Już tylko cud może uratować Wisłę Kraków przed karną degradacją z Ekstraklasy. Klub do końca roku musi spłacić 20 mln zł długów licencyjnych, a drugie tyle wynoszą nielicencyjne długi krótkoterminowe. Kolejni potencjalni inwestorzy po poznaniu szczegółów się wycofują i nic nie wskazuje na to, by nagle w ostatniej chwili pojawił się jakiś wybawca. Powoli więc trzeba się oswajać z myślą, że polska elita w kolejnych latach będzie funkcjonowała bez “Białej Gwiazdy” i zastanawiać się, jakie będą tego konsekwencje w najbliższym czasie.
Dziś piłkarze Macieja Stolarczyka zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Płock i będzie to fakt niezwykle istotny. Dlaczego? Na teraz Wisła rozegrała 18 z 37 meczów, więc gdyby wywalono ją z ligi w tym momencie, wyniki wszystkich jej spotkań zostałyby anulowane. Jeśli jednak rozegra swój mecz nr 19, czyli właśnie ten piątkowy, przekroczy połowę sezonu, a to oznacza, że każdy z dotychczasowych wyników zostanie utrzymany. Z kolei następne mecze byłyby już taśmowo rozstrzygane jako walkower.
Zatonięcie klubu z Reymonta z pewnością nie zmartwiłoby zespołów walczących o utrzymanie, bo do obsadzenia byłoby już jedno, a nie dwa miejsca spadkowe. Z punktu widzenia na przykład Górnika Zabrze czy Miedzi Legnica – świetna wiadomość. Gorsza dla Jagiellonii, bowiem jeśli Wisła zagra dziś w Płocku, a nie przystąpi do rundy wiosennej, jedynie Jaga – i ewentualnie płocczanie dziś oraz Lech za tydzień – nie zanotowałaby w rundzie rewanżowej wygranej z Wisłą. Reszta ekip albo już “Białą Gwiazdę” pokonała w drugim meczu (Miedź i Arka), albo dostanie wiosną darmowe trzy “oczka”.
A co by się stało z samą Wisłą Kraków? Wycofując się z Ekstraklasy, spadłaby co najmniej do II ligi, natomiast ogłaszając upadłość w najlepszym razie nowy sezon rozpoczęłaby w IV lidze. Ten drugi wariant obecnie wydaje się bardziej prawdopodobny i szczerze mówiąc, bardziej logiczny.
W obliczu tych wszystkich wydarzeń trudno skupić się na samym boisku. Na nim zresztą też nie jest dobrze. Wisła w ostatnich siedmiu kolejkach wygrała tylko raz. Z Jagiellonią prowadziła do przerwy 2:0, ale koniec końców powinna być zadowolona, że zremisowała, bo goście po przerwie cisnęli tak, że spokojnie mogliby wygrać. Trener Stolarczyk nie skorzysta już z usług kontuzjowanych Jesusa Imaza i Rafała Boguskiego. Wielu zawodników zapewne myślami jest przy rozwiązywaniu kontraktów. Kto miał się wypromować i pokazać w tej rundzie, raczej już to zrobił.
Wisła z Płocka ma więc idealną szansę na przełamanie. Kibu Vicuna nieźle zaczął swoją pracę, ale dość szybko wystąpiła zadyszka. Po przegranej 1:2 z Lechem doszło do domowej kompromitacji z Górnikiem Zabrze (0:4), a remis w Kielcach uratowano w doliczonym czasie dzięki przebłyskowi Giorgiego Merebaszwilego. Ewentualne piątkowe zwycięstwo – zakładając, że zajmująca aktualnie ósmą lokatę “Biała Gwiazda” się wycofuje i automatycznie spada na ostatnie miejsce – byłoby dla “Nafciarzy” niezwykle istotne w kontekście walki o grupę mistrzowską.
Wisła Płock wyraźnym faworytem. W LV BET kurs na jej zwycięstwo w piątek to 1,91
Z jednej strony można powiedzieć, że gospodarzom nie wypada nie wygrać, bo lepszej okazji nie będzie. Z drugiej – pogodzeni z losem krakowianie są w stanie zagrać bez żadnych kalkulacji, na pełnym luzie, a że umiejętności nadal w ich szeregach sporo, efekty mogą być nadspodziewanie dobre.
W każdym razie – spieszmy się oglądać Wisłę Kraków w Ekstraklasie. Na następną okazję możemy długo poczekać.
Fot. Jakub Gruca/400mm.pl