Przy okazji zgrupowania młodzieżowej reprezentacji Polski przed barażowym dwumeczem z Portugalczykami porozmawialiśmy chwilę z Kamilem Grabarą. O pozostaniu w Liverpoolu, o tym, czy może się jeszcze czegoś nauczyć w zespole U-23 The Reds, usuwaniu tweetów na polecenie klubu, a także oczywiście o starciu czekającym młodzieżówkę.
Żałujesz, że zostałeś na rundę jesienną w Liverpoolu, że nie wypaliło wypożyczenie do Danii?
Wiadomo, że gdybym odszedł, byłoby fajnie, bo to gra w seniorach. Zostałem, też nie jest źle. Przez pierwszy tydzień nie byłem specjalnie zadowolony, ale minęło już tyle czasu… Gdybym miał się pastwić nad samym sobą, że mnie nie wypożyczyli, to pikowałbym, zamiast się rozwijać. A ja mimo wszystko twierdzę, że się cały czas rozwijam.
Transfer Alissona to był dla ciebie zawód? Pojawiła się szansa, że może akurat ktoś młody dostanie szansę. Karius był spalony po finale, do rywalizacji został Simon Mignolet.
Cokolwiek powiem, to niczego nowego nie wyczaruję. Wiadomo, że chciałbym grać, ale trzeba mierzyć siły na zamiary, porywać się z motyką na słońce – już niekoniecznie. Cieszę się jednak, że zaraz otwiera się okienko transferowe.
Uważasz, że tracisz czas, że niczego więcej już w zespole młodzieżowym nie zyskasz?
Myślę, że regularna gra w seniorach to naturalna kolej rzeczy, coś, co musi nastąpić dla rozwoju. Pewną trampoliną czy oknem wystawowym może być reprezentacja młodzieżowa.
Średnią trampoliną jest chyba jednak, gdy dostajesz bramkę od Wysp Owczych, remisujecie 1:1.
Nie zastanawiam się nad strzelcami, bo nie wiem, kto jeszcze w życiu strzeli mi gola. Bramka jak bramka. To też są piłkarze i po to trenują, żeby te gole strzelać. To, że pokonał mnie zawodnik z Wysp Owczych, nie marginalizuje mojej pewności siebie, czy tego, że jestem tam, gdzie jestem.
O awans na Euro gramy z Portugalią, która strzela sporo – 33 gole w 10 meczach eliminacji. Całkiem możliwe, że z najtrudniejszym rywalem, jakiego dało się wylosować. Skąd przed starciem z ekipą, w której grają zawodnicy z Ligi Mistrzów, z Premier League, brać powody do optymizmu?
Oni strzelili 16 z tych bramek Liechtensteinowi, więc to jest prawie połowa ich dorobku. Gdy spojrzymy na nasz bilans bramkowy, to on wcale nie jest taki zły. Trochę goli strzeliliśmy, nie straciliśmy wcale tak wiele. No i Portugalia dwa mecze w swojej grupie przegrała, a my nie przegraliśmy żadnego. Ja nawet nie patrzę na to optymistycznie, tylko oceniam suche fakty i uważam, że tutaj się nie ma czego bać. Okej, fajnie, że ten chłopak gra tu, ten tam, ale to nasi rówieśnicy. To nie są roboty, trzeba to sobie powiedzieć na samym starcie. Przecenienie przeciwnika nie jest dobre. Nie możemy cały czas mówić: “bo Portugalia to”, “bo Portugalia tamto”. Musimy przede wszystkim patrzeć na siebie. Podejdziemy do rywala z należnym mu szacunkiem, ale myślę, że będzie dobrze.
Po wynikach w eliminacjach można wręcz odnieść wrażenie, że im mocniejszy rywal, tym wy jesteście w stanie osiągnąć lepszy wynik, zagrać lepiej. Choćby pierwszy mecz z Danią, zaraz po Wyspach Owczych. Mało kto dawał wam szanse.
Myślę, że nikt nam ich nie dawał. Ale takie sytuacje konserwują zespół, odciskają piętno na przyszłości. Tamten mecz to była baza dla reszty eliminacji. Gdybyśmy tam nie zapunktowali, nie wierzę, że bylibyśmy teraz w barażu. To oczywiste. Pewnie zabrakłoby nam punktów do małej tabelki. Fajnie, że Wyspy Owcze spadły na ostatnie miejsce, bo dzięki temu pojawiło nam się sześć punktów i w tabeli drużyn z drugich miejsc byliśmy ostatecznie pierwsi, choć i bez tego zapewne znaleźlibyśmy się w czwórce.
Obserwując cię ostatnio na Twitterze, można odnieść wrażenie, że trochę… dojrzałeś? Na pewno się uspokoiłeś, nie wchodzisz już w tyle wymian zdań, co jeszcze nie tak dawno.
Może już wszystkich poustawiałem? Wiesz, to nigdy nie było na pokaz, tak naprawdę każde zdanie, każda opinia, to moja, subiektywna ocena sytuacji. Każdy ma do niej prawo. Nie podoba mi się to, że przez pryzmat tego, że ktoś robi coś, to nie może się wypowiadać na jakieś tematy. Gdybym był prezydentem i się w taki sposób wypowiadał, okej, ale ja jestem tylko piłkarzem. Ja uważam, że wszystko jest w porządku, może trochę moich słów było kontrowersyjnych, ale mam prawo mieć własne zdanie, tak jak każdy ma prawo je skrytykować. Na konstruktywną krytykę mogę odpowiedzieć, na zwyczajnie chamską już nie, średnio mnie ona obchodzi.
W klubie miałeś przez swoją aktywność problemy, Liverpool próbował na nią wpływać?
Jednego tweeta musiałem kiedyś skasować.
Którego?
Gdy byłem na kadrze Polski, to dzień wcześniej wyszła sześćdziesiątka największych talentów Guardiana. Głupota. Napisałem, że w piątek jestem w sześćdziesiątce Guardiana, a w sobotę siedzę na ławce.
To była pogadanka z kimś z Media Department, z którymś z trenerów?
Nie, po prostu dostałem info, że mam to usunąć i to wszystko. Nie próbowałem żadnych tłumaczeń, bo raczej trudno byłoby w tym temacie walczyć.
Rozmawiał SZYMON PODSTUFKA
fot. FotoPyK