Reklama

Reiss: Frekwencja spada, potrzebny był trener z nazwiskiem

Dominik Klekowski

Autor:Dominik Klekowski

26 listopada 2018, 08:43 • 5 min czytania 0 komentarzy

Adam Nawałka w Lechu – to już pewne. I w związku z tym pogadaliśmy sobie z Piotrem Reissem,  który zespół z Wielkopolski zna bardzo dobrze. Z Reissem pogadali Paweł Paczul i Bartek Szczęśniak.

Reiss: Frekwencja spada, potrzebny był trener z nazwiskiem

Czy jest pan szczęśliwy z wyboru Adama Nawałki? 

Myślę, że tak. Cieszę się, ponieważ jest to polski trener, polska myśl szkoleniowa. Zna nasze realia. Adam Nawałka z drużynami klubowymi nie odnosił jakichś wielkich sukcesów, ale w takim zespole jak Lech, może to zmienić. Bardzo stabilna drużyna, duże możliwości z ogromną rzeszą kibiców. Mam wrażenie, że trener Nawałka jest idealną osobą na to miejsce, więc trzymam kciuki.

Ivan Djurdjevic również znał polskie realia. 

Trochę mi go żal. Został kozłem ofiarnym w klubie, który jest zarządzany, jak jest. Wiceprezes, zajmujący się kwestiami księgowymi, mówi o tym, że szykowano Ivana pięć lat na to stanowisko i po tak krótkim czasie go żegna, łamiąc mu tak naprawdę karierę trenerską na samym jej starcie. Dobrze wszedł w sezon, późniejszy kryzys nie wynikał wyłącznie z jego winy. Przyszło wiele kontuzji, transfery dopinano bardzo późno. A na sam koniec całą winą obarczono Ivana.

Reklama

A co panu się najbardziej nie podoba w obecnym zarządzaniu Lechem? 

Transfery. Nie zawsze są one udane. Brakuje jakiejś strategii, idei. Mówi się o skautingu, a ostatnio na tym szczeblu dochodzi do licznych rotacji. Lech obserwuje danych piłkarzy, a następnie podejmuje względem ich złe decyzje. To na pewno boli. Mam nadzieję, że obecny dyrektor sportowy – Tomek Rząsa – te wszystkie pomyłki zniweluje i będzie ich jak najmniej. „Kolejorz” powinien znowu wygrywać i zająć miejsce na szczycie.

Nie jest trochę tak, że Piotr Rutkowski nie bierze odpowiedzialności za swoje kolejne decyzje dotyczące trenerów? 

Najmniej się o nim mówi. Jest synem właściciela, więc ma nad sobą ochronę. Trzeba czasami uderzyć się w pierś, przyznać do błędu. Piotr Rutkowski nieźle zarządza, ale nie wiem czy aż tak dobrze zna się na piłce. Tej wiedzy o futbolu mu brakuje, a na koniec odpowiedzialność spada na trenerów, którzy przegrali kilka spotkań.

Przy zwalnianiu Djurdjevicia Piotr Rutkowski zniknął. Co innego było, gdy go zatrudniał. 

Reklama

Tego najbardziej mi zabrakło. W niemieckich klubach zwalnia się i trenera, i dyrektora sportowego. Raz przy zapewnianiu angażu taka osoba może popełnić błąd, ale takie dwukrotnie niedopatrzenie nie wchodzi w grę. Wyjście przed szereg i pokazanie kibicom: „to też moja wina” jest wskazane i kompletnie zmienia obraz całej sytuacji. Fani zrozumieliby takie zachowanie. Jednak, aby tego dokonać, trzeba mieć odpowiedni charakter i charyzmę.

Lech gra trochę „va banque”? Wziął tak naprawdę najlepszego trenera dostępnego na polskim rynku, któremu trzeba słono zapłacić. Jeśli nie teraz, to kiedy? 

Tanio nie będzie. Lech jest jednak bardzo stabilny finansowo, co zresztą kilka razy podkreślałem. Być może najbardziej stabilny w całej Polsce. Nie mam w tym aspekcie obaw, jeśli chodzi o wypłatę odpraw, odszkodowań itd. Chcąc przyciągnąć kibiców na trybuny, osoby zarządzające musiały podjąć takie ruchy. Frekwencja coraz bardziej spada, więc potrzebny był trener z dużym nazwiskiem. Jestem ciekaw, jakie będą konsekwencje, jak w marcu okaże się, że Lech nie walczy już o nic, jak Adam Nawałka przegra trzy mecze z rzędu. Nie było głośnych transferów, więc potrzeba „głośnego” trenera.

Jak, pana zdaniem, zawodnicy przyjmą Adama Nawałkę? Nie mamy przekonania do tego, że w Lechu jest grupa piłkarzy zamiłowanych do ciężkiej pracy, a takiej ten szkoleniowiec będzie z pewnością wymagał.  

Zawodnicy są profesjonalistami. Tutaj wybór trenera nie może o tym decydować. Myślę, że każdy piłkarz będzie zaangażowany w ciężką pracę. Ostatnio szatnia Lecha się mocno podzieliła. Nie znam szczegółów, ale cały schemat jest naprawdę prosty – nie ma wyników, to też nie ma atmosfery. Rozmawiałem z kilkoma zawodnikami i w klubie łatwo ostatnimi czasy zdecydowanie nie jest.

Zgadza się pan z tym, że niektórzy piłkarze Lecha nie mają mentalności zwycięzców? 

Trudno mi powiedzieć. Jeśli profesjonalny sportowiec takiej mentalności nie ma, to czego on w ogóle szuka na boisku? W takich momentach trzeba poważnie porozmawiać z psychologiem. Większym problemem w Lechu – moim zdaniem – jest poukładanie hierarchii w drużynie. Wybór osoby, która w trudnych momentach przejmie pałeczkę i pociągnie cały zespół za sobą.

Jak patrzymy na Macieja Gajosa, to nie widzimy w nim lidera, zwycięzcy. A przecież niejednokrotnie był kapitanem. 

W Lechu od momentu odejścia Rafała Murawskiego, nie ma takiego lidera. Takiej osoby, która w ciężkich chwilach skonsolidowałaby cały zespół i poprowadziła drużynę do wygranej.

Przyjście Adama Nawałki otworzy szansę dla zawodników, którym aktualnie nie wiedzie się w klubach, a z samym szkoleniowcem lubili współpracować? Mowa tu między innymi o Krzysztofie Mączyńskim, Sławomirze Peszce. Taki kierunek będzie możliwy w zimę? 

Trener Nawałka postawił pewne warunki, zarówno jeśli chodzi o pracę z zespołem, jak i z zarządem. Sam jestem ciekaw, jak to będzie wyglądało. Szkoleniowiec ma specyficzne podejście. Wszystko jest  zawarte w tych wszystkich negocjacjach, które stale się przedłużały.

Czego pan oczekuje na samym początku rządów Nawałki? 

Zwycięstw, bo tego oczekują też kibice, których trzeba przyciągnąć na stadion. Fajnej, ofensywnej gry, ciekawej dla oka. Czasami ciężko odzyskać zaufanie. Lech musi grać w europejskich pucharach.

rozmawiali na antenie radia weszlo.fm BARTŁOMIEJ SZCZĘŚNIAK oraz PAWEŁ PACZUL

fot. FotoPyk/400mm.pl

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...