Reklama

Kto dziś da show, a czyje nadzieje przygasną?

redakcja

Autor:redakcja

28 listopada 2018, 09:02 • 5 min czytania 0 komentarzy

Połowa uczestników 1/8 finału Champions League jest już znana, a to oznacza tylko jedno. Batalia o miejsce w coraz ciaśniejszym gronie zespołów, które i wiosną odsłuchają na swoim stadionie „kaszankę” jest coraz bardziej zaciekła. Dziś, przy sprzyjających wiatrach, jest szansa rozstrzygnąć kwestię awansu w każdej z grup od A do D, dlatego najkrócej mówiąc spodziewamy się walki na noże.

Kto dziś da show, a czyje nadzieje przygasną?

Angielsko-włosko-francusko-serbski galimatias

Jeśli celem Liverpoolu lecącego do Belgradu na mecz z Crveną Zvezdą było zrobienie w swojej grupie maksymalnego rozpierdzielu – udało się to idealnie. Zajmujący czwarte miejsce Serbowie mogą jutro rano obudzić się jako współliderzy grupy C, z kolei pierwszy Liverpool może około godziny 22:30 wylądować na dnie. Nie ma w tym zestawie rozwiązania niemożliwego i – jak pokazało spotkanie Crvenej z The Reds – nie ma też niemożliwych wyników.

Nie będziemy wam jednak ściemniać, że wobec tego neutralna widownia rozdzieli się pomiędzy dwoma spotkaniami w grupie C po połowie. Co to, to nie. Wszystkie oczy zawędrują bowiem najpewniej na Parc des Princes, licząc na starcie równie widowiskowe, co w pierwszej kolejce w Liverpoolu. Tam The Reds zdominowali PSG w pierwszej części meczu, strzelili dwa szybkie gole, by tuż przed końcem najpierw wypuścić prowadzenie, a później – w doliczonym czasie – odzyskać je już na dobre.

Jak trudnym zadaniem będzie powtórka z Anfield i wygrana bandy Kloppa, niech świadczy wyjazdowa forma Liverpoolu w Champions League. Wliczając półfinał z Romą z poprzedniego sezonu trzy ostatnie mecze poza domem to trzy porażki. Ale przede wszystkim przerażający musi być dla Anglików domowy bilans paryżan z obecnego sezonu. 10 meczów, 9 wygranych, 1 remis. Bilans bramkowy – absolutnie miażdżący. 35:6 na korzyść PSG.

Reklama

Mało? W spotkaniach PSG z Liverpoolem zawsze wygrywał gospodarz.

Nadal mało? PSG nie przegrało 20 ostatnich meczów u siebie w fazie grupowej Ligi Mistrzów (ostatni w 2004 roku).

Wciąż? Serio? Okej. Do składu paryżan po kontuzjach, przez które opuścili mecz ligowy, mają wrócić zarówno Neymar, jak i Kylian Mbappe.

Kogutów gra o życie

Choć w domu, choć nie z przeciwnikiem, który ma w składzie zawodników za setki milionów euro, to wcale nie łatwiejsze zadanie niż Liverpool czeka Tottenham. Podopieczni Mauricio Pochettino maksymalnie skomplikowali sobie życie wyjazdowym remisem z PSV. Nie tylko muszą bowiem ograć Inter u siebie wypracowując przy tym lepszy bilans bezpośrednich meczów, ale też – jak już to się uda – nie osiągnąć na Camp Nou gorszego wyniku niż Włosi u siebie z PSV.

Reklama

By jednak jechać do Barcelony po coś, najpierw trzeba zagrać raz jeszcze na takim poziomie, jak w weekend z Chelsea. Błyskotliwie w ofensywie, pewnie w obronie. Z wyłączeniem atutów Interu (oszczędzany w weekend przeciwko Frosinone Icardi!) w równym stopniu, jak udało się w sobotę Alliemu wyłączyć Jorginho.

Jeśli się to nie uda – kibice innych londyńskich ekip zdecydowanie nie przepuszczą Tottenhamowi faktu, który już i tak wytykali nie raz i nie dwa. Reklamy w stolicy Anglii głosiły bowiem przed sezonem wszem i wobec, że nowe White Hart Lane to jedyne miejsce w Londynie, gdzie będzie można oglądać Ligę Mistrzów 2018/19. Cóż, końca budowy nie widać, a zaraz może też nie być widać perspektyw na wiosnę Kogutów w Champions League.

Barcelona, która mierzy się z PSV, tę wiosnę ma już pewną. Dziś gra tylko o pewne zwycięstwo w grupie, co może mieć znaczenie dla… Tottenhamu. Jechać na Camp Nou do Barcy nie grającej o nic to jednak nieco inne wyzwanie niż próbować się przeciwstawić Blaugranie grającej o prymat w grupie.

Ile sztuk przyjmie Monaco?

Thierry Henry odetchnął po wygranej z Caen w ostatniej kolejce Ligue 1, ale optymizm raczej długo nie potrwa. Aholou, Glik, Mboula – to lista nieobecnych na mecz z Atletico w Madrycie. Niepewni występu? N’Doram, Rony Lopes, Sidibe, Toure, Traore, Jovetić, Pellegri, Subasić, Serrano. Szpital to mało powiedziane. Tutaj nie ma co liczyć na urwanie punktów, tu trzeba minimalizować straty. Atletico to może nie jakaś przerażająca machina ofensywna, ale skoro nie tak dawno Club Brugge potrafił wygrać na Stade Louis II 4:0, to czego spodziewać się po potrzebującej wygranej ekipie z Griezmannem i Costą z przodu?

A ile zapakuje Borussia?

11 goli i 8 asyst w 1564 minuty, bramka strzelona lub wypracowana średnio co 82 minuty.

10 goli w 426 minut, bramka strzelona średnio co 43 minuty.

5 goli i 8 asyst w 946 minut, bramka strzelona lub wypracowana średnio co 73 minuty.

Powiedzieć, że Marco Reus, Paco Alcacer i Jadon Sancho to w tym sezonie piłkarze turboefektywni, to i tak pozostawić w tym temacie pewien niedosyt. Borussia jest na dobrej drodze do przerwania dominacji Bayernu w Bundeslidze po raz pierwszy od sezonu 2011/12. Od tamtej pory ŁKS zdążył wycofać się z rozgrywek I ligi i przejść drogę z powrotem na zaplecze ekstraklasy zaczynając od IV ligi w grupie łódzkiej, a Leicester City – rozegrać dwa sezony w Championship i zostać mistrzem Anglii. No, w każdym razie minęło sporo czasu.

Borussia chce też namieszać w Lidze Mistrzów, a do wygrania grupy brakuje jej po prostu kompletu punktów w pozostałych meczach. Korzystny bilans z Atletico odhaczony, trudno sobie wyobrazić, by triumfalny marsz przerwało Monaco, Club Brugge – choć w pierwszym meczu sprawił sporo problemów – w sumie też. Pytanie na dziś, to zdecydowanie nie „czy Borussia wygra?”, tylko „jak wysoko?”. No bo skoro Belgowie od wygranej z Monaco przegrali z Charleroi i Waregem, tracąc pięć goli w tych dwóch meczach, to czy mogą się przeciwstawić takiej sile ognia?

Co tam w grupie śmiechu?

Jakoś tak się składa, że co edycję jedna z grup Ligi Mistrzów jest dla postronnego kibica wybitnie nieatrakcyjna. No i cóż, w środę swoje mecze rozegrają też ekipy w tejże. Galatasaray o pozostanie w grze do ostatniej kolejki z Lokomotiwem. Czyli jedynym powodem, dla którego dla nas spotkania w tym zestawie mogły mieć smak jakikolwiek poza jałowym – no bo Rybus i Krychowiak. Niestety, było wyłącznie gorzko.

Drugie spotkanie to zaś starcie… niepokonanych. I to sporo mówi o jakości grupy D. W jakiejkolwiek innej Porto (losowane z drugiego koszyka) i Schalke (z trzeciego) miałyby zerowe szanse na zero porażek po czterech kolejkach. Tutaj bez skazy są obie ekipy, w tym względzie biją Manchester City, Real Madryt, Juventus. I 22 inne drużyny. 

Krótko – Porto do awansu wystarcza remis, niezależnie od wyniku spotkania Galaty. Schalke w razie wygranej Turków musi zwyciężyć, by nie trzeba było dopełniać formalności u siebie z Lokomotiwem. 

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
5
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
16
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...