Reklama

Jodłowiec tajną bronią, Piast sprowadził Pogoń na ziemię

redakcja

Autor:redakcja

03 grudnia 2018, 20:51 • 3 min czytania

Każda passa kiedyś się kończy, ale kibice Pogoni zapewne nie przypuszczali, że ten moment będzie aż tak bolesny. Szczecinianie po serii bardzo dobrych występów rozegrali być może najsłabszy mecz w sezonie i gładko przegrali 0:3 z Piastem, który świetnie wypadł jako zespół.

Jodłowiec tajną bronią, Piast sprowadził Pogoń na ziemię

Gospodarze w zasadzie nie mieli słabych punktów. Może przez dłuższy czas lekko odstawał Michal Papadopulos, ale też walczył i biegał, a to po faulu na nim podyktowano rzut karny podwyższający prowadzenie. Zaufamy tutaj sędziom, bo powtórki nie dały nam stuprocentowej pewności, że Mariusz Malec zahaczył Czecha, ale skoro Paweł Gil nawet nie skorzystał z VAR-u, niech mu będzie. W każdym razie spotkanie świetnie się Piastowi ułożyło, ustawienie wymyślone przez Waldemara Fornalika idealnie się sprawdziło, zwłaszcza że gościom brakowało Kamila Drygasa. Fornalik przesunął na skrzydło Joela Valencię, żeby mieć w środku pola trzech zawodników dających dużo w defensywie, czyli Toma Hateleya, Patryka Dziczka i ustawionego najwyżej Tomasza Jodłowca.

Reklama

I to właśnie Jodłowiec został bohaterem meczu. Dwa razy idealnie wbiegał w pole karne, płaskimi podaniami obsługiwali go boczni obrońcy (najpierw Martin Konczkowski, później Mikkel Kirkeskov), a były reprezentant Polski z pomocą szczęścia trafiał do siatki. Tak trzeba to określić, bo w pierwszym przypadku nie strzelił czysto, ale piłka wpadła tuż przy słupku. W drugim kopnął dość blisko środka, co jednak wystarczyło na Łukasza Załuskę, który kiepski występ „ukoronował” bezsensownym faulem daleko od bramki na rozpędzonym Valencii. Słuszna czerwona kartka, a że Kosta Runjaić wykorzystał już limit zmian, na ostatnie 10 minut między słupki wszedł Adrian Benedyczak. O dziwo, młody napastnik ani razu nie został poważniej sprawdzony, piłkarze gliwiczan nie próbowali nawet uderzeń z dalszej odległości.

Pogoń miała swoje sytuacje, ale wyłaniały się ona nagle i niespodziewanie, po czym następował powrót do słabej gry. W żadnym momencie nie odnosiło się wrażenia, że Piastowi mecz wymyka się spod kontroli. Frantisek Plach mógł się jednak wykazać w 42. minucie. Jedno z niewielu dobrych zagrań zanotował Iker Guarrotxena, a słowacki bramkarz dwukrotnie znakomicie bronił strzały Radosława Majewskiego. W drugiej połowie Plach musiał zachować czujność, gdy wreszcie wyszło coś Adamowi Buksie (przed przerwą sam strzelił sobie w rękę). Napastnik „Portowców” obrócił się z piłką mimo obecności Aleksandara Sedlara i huknął w bliższy róg. Plach to odbił, ciągu dalszego nie było.

Szczecinianie wysoko przegrali, ale ten dzień zdecydowanie nie był dla nich stracony. Operacja Adama Frączczaka się udała i przebiegła bez komplikacji, natomiast debiutu doczekał się Sofian Benyamina. Dopiero co czytaliśmy, że prawdopodobnie nigdy nie będzie on widział normalnie na uszkodzone oko, a tu najpierw dostał zezwolenie na pełne treningi, następnie niespodziewanie znalazł się w „osiemnastce” i finalnie dostał prawie pół godziny. Niczego ciekawego nie zaprezentował, ale trudno się dziwić. Sam fakt, że dziś wystąpił to wielka sprawa.

„Portowcy” przegrali po czterech z rzędu zwycięstwach. Piast nie dał się zakopać w głębszy dołek. Gdyby zanotował wpadkę, miałby tylko jedną wygraną w ostatnich siedmiu kolejkach, a tak awansował na czwarte miejsce i traci ledwie dwa punkty do podium.

[event_results 545329]

Fot. Jakub Gruca/400mm.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama