w krótkie portki, bo mimo wszystko nie dźwignie nawet tego spacerowego tempa. Trenerem jest żadnym. Zmienić trenera? Kolejne pieniądze do wydania, których nie ma.
Gdzie nie spojrzeć: kłopoty, ślepe uliczki. Trudno, spadek to nie koniec świata. Można wrócić piętro niżej, lepiej to wszystko zorganizować i wrócić za parę lat. Tego życzę temu klubowi oraz godnego pożegnania z ligą.