Obowiązek gry młodzieżowca w ekstraklasie, który za moment zostanie zatwierdzony i wejdzie w życie od nowego sezonu, dosyć mocno wpłynie na naszą ligową rzeczywistość. Tydzień w tydzień na polskich boiskach zaczniemy bowiem obserwować piłkarzy zupełnie dziś nieznanych i to naprawdę w znaczącej liczbie. Aktualne symulacje, pokazujące ilu młodzieżowców gra w bieżącym sezonie w lidze, nie mają tu większego znaczenia, bo większość tych piłkarzy w kolejnych rozgrywkach straci już ten status. Skupmy się więc na zawodnikach począwszy od rocznika 1999, czyli tego najstarszego, którego nowe przepisy będą obejmować w sezonie 2019/20,
Ile chłopaków urodzonych w 1999 roku i młodszych gra obecnie w ekstraklasie? Zanim odpowiemy na to pytanie, sprecyzujmy, co oznacza rzeczona gra. Niech to będzie przekroczenie śmiesznie niskiego progu 15 procent możliwego czasu gry w lidze, który po 17. kolejce wynosi 230 minut. I takich piłkarzy obecnie mamy ledwie dziewięciu:
Jeżeli dziś słyszymy, że jakikolwiek klub zdaje się być przygotowany na nadchodzącą reformę, rodzą się w nas poważne wątpliwości. Przypomnijmy, że nowe przepisy – podobnie jak to funkcjonuje w I lidze – zobligują kluby, by te przez cały okres trwania meczu miały na murawie piłkarza z rocznika 1999 lub młodszego. Wyjątkiem będzie jedynie kontuzja bramkarza-młodzieżowca, który może zostać zastąpiony przez golkipera w dowolnym wieku. Jeśli jednak kontuzję odniesie młodzieżowiec z pola, będzie go musiał zastąpić kolejny młodzieżowiec (podobnie, jeśli wspomniany bramkarz odniesie kontuzję nie w meczu, ale np. na rozgrzewce). W przypadku braku takiego zawodnika na ławce, drużyna zostanie zmuszona grać w dziesiątkę. A to oznacza, że każdy klub będzie musiał dysponować w kadrze nawet 4 młodzieżowcami będącymi blisko pierwszej jedenastki.
Wróćmy teraz do wspomnianej dziewiątki z rocznika 1999 lub młodszego, która z mniejszą lub większą częstotliwością pojawia się na naszych boiskach już w tym sezonie. Ta liczba nie może dziwić – koniec końców gdyby była większa, nikt nie wpadłby na pomysł, by wprowadzać dodatkowe regulacje. Ponadto w nowych przepisach właśnie o to chodzi – by do gry weszli kolejni młodzi zawodnicy, którzy dziś nie są znani szerszej publiczności.
Na tę chwilę względnie przygotowani na nowe przepisy są Legia, Górnik i Pogoń. Warszawianie mają sytuację idealną, bo między słupkami pierwszy plac wywalczył sobie właśnie młodzieżowiec, co de facto załatwia im temat. Jeśli będzie zdrowy, może w pojedynkę spełnić regulaminowe wymagania. Bezpiecznikiem pozostaje natomiast Sebastian Szymański, również gracz podstawowej jedenastki. Co więcej, gdyby nie wypożyczenie do młodzieżowej drużyny Juventusu, wymagania spełniałby też Kulenović, który jednak przez wyjazd do Włoch nie osiągnie wymaganych 3 sezonów w klubie zrzeszonym w PZPN (wymóg dla obcokrajowca). Pomimo to dziś Legia wydaje się więc być gotowa na przyszły sezon, choć należy pamiętać, że plan Dariusza Mioduskiego może zakładać szybką sprzedaż obu młodzieżowców, a wtedy trzeba będzie kombinować nowych. A takich o odpowiednim poziomie w warszawskim klubie póki co nie widać.
W miarę komfortową sytuację ma też Górnik Zabrze, który już teraz dość regularnie korzysta z usług 3 piłkarzy z rocznika ’99 lub młodszego. Michalski, Gryszkiewicz i Liszka nie stanowią też gorącego towaru na rynku transferowym, stąd łatwo sobie wyobrazić, że w kolejnych rozgrywkach także będą reprezentować barwy Górnika i Marcin Brosz będzie miał kłopot z głowy. Póki co spokojna może być też Pogoń, o ile oczywiście nie odda Sebastiana Walukiewicza. Młody stoper to najbardziej regularnie grający zawodnik spośród przyszłosezonowych młodzieżowców – rozegrał 84 procent możliwego czasu gry, a przy tym – z racji, że jest z rocznika 2000 – nie straci swojego statusu przez dwa kolejne sezony. Wspomagany wchodzącym Benedyczakiem (również rocznik 2000) zapewnia Portowcom względny spokój.
Pozostali jednak będą musieli wprowadzić do gry zawodników, z których obecnie nie korzystają. Oczywiście można sobie wyobrazić, że Arka będzie grać Kacprem Krzepiszem w bramce (rocznik ’99, obecnie występuje w PP) i dawać więcej szans Mateuszowi Młyńskiemu (rocznik 2001 – młodzieżowiec na 3 lata), który już zdążył pokazać się z dobrej strony. Z kolei Lech ściągnie Tymoteusza Puchacza (rocznik 1999) z wypożyczenia do Katowic oraz głębiej sięgnie do własnej akademii (np. po Tymoteusza Klupsia – rocznik 2000). Pytanie jednak, czy będą to zawodnicy, którzy już za mniej więcej 7 miesięcy – a tyle pozostało do startu nowego sezonu – będą prezentowali poziom choćby zbliżony do tego ekstraklasowego.
Cała nadzieja w kolejnych historiach jak ta z Sebastianem Walukiewiczem, któremu kilkanaście kolejek wystarczyło, by z zupełnie nieznanego zawodnika stać się czołowym środkowym obrońcą ekstraklasy. Fakty są bowiem takie, że nowe przepisy wymuszą regularną grę wielu zawodników, którzy dziś pozostają w drugim, bądź nawet trzecim szeregu. Być może zapanuje prawdziwa moda na młodych bramkarzy, którzy – dzięki wyjątkowi w przepisach – stanowić będą naprawdę duży kapitał. Jedno wydaje się pewne – nowe przepisy spełnią swoje założenie i umożliwią regularną grę wielu młodzieżowcom. Gorzej, że i tak już bardzo niski poziom całej ligi w kolejnych sezonach jeszcze dodatkowo się obniży. A być może nawet sięgnie dna, z którego – jak liczą w PZPN – przy nowych regulacjach wreszcie będzie można się odbić.
Fot. FotoPYK