Marylin Monroe. Barrack Obama. Tom Cruise. Kylian Mbappe. Co oni wszyscy mają ze sobą wspólnego? Każdy w którymś momencie swojego życia wylądował na okładce wpływowego magazynu “Time”. Lecz tylko jeden z nich dokonał tego wciąż będąc nastolatkiem – zdaniem tego samego “Time” jednym z 25 najbardziej wpływowych na świecie.
Zaledwie czterej piłkarze w historii dostąpili tego zaszczytu. Nigdy na okładce “Time” nie znalazł się choćby Cristiano Ronaldo. Jeden z graczy, których sława wykracza przecież daleko poza futbol i którzy absolutnie przedefiniowali nowoczesną piłkę nożną. Maszyna napędzana nieuleczalną obsesją perfekcji.
Już samo to pokazuje, jak niesamowity start w swojej futbolowej karierze notuje ten, którego właśnie CR7 wymienił w lutym 2018 roku wśród sześciu potencjalnych dziedziców piłkarskiego tronu po nim i Leo Messim. Jednym tchem obok Marco Asensio, Neymara, Ousmane Dembele, Edena Hazarda i Marcusa Rashforda.
Mbappe jest w tym towarzystwie najmłodszy. Mistrz Europy U-19, mistrz świata, dwukrotny mistrz Francji z dwiema różnymi drużynami, zdobywca Złotej Piłki U-21, zawodnik dwukrotnie nominowany do “tej właściwej” Złotej Piłki dopiero dziś przestał być nastolatkiem.
***
– Ten chłopak będzie stawał na podium Złotej Piłki przez lata.
Rio Ferdinand
***
– Już jest kompletnym piłkarzem, dlatego nie mam wątpliwości, że jeszcze przed ukończeniem 25. roku życia dostanie Złotą Piłkę.
Kamil Glik
***
– Nie lubię porównywać zawodników – Mbappe ma stać się Mbappe i to wszystko. Ale wielkie nieba, on jest świetny. U la la. Uwielbiam oglądać go w akcji.
Thierry Henry
***
Kiedy mówi się o ludziach, którzy w młodym wieku odnieśli sukces, jednym z najczęściej padających pytań jest “a ty co robiłeś, jak miałeś x lat?”. W przypadku Kyliana Mbappe odpowiedź zawsze będzie taka sama – czy pod x podstawimy 2, 7 czy 18 – jego czas najszczelniej jak tylko się da wypełniała piłka. Nie mogło być inaczej. Ojciec był zawodnikiem, a później trenerem w AS Bondy. Matka – piłkarką ręczną.
– Kiedy graliśmy mecze, tuż przed pierwszym gwizdkiem widziałeś dwuletniego chłopca bawiącego się piłką, który siadał i słuchał odprawy razem z piłkarzami. Nie wiem, czy jest na świecie drugi zawodnik, który był uczestnikiem tylu przedmeczowych rozmów – wspominał w materiale BBC Atmane Airouche, prezes AS Bondy.
Jego pierwszy trener Antonio Riccardi w tym samym materiale opowiadał zaś, jak pod nieobecność rodziców opiekował się w ich domu małym Kylianem. I jak latami utrzymywał w sekrecie, że zamiast strofować młodego, gdy ten zapragnął zamienić salon w boisko, sam przyłączał się do gry.
Bo przyszłemu mistrzowi świata nigdy nie było mało.
– Rozmawiałem z Paulem Clementem. Spytałem go, co definiuje idealnego zawodnika. Ciężka praca. Profesjonalizm. Dbanie o swój organizm. Ale powiedział, że to, co najważniejsze, to ciągłe nienasycenie. Dał mi świetny przykład z okresu, kiedy był w Realu, a „Królewscy” wygrali Ligę Mistrzów. Powiedział, że po meczu była euforia, piłkarze robili sobie zdjęcia z pucharem. Ale usłyszał też kilku graczy rozmawiających między sobą: „musimy znów wygrać ten puchar za rok”. Ci ludzie właśnie wygrali najważniejsze klubowe trofeum, nie da się w piłce wygrać nic większego, a jednak cały czas chcieli więcej i więcej. Clement mówił, że był tym zdumiony i że to jego zdaniem czyni zawodnika znakomitym – mówił w rozmowie z Weszło Michael Calvin, brytyjski dziennikarz, autor wielu nagradzanych książek, między innymi “Ludzie znikąd” o pracy skautów klubów Football League.
Jakże łatwo odnieść te słowa do Mbappe.
Gdy jako siedemnastolatek zdobył mistrzostwo Europy do lat 19, nie skorzystał z zaproszenia prezesa Airouche’a i swojego pierwszego trenera Antonio Riccardiego, by świętować sukces na mieście.
Kiedy po mistrzostwie AS Monaco wszyscy zawodnicy szli imprezować, osiemnastoletni Mbappe poszedł do domu spać.
Te sukcesy – przecież ogromne – dla niego były tylko krokiem do rzeczy jeszcze większych. W wieku lat dziewiętnastu był już mistrzem świata. Pierwszym nastoletnim piłkarzem od czasu Pelego z bramką w finale najważniejszej piłkarskiej imprezy na kuli ziemskiej.
Bicie rekordów z metką “pierwszy” lub “najmłodszy” stało się zresztą jego specjalnością.
Najmłodszy debiutant w historii AS Monaco.
Najmłodszy strzelec gola w historii AS Monaco.
Najmłodszy zdobywca bramki w półfinale Champions League.
Najmłodszy strzelec gola dla Francji na mistrzostwach świata.
Pierwszy nastoletni strzelec bramki dla Les Bleus na mundialu.
Najmłodszy od czasu Pelego strzelec dwóch goli w jednym meczu MŚ.
Pierwszy w historii piłkarz, który strzelił przynajmniej jednego gola w każdym ze swoich pierwszych czterech meczów w fazie play-off Ligi Mistrzów.
Pierwszy piłkarz z dwucyfrową liczbą bramek dla reprezentacji Francji osiągniętą przed 20. urodzinami.
Najmłodszy w ciągu ostatnich 45 lat zawodnik z czterema bramkami w jednym meczu Ligue 1 (5:0 z Lyonem).
Chyba nikt dziś nie ma wątpliwości, że jeżeli ktoś ma przez kilkanaście najbliższych lat zawłaszczyć dla siebie indywidualne laury w tak niepozostawiający pola do dyskusji sposób jak Lionel Messi i Cristiano Ronaldo, Kylian Mbappe startuje z pole position. CR7 swoją pierwszą Złotą Piłkę zgarnął jako 23-latek, Lionel Messi – jako 22-latek. A przecież Francuz jeszcze przed 20. urodzinami znalazł się tuż za podium. W jego wieku Lionel Messi co prawda zajmował już pozycję na podium, ale taki Cristiano Ronaldo był dopiero dwudziesty. Dojście do “pudła” zabrało mu kolejne dwa lata.
Nawet nie będąc jednak triumfatorem plebiscytu, wokół którego w ostatnich latach narosło sporo wątpliwości, Mbappe zdmuchując dwadzieścia świeczek na torcie w wielu aspektach bije osiągnięcia Portugalczyka i Argentyńczyka w analogicznym momencie ich życia.
Obaj nie zawiesili przecież na szyi złotego medalu mistrzostw świata aż do dziś. Nastoletniemu Cristiano Ronaldo w finale Euro 2004 nie udało się też to, czego dokonał Mbappe w decydującym meczu mundialu – zdobycie bramki, sięgnięcie po trofeum. Mbappe nie odstaje ani od 20-letniego Messiego, ani od 20-letniego CR7 w liczbie krajowych i reprezentacyjnych trofeów, a jedyny znaczący deficyt to wygrana przez zawodnika Barcelony Liga Mistrzów w sezonie 2005/2006. Tylko że akurat tamte rozgrywki Messi zakończył na 1/8 finału, w dalszych etapach nie grając z powodu kontuzji uda.
W kwestii istotnych dla zawodnika ofensywnego statystyk jako świeżo upieczeni 20-latkowie Messi i Ronaldo nie mieli do Mbappe podjazdu.
Argentyńczyk w sezonie, po którym 24 czerwca zerwał z „-naście” w rubryce wiek, strzelił 14 ligowych goli i zaliczył 2 asysty. Do tego dołożył gola w Champions League, dwa w Copa Del Rey.
Portugalczyk w rozgrywkach, podczas których świętował dwudzieste urodziny, zapakował 5 goli i dorzucił 5 asyst w lidze, 4 gole i 3 asysty w FA Cup, a także 2 asysty w Lidze Mistrzów.
Mbappe? 12 goli i 6 asyst w lidze, 3 bramki i 4 otwierające podania w Champions League. I niemal pół roku na dalsze podkręcanie statystyk.
Francuz ma dziś łącznie na koncie więcej bramek i asyst niż ci dwaj przed przekroczeniem tegoż wieku. Razem wzięci. Konkretnie – 73 trafienia i 48 otwierających podań przy 21 golach i 24 asystach Portugalczyka oraz 30 golach i 11 asystach Argentyńczyka.
***
– Wiedziałem, że stać mnie na wielkie rzeczy. Nie miałem tylko pojęcia, że to wydarzy się tak szybko.
***
Czy łatwo się tym wszystkim zachłysnąć, gdy nie tak dawno wytarło się mleko spod nosa? Jasne, że tak. Czy Mbappe to grozi? Jego pierwszy piłkarski przewodnik, Antonio Riccardi twierdzi, że z pewnością nie.
– On się nigdy nie zmieni, bo odebrał bardzo dobre wychowanie. Ma za sobą rodziców, którzy są fantastycznymi ludźmi. On sam wierzy w wartość rodziny i zrobi wszystko, by jej nie zawieść.
Na pewno nie zawiódł, gdy stwierdził, że premie za mecze w barwach reprezentacji na mundialu, jak i premię za jego wygranie (według Washington Post łącznie około pół miliona dolarów) odda w całości na rzecz Premiers de Cordees, fundacji zajmującej się organizacją sportowych eventów dla niepełnosprawnych dzieci. Uznał bowiem, że gra dla kadry narodowej to honor, za który nie powinno się otrzymywać dodatkowych pieniędzy.
Rodzice mogli też być zadowoleni, gdy w samym środku szaleństwa, jakie wybuchło na punkcie piekielnie utalentowanego syna, gdy Monaco szło po półfinał Ligi Mistrzów, Mbappe zaliczył baccalaureat, czyli francuski odpowiednik naszej matury, pozwalający w tym kraju pójść na studia.
Kolejne pytanie brzmi: o ile Mbappe jeszcze może być lepszy? Bo poziom, na jaki wszedł Francuz w wieku 20 lat jest nieprawdopodobny. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że przez 20-letniego Messiego i 20-letniego Ronaldo nieosiągnięty. Ale Argentyńczyk i Portugalczyk w kolejnych latach wylecieli w piłkarski kosmos, w którym później zadomowili się na dobre. O zapierającej dech w piersiach rywalizacji na osiągi, gdy obaj spotkali się w lidze hiszpańskiej nawet nie wspominając. Nie ma na świecie trzeciego piłkarza wytrzymującego porównanie z tymi dwoma w szczytowej formie. Poprzeczka wisi tak wysoko, że sztuką jest ją strącić, zbliżyć się do niej, a nie zwyczajnie pod nią przelecieć.
Thomas Tuchel twierdzi, że Mbappe jest już jednym z najlepszych na świecie, a będzie najlepszy, jeśli tylko będzie nad sobą pracował i regularnie poprawiał wszystkie aspekty swojej gry. Zdaniem Xaviego, nigdy nie osiągnie poziomu Leo Messiego, a jedynym graczem zdolnym do tego jest jego klubowy kolega Neymar. Wadim Wasiljew, wiceprezes AS Monaco uważa z kolei, że Mbappe zawsze przypominał mu Cristiano Ronaldo, którego plakatami zresztą za dzieciaka Kylian miał udekorowane ściany w swoim pokoju. – Zawsze wiedział o rekordach, jakie może ustanowić i chciał je bić. Zawsze chciał być tym najmłodszym na boisku, najmłodszym strzelcem. To uparciuch. Jeśli nie gra, chodzi struty.
Jeśli to prawda, że Francuz ma w głowie kolejne rekordy do pobicia i wyśrubowania, z pewnością wie, że musi jeszcze podkręcić tempo. Jeszcze mocniej dokręcić sobie śrubę. 21-letni Messi po raz drugi w karierze triumfował w Lidze Mistrzów. 23-letni Ronaldo w jednym sezonie został królem strzelców w Premier League i Lidze Mistrzów, 24-letni Messi strzelał już 50 bramek w jednym sezonie La Liga. Wraz z każdym kolejnym sukcesem jednego, wzrastał apetyt drugiego.
I to też może być nieodzowne. Rywal, którego oddech będzie czuł na plecach i który wkurwi go do granic możliwości, gdy sprzątnie mu sprzed nosa tę czy inną nagrodę. Może właśnie ten nazywany przez Xaviego jedynym zdolnym do wypełnienia luki po Messim, zbijający zresztą z Mbappe piątki po golach dla PSG.
Oczywistym jest dziś, że flagi na piłkarskim Mount Everest, dostępnym w XXI wieku tylko dla dwóch piłkarzy, Mbappe wciąż nie zatknął. Że będzie musiał zdobyć jeszcze wiele pomniejszych gór, by skutecznie zaatakować zimowe Himalaje. Ale jeśli tylko nadal będzie z taką determinacją stawiał sobie coraz ambitniejsze cele i dążył do nich z równym skupieniem co wtedy, gdy wolał wyspać się po meczu niż świętować do białego rana z szalonym Benjaminem Mendym i spółką tytuł mistrzowski? I ten atak szczytowy może się kiedyś powieść.
SZYMON PODSTUFKA