Co zrobić, kiedy ma się w swoich szeregach tak charyzmatycznego i unikatowego trenera, jak Jarosław Kotas? Najlepiej po prostu pozwolić mu mówić. Wziąć kamerę, wykombinować nawet najprostszą koncepcję programu i zwyczajnie oddać mu głos.
I właśnie z tego założenia wyszli marketingowcy z Sokoła Ostróda, czyli klubu obecnie zatrudniającego Kotasa, który rywalizuje na poziomie III ligi. Zaproszono trenera, zaproszono jego córkę oraz poproszono ich, by pokazali swoje talenty… w kuchni. Sceneria jednak nie miała większego znaczenia, bo rozmowa momentalnie poszła w kierunku piłki, w czym Kotas – ze swoim specyficznym spojrzeniem – czuje się najlepiej. Wyszła z tego godzina nagrania, a tematów poruszono naprawdę mnóstwo:
– O obowiązkowej grze młodzieżowca: – Kibicuje chłopakom z Arki Gdynia, mam serce dla Arki, Lechii, Bałtyku, teraz Ostródy. W pucharze z Jagiellonią Arka miała szansę przejść dalej, ale co się zrobiło? Wstawiło się do bramki młodego chłopaka. Bo jemu się należy, bo to jest talent, bo on kiedyś będzie fajnym bramkarzem. Kiedyś tak, ale w tym meczu nie był fajny. Ja uważam, że Arka odpadła przez to, że młody bramkarz był w bramce. Druga bramka – strzał byle jaki Frankowskiego, żaden trudny do obrony, a ten wybił do przodu, chłopak dobił i się mecz skończył. I Arka, która była dwa razy w finale, odpadła. Ja uważam, że niech grają sami młodzi, ale niech na to zasługują. A nie dlatego gra, że jest młody.
– O niepokojących trendach w Lechii: – Kto ciągnie Lechię Gdańsk? Paiszoły, jakieś tam inne cudaki z Portugalii, zagraniczny bramkarz – to nie są chłopcy z Lechii Gdańsk. Lotos ich wspiera… Gdyby piłkarze wspierani przez Lotos w Lechii robili takie wyniki jak skoczkowie, to byśmy byli mistrzami świata,
– O swojej pracy w Sokole Ostróda: – My musimy się chłopakami z Ostródy otaczać. 6-7 zawodników musi być stąd, wtedy oddadzą serce. A ci, co przyjdą odcinać kupony albo zaliczyć sobie fajne wczasy, ze mną mają problemy. U mnie się nie przejdzie obok gry. Możemy nawet spaść, ale na pewno nie będziemy spadać z gwiazdorami, którzy mają to gdzieś.
– O swoich metodach: – Ja ich wyzywam, nie raz tam były pretensje, ale jak można nie wyzwać? To że nie strzeli do pustaka to nic, ale jeśli nie cofnie, nie zaasekuruje i nie jeździ na dupie, to nie da się. (…) Często się kłócę z chłopakami, ale ja tego nie robię złośliwie. Ja bym nawet chciał, żeby oni, za to co ja gadam, pomyśleli – na złość temu frajerowi strzelę pięć bramek.
I wiele, wiele innych. Tak naprawdę jednak Jarosław Kotas najlepiej wypada z fonią i z wizja, czyli w wydaniu ze swoim charakterystycznym sposobem mówienia oraz z gestykulacją. Przekonajcie się zresztą sami, pierwszą część materiału wyprodukowanego przez Sokół Ostróda można zobaczyć tutaj:
Drugą tutaj:
A przy okazji z pewnością warto odświeżyć też sobie niedawny odcinek programu Stan Futbolu, w którym gościliśmy właśnie Jarosława Kotasa. I chyba nie musimy dodawać, że trener wykręcił najlepsze statystyki posiadania mikrofonu: