Powiedzmy sobie szczerze: oczekiwania wobec finału Copa Libertadores były ogromne. Otoczka, klimat i urok tego meczu już na zawsze wpiszą się w historię futbolu, a same wydarzenia boiskowe będziemy pamiętali przez długie lata. Co prawda pierwsze minuty były nieznośne, ale jak już południowcy przełamali pierwsze lody, to poszli na całego. Piękne bramki, rajdy bramkarza, nietuzinkowe zagrania… No było tego bez liku, ale zwycięzca mógł być tylko jeden – River Plate!
Ogromna stawka tego meczu zrobiła swoje. Żadna z drużyn nie chciał zaryzykować, by nie stracić gola. Zamiast pięknych akcji, otrzymaliśmy sporo szarpaniny i biegania. Zwłaszcza piłkarze River Plate wyglądali na szczególnie zestresowanych, co często przeradzało się w niedokładne zagrania. Ba, niewiele brakowało, by Maidana wbił piłkę do własnej bramki. Ostatecznie skończyło się jednak rzutem rożnym dla Boca, który powinien być zamieniony na gola, ale Perez – będąc w doskonałej sytuacji – uderzył wprost w bramkarz.
Generalnie mieliśmy sporo niedokładności po obu stronach, a nie było też tak, że ktokolwiek się spieszył. Nikt tego robić nie musiał, ponieważ w Copa Libertadores bramki strzelone na wyjeździe nie są cenniejsze. Co tutaj dużo mówić… Chłopaki męczyli bułę, a my zaczęliśmy się zastanawiać, czy właśnie w takim klimacie nie minie nam 90 minut, a może nawet 120.
I właśnie wtedy nastąpił przełom. Boca zagrało taką kontrę, po której zapomnieliśmy nawet o nudnym hicie ekstraklasy. Nandez zagrał piłkę z okolic środka pola do Dario Benedetto, który minął jeszcze jednego przeciwnika, a później pewnym strzałem wpakował piłkę do bramki. Cudo!
Benedetto opens the scoring with unreal composure. What. A. Pass. From Nandez! pic.twitter.com/1kXC7cb7I8
— Escojar (@Escojar) December 9, 2018
Los Millonarios nie zamierzali się poddać, ale nie potrafili w pełni zdominować rywala, by doprowadzić do wyrównania. Owszem, mieli optyczną przewagę, ale niewiele z tego wynikało. Właściwie jedynie strzał Fernandeza stanowił zagrożenie dla Andrada. No nie zapowiadało się więc na gola, ale po raz kolejny zostaliśmy mile zaskoczeni. Kosmiczną akcję rozegrali Lucas Pratto i Ignacio Fernandez. Szybkość, wykończenie i precyzja na najwyższym poziomie. Spójrzcie sami, bo naprawdę jest na co:
https://twitter.com/valezalaquett/status/1071871336321036289
River chciało pójść za ciosem i coraz wyżej zaczęło atakować Boca. Przynosiło to pewien skutek, bo podopieczni Schelotto mieli problem z rozgrywaniem, ale nie przełożyło się to na sytuacje bramkowe. Właściwie to „Los Xeneizes” mieli najlepszą okazję na zdobycie gola przed końcem regulaminowego czasu gry. W polu karnym padł Nandez, który został zaatakowany nakładką, a arbiter odgwizdał rzut wolny pośredni. Odległość od bramki była naprawdę sprzyjająca dla strzelca, ale wykonanie pozostawiało już wiele do życzenia.
***
Dogrywka. Szalona dogrywka. Szczerze mówiąc dawno nie widzieliśmy dodatkowych 30 minut rozegranych na tak dużej intensywności. Działo się wiele od samego początku, ponieważ Wilmar Barrios zobaczył drugą żółtą kartkę, a co za tym idzie osłabił swój zespół. Wtedy do akcji wkroczył Juan Quintero , który jak nie posyłał genialnych piłek do partnerów, to próbował uderzeń z dystansu. Dwa razy Kolumbijczyk posłał piłkę gdzieś daleko w trybuny, ale za trzecim razem nie pozostawił złudzeń. Fantastyczna bramka!
Juan Fernando Quintero wins the ‘Juan Quintero Fernando Final’ with a stunning strike.
An incredible player who has won this game for River Plate. pic.twitter.com/Jcvjw5DMik
— Simon Edwards (@SimonEdwardsSAF) December 9, 2018
Od tego momentu na boisku zaczęły dziać się niespotykane rzeczy. Najpierw Andrada, czyli bramkarz Boca, oddał niecelny strzał głową. Następnie 27-letni golkiper wziął się za rozgrywanie akcji! Ostatecznie podopieczni Schelotto nie wyrównali, ale byli tego bliscy. W ostatniej minucie dogrywki Jara uderzył z woleja słupek. Chwilę później River wyprowadziło kontrę, a Gonzalo Martinez wpakował piłkę do pustej bramki.
Cóż, wiele złego wydarzyło się obok tego finału, ale ostatecznie dostaliśmy coś magicznego. Miejmy nadzieję, że kolejne finały będą już rozgrywane w Ameryce Południowej, a ten z Bernabeu stanie się legendą.
Fot. NewsPix